W styczniu naiwnie obiecałem, że przygotuję bardziej optymistyczną notkę o klimacie. Nie było łatwo. Między innymi przez nawałnicę surrealnych wydarzeń, głównie w USA. Ale słowo się rzekło. Emisje ludzkości w 2024 wzrosły o 0,8%. To źle, ale to pokazuje pozytywny trend. Jeszcze lepiej widać to w Chinach, gdzie emisje wzrosły o zaledwie 0,2% i niektóre szacunki mówią, że 2025 rok może być tym, w którym zaczną spadać. Chiny planowały osiągnąć szczyt emisji przed 2030 rokiem i neutralność do 2060, więc… ten cel zaczyna wyglądać bardzo realnie. Przynajmniej ta pierwsza część.
Ten tekst generalnie może pokazać, że pod względem klimatu, jeśli tylko przymkniemy oczy na USA, nie jest aż tak źle jakby się mogło wydawać. Nie zrozumcie mnie źle. Wciąż pędzimy w kierunku bardzo dystopijnej przyszłości, wszystkie te wysiłki o których wspomnę to za mało i za późno, ale wygląda na to, że już nie kładziemy cegły na pedale gazu.
Mniej źle dzieje się w Amazonii. Tempo wylesiania, które wzrastało przez lata, szczególnie agresywnie za rządów Jaira Bolsonaro (lata 2019-2022, może kojarzyć go jako “Brazyliskiego Trumpa”) spadło o połowę w czasie pierwszych dwóch lat rządów Luli da Silva. Można liczyć na to, że trend się utrzyma, bo ten facet był już prezydentem Brazylii w latach 2003-2010 i wówczas tempo wylesiania spadło aż o trzy czwarte.
Jedna trzecia energii elektrycznej generowana jest z źródeł odnawialnych. Trend jest tak silny, że IEA (International Energy Agency) przewiduje, że osiągnęliśmy globalny szczyt emisji związanych z wytwarzaniem elektryczności i od teraz zaczną spadać. Byłby to ogromny przełom, nawet jeśli tyczy się “jedynie” sektora energetycznego, bo ten stanowi jedną trzecią naszych emisji. Przypominam, że w 2024 Wielka Brytania skończyła całkowicie z energią z węgla (choć wciąż mają elektrownie na gaz ziemny). Warto mieć świadomość, że sporą zasługę w tych trendach mają Chiny. Tak, te Chiny, które wciąż budują elektrownie węglowe, jednocześnie tak mocno idą w atom i źródła odnawialne, że poprawiają statystyki całej planecie. Niektóre części Europy też świecą przykładem. Zestawienie LowCarbonPower, które dla niektórych krajów używa danych z 2022 roku, pokazuje aż czternaście krajów, gdzie niskoemisyjne źródła (atom, wiatr, słońce, hydro, geotermia, biomasa) stanowią ponad 90% miksu elektrycznego. Dla czterdziestu dwóch to ponad 70%, w Polsce czołgamy się do tych średni 30%. W czołówce poza oczywistymi krajami skandynawskimi czy Francją zobaczymy też Paragwaj, Urugwaj, Republikę Środkowoafrykańską, Ugandę, Etiopię czy Bhutan.
Zerknijmy zatem na elektryfikację transportu. W zeszłym roku w Norwegii liczba elektryków przerosła liczbę samochodów spalinowych. Ponad 90% nowych samochodów kupowanych tam to elektryki. Znów muszę wrócić do Chin, bo tam jest to imponujące 50%. Warto też wspomnieć, że jeśli idzie o źródła odnawialne, to wiecie kto stąpa po piętach Chinom? Bliski wschód. Co jak co, ale tych gości trudno posądzać o bycie jakimiś ekoświrami. Nie znalazłem informacji o tamtejszej sprzedaży samochodów.
Przyjrzyjmy się modelom klimatycznym. Na początku stulecia klimatolodzy przewidywali, że jeśli utrzymamy obecny kurs, to w 2100 osiągniemy 4°C ocieplenia. Jest to ocieplenie apokaliptyczne. Wrzucę trochę linków do źródeł. Aktualne przewidywania wskazują, że celujemy z ociepleniem między 2.2°C a 3.4°C (najprawdopodobniejsza wartość to 2.7°C), co plasuje nas gdzieś między tragedią a dystopią. W krajach rozwiniętych emisje zeszły do poziomów sprzed 50 lat. Gdyby udało się zrealizować ambicje i plany, mamy wciąż szansę by utrzymać ocieplenie na poziomie 2.1°C, to wciąż tragiczne, ale wiecie, jesteśmy w trybie “damage control”. Utrata palca jest straszna, ale lepsza niż utrata całej ręki. Ostatnie lata coraz mocniej pokazują, że mamy instrumenty by powstrzymać zmiany klimatyczne. Brakuje tylko woli. A każdy ułamek stopnia robi wielką różnicę.
Źródła:
Global Carbon Budget.org
Deforestation in the Amazon has halved in the last few years
Electricity 2024 Analysis and forecast to 2026
Social tipping dynamics for stabilizing Earth’s climate by 2050
How much progress have we made on climate change?
As the climate crisis worsens, the warming outlook stagnates
Plus lektura uzupełniająca:
Fatalna ścieżka
IPCC 2022 - mitygacja zmian klimatycznych
IPCC 2022 - wpływy, adaptacja zagrożenia
niedziela, 23 marca 2025
Ta pozytywna notka o klimacie w 2025
sobota, 11 stycznia 2025
Jak 2024 przebił 1,5°C
Ciekawą zimę mają w Kaliforni… Choć w sumie to nie, bo pożary w tym stanie to ostatnio norma, po prostu tym razem oberwało się również bogatym dzielnicom. Niecały miesiąc po tym jak pisałem, że ubezpieczyciele wycofują się z regionów, które najmocniej dotykają i dotkną zmiany klimatyczne. To ciekawy spektakl, przy okazji którego przelewa się fascynująca fala reakcji i komentarzy. Moim faworytem jest Keith Wasserman, milioner od nieruchomości w LA, który na Twitterze próbował szukać “prywatnej straży pożarnej”, bo dookoła się paliło. Oferował dowolną zapłatę. Z jednej strony fenomenalny obraz oderwania, z drugiej pewnie nie minie rok zanim powstaną takie właśnie jednostki, albo jak przewiduje ktoś w sieci jakiś klon ubera, dedykowany do ewakuowania bogaczy.
Budżet policji zwiększono o $126 milionów, do kwoty ponad dwóch miliardów dolarów. Dzięki temu, może LAFD (straż pożarna) nie daje rady płomieniom (w tej skali to nic dziwnego), ale za to LAPD “remains vigilant” i pilnuje, żeby przypadkiem nikt nie szabrował.
Pewien internauta zamieścił fotkę wozu strażackiego zablokowanego przez korek uciekających samochodów, z płomieniami na horyzoncie. Napisał, że przypomina mu to, kiedy spóźnił się do pracy, bo klimatyczny protest zakłócał ruch na ulicy. Ja czytając o tym, że nie ma już czym gasić ognia przypomniałem sobie o nieustannie nawadnianych polach golfowych przez te wszystkie lata suszy.
Rok 2024 był najgorętszym w historii pomiarów. Całe top10 najgorętszych lat zajmują roczniki 2014 lub późniejsze. Możecie tego nie wiedzieć, ale poza LA płonie między innymi tropikalny las na wschodzie Madagaskaru, pełen unikalnych gatunków. Nie ma tam milionerów. A po tym jak w 2023 pożary objęły 52 tysiące kilometrów kwadratowych na Syberii, w 2024 spłonęło 88 tysięcy kilometrów kwadratowych emitując niecałe siedem milionów ton CO2 do atmosfery.
Pamiętacie jak dawno, dawno temu, w 2015 w Paryżu rządy 195 krajów osiągnęły porozumienie, że należy powstrzymać globalne ocieplenie znacznie poniżej 2°C (względem preindustralnych temperatur) i podjąć starania by ograniczyć ocieplenie 1,5°C? To były czasy… W tych zamierzchłych, pełnych optymizmu czasach Piąty Raport IPCC wieścił, że jeśli utrzymają się obecne (ówczesne) trendy emisji, poziom 1.5°C może zostać przekroczony między 2030 a 2050. Niektóre modele były alarmistyczne i mówiły, że próg 1.5°C grozi nam już między 2025 a 2030. Tymczasem ludzkości udało się przebić te scenariusze, bo 2024 rok jest pierwszym, który przebił tą barierę.
Jako, że w 2025 powinno nastąpić zjawisko La Niña, to 2024 ma szansę utrzymać rekord przez jakiś czas. Będzie można triumfalnie ogłosić, że globalne ocieplenie jest w odwrocie. Współczuję tym, którzy musieli czekać aż do stycznia na śnieg, żeby sobie pośmieszkować z katastrofy klimatycznej.
Dobra starczy tego zrzutu. Jak chcecie, mogę przygotować drugą notkę (pewnie będzie krótsza) o tych pozytywnych wiadomościach klimatycznych. Tymczasem przypominajcie znajomym, oburzonym na propozycje wysokich podatków dla najbogatszych, że są bliżej bycia uchodźcą klimatycznym niż bycia w tej grupie.