czwartek, 4 stycznia 2024

Co odkryto na K2-18b?

Bałem się trochę nagłówków na temat K2-18b, ale wygląda na to, że foliarze zajęli się mumiami kosmitów w Meksyku, a mainstreamowa prasa zachowała się zdumiewająco dobrze. Nie zignorowali newsa i pisali o “odkryciu substancji, którą na Ziemi wytwarza tylko życie”. Prawda i to bez nadmiernej sensacji? Wielkie brawa! Ale po kolei…

K2-18b to planeta krążąca w ekosferze czerwonego karła odległego o 124 lata świetlne od Ziemi. Nazwa mówi nam, że planetę odkrył teleskop Keplera w trakcie swojego “drugiego życia”. Po uszkodzeniu dwóch kół zamachowych, geniusze z NASA zastosowali pomysłowe wykorzystanie ciśnienia wiatru słonecznego do stabilizacji teleskopu. Dzięki temu mógł on wciąż działać, obserwując nowe regiony nieba. Osiemnastą gwiazdę w jego katalogu okrąża co najmniej jedna planeta, której istnienie zostało później potwierdzone obserwacjami teleskopu Spitzera.

Gwiazda K2 jest o połowę mniejsza i lżejsza od Słońca, co czyni ją dość przeciętną. Szacuje się, że aż 80% takich gwiazd ma planety w ekosferze. Niemniej jednak trwa dyskusja nad tym, czy planety te mogą utrzymać swoje atmosfery. Cóż… K2-18b na pewno utrzymała swoją i to jej badanie rozpaliło naszą wyobraźnię. W 2019 roku odkryto wodę w jej atmosferze. Wiadomo więc, że wokół czerwonych karłów istnieją mokre planety.

Jest jednak pewien haczyk. K2-18b jest osiem razy cięższa od Ziemi, co sprawia, że nie wiadomo czy to bardziej super-Ziemia czy mini-Neptun. Niektórzy proponują kategorię "planet hyceanicznych" (hycean - od hydrogen i ocean), co oznacza oceaniczne planety pokryte gęstą atmosferą wodoru.

Z jednej strony, wysokie ciśnienie i temperatura na takiej planecie mogą sprawić, że warunki życia byłyby niemożliwe, ale z drugiej strony niektórzy naukowcy sugerują, że takie planety mogą stworzyć środowisko podobne do kominów hydrotermalnych na dnie oceanów Ziemi, gdzie, jak sądzimy, narodziło się życie. To prowadzi nas do wyników najnowszych badań, które właśnie zostały opublikowane...

Naukowcy twierdzą że wykryli metan, który jest nieodłączną częścią życia na Ziemi, ale dobrze wiemy, że może powstawać abiologicznie. To niczego nie przesądza Wyryli też dwutlenek węgla - to pierwszy taki przypadek w przypadku egzoplanet w ekosferze, ale nie ukrywajmy - to również bardzo powszechny związek i absolutnie nie potrzebuje życia do powstania.

Najciekawsze jednak jest to, że naukowcy odkryli ślady siarczku dimetylu. Na Ziemi jedynym naturalnym źródłem tego związku są morskie mikroby. Życie. Dlatego ten news obiegł już świat. Teraz czeka nas proces weryfikacji odkrycia. Czy detekcja nie jest wynikiem błędu? Czy dane były odpowiednio dobrej jakości? Najbliższe miesiące powinny dać odpowiedź.

Jeśli detekcja zostanie potwierdzona, czy wówczas ogłosimy istnienie życia? Raczej nie. Warunki na K2-18b są tak odmienne, tak ekstremalne, że może zachodzić tam naturalny, abiologiczny proces wytwarzający ten związek chemiczny. Tylko dlatego, że na razie nie możemy go sobie wyobrazić, nie znaczy, że takiego nie ma. Na ten moment jednak nie można zabronić nikomu pewnej dozy ekscytacji, że być może w 2023 roku odkryliśmy pozaziemskie życie. Pozaziemskie mikroby w innym układzie planetarnym.
K2-18b jest jedną z planet, której poświęciłem mały podrozdział w “Niebie pełnym planet”, ponieważ już wtedy była interesującym miejscem. Żyjemy w ciekawych czasach, jeśli chcecie być lepiej przygotowani na takie newsy, dokładniej rozumieć relacjonowane odkrycia dziś i w przyszłości, sięgnijcie po moją książkę. Ja tymczasem zbieram się na toruński Copernicon, gdzie będę mówić między innymi o egzoplanetach właśnie.

[Tekst pierwotnie pojawił się na moim profilu na FB z 14 września 2023]


Źródła:
Carbon-bearing Molecules in a Possible Hycean Atmosphere
Webb Discovers Methane, Carbon Dioxide in Atmosphere of K2-18 b
Webb discovers methane and carbon dioxide in atmosphere of K2-18 b

Książka:
https://ideaman.tv/niebo-pelne-planet/



środa, 3 stycznia 2024

Aktualna, potencjalna bliźniaczka Ziemi

Pisząc “Niebo pełne planet” wiedziałem, że pewne części książki mogą się zestarzeć. W sumie jednym z powodów, dla których chciałem pisać o egzoplanetach jest to, że jest do młoda i dynamiczna gałąź astronomii i jeszcze za mojego życia może ona doprowadzić nas do największego odkrycia w historii ludzkości. Chciałem dać czytelnikom podstawy by mogli bardziej świadomie śledzić ten proces.

W rozdziale o odkrytych już planetach napisałem o “aktualnej bliźniaczce Ziemi”, planecie która w czasie pisania książki, wydawała się najpodobniejsza do tej na której przyszło nam żyć. Wybrałem TOI-700d. A to dlatego, że postanowiłem pisać jedynie o potwierdzonych odkryciach. Pomyślałem, że dzisiaj powiem o niepotwierdzonej planecie, która rozkłada TOI-700d na łopatki. Jeśli rzeczywiście tam jest.

KOI-4878.01 krąży wokół gwiazdy oddalonej od Ziemi o 1075 lat świetlnych. Gwiazda KOI-4878 jest dość podobna do Słońca - lżejsza o 1%, ale o 5% większa i o temperaturze 6031 K (Słońce ma temperaturę 5772 K). Planeta, którą wykryto na razie jedynie metodą tranzytową, krąży w odległości 12,5% większej niż Ziemia od Słońca. Jak to wrzystko poskładamy, okaża się, że KOI-4878.01 otrzymuje jakieś 5% więcej energii niż nasza planeta.

Gdyby Ziemia nie miała atmosfery miałaby jakieś −18 °C. Jeśli KOI-4878.01 nie ma atmosfery ma −16.5 °C. Jeśli jednak miałaby podobną atmosferę… To mogłoby tam być bardzo przytulnie. Szczególnie, że jej promień jest raptem 5% większy od Ziemskiego, różnica porównywalna z tą która nas dzieli z Wenus (choć w przeciwną stronę, tj to Ziemia jest 5% większa od Wenus).

Dla porównania TOI-700d jest 19% większa od Ziemi, krąży wokół czerwonego karła i otrzymuje 14% mniej energii. Większy rozmiar może być dobry, bo duże planety mogą lepiej utrzymywać atmosferę i przez to być cieplejsze na analogicznej orbicie, jednocześnie podnosi to szanse na niekontrolowany efekt cieplarniany.

KOI-4878.01 to tak naprawdę niewiadoma. To ogromny potencjał, ale trudno by zliczyć ile rzeczy mogło pójść źle i sprawić, że choć wydaje się podobna do Ziemi, choć wcale taka nie jest. Natrafiłem na pozbawione konkretnych źródeł przybliżenia masy celujące w 99% masy ziemskiej, co oznaczałoby nieznacznie niższą gęstość. Może brak tam tektoniki, może brak pola magnetycznego. Może pokryta jest jednolicie wodą i nie ma tam lądów stałych. Co więcej dziwna sprawa z tą jej gwiazdą. To typ F, który według Wikipedii powinien być trochę bardziej masywny od Słońca (do 40%), tymczasem KOI-4878 jest lżejsza niż nasza gwiazda typu G. Myślę, że to może sporo namieszać biorąc pod uwagę jak wiele jest kontrowersji wokół parametrów Betelgezy, którą badamy od dziesiątek lat.

Mimo to, KOI-4878.01 jest niezwykle kuszącym celem badań. Grafika to oczywiście twór AI. Poprosiłem o wygenerowanie obrazu pierniczkowej planety z lukrowanym księżycem. Niezupełnie o tym myślałem, ale i tak wyszło apetycznie. Dlaczego piernik? Bo przy okazji tego wpisu jeszcze raz zachęcam Was do przybywania na toruński Copernicon, gdzie będę opowiadał o egzoplanetach, ale nie tylko. A chętnym mogę w książce narysować rakietę. Jak zamówicie teraz to do piątku na spokojnie dotrze. [tekst pierwotnie pojawił się na moim profilu na FB z 10 września 2023]


wtorek, 2 stycznia 2024

Sztuczna Inteligencja robi to co my. Tylko lepiej.

Dziś może uda się krócej, bo w sumie nie będzie nic szczególnie nowego. Temat siedzi w głowie bo widzę, że kwestia kreatywności AI czy też modeli językowych wciąż jest mocno wałkowana. Ostatnio pewien youtuber, którego cenię, choć czasem mamy różne zdanie, stwierdził, że AI nie zastąpi twórców/artystów, bo sztukę tworzą umysły, bo dzieła sztuki wychodzą z duszy. Że nawet dobra książka AI będzie nieprawdziwa bo nie ma osoby autora z którą doznałby relacji. Brzmi to jak test Turinga z dodatkowymi krokami, a wiemy jak słabo tenże test się zestarzał.

Chodzi o to, że sztuka, książka, muzyka nie jest (według niektórych) jedynie przemieszaniem znanych nam elementów, ale wypływa z naszych doświadczeń i tego zabraknie algorytmowi/modelowi językowemu. Tyle, że przecież dokładnie tym jest doświadczenie autora - rzeczami, które poznał w pewnym określonym stanie i kontekście. To wyrafinowany generator liczb losowych, składający w sensowny sposób doświadczenia. Dlatego tak śliski jest zarzut, że AI dokonuje plagiatu, kiedy mieli i rekombinuje obrazy którymi karmiono model, skoro ludzki autor może robić to samo i naśladować nie tylko dany styl, czy to będzie impresjonizm czy manga, ale wręcz hołdować konkretnemu autorowi jak H. R. Giger. Myślę, że po prostu wystarczy badać dzieła AI pod względem praw autorskich tak samo jak wszystkie inne dzieła. Najlepiej tak, by ekspert nie wiedział, czy analizuje pracę człowieka czy maszyny.

Rozumiem natomiast obawy, że wytwory sztucznej inteligencji jaką widzimy dzisiaj będą grawitować w kierunku jednolitej papki. Jeśli nie będą się pojawiać nowe, ciekawe, oryginalne style, koncepcje itd, będzie to ciągłe losowanie tych samych klocków. Szczególnie, jeśli modele będą tuningowane pod komercyjne efekty, jeśli będą śrubowane pod maksymalizację zysków. Tylko wiecie co? To już się dzieje od lat. Bez udziału AI. Na przykład w przemyśle muzyki pop. To nie czcze dziadersowe marudzenie - analizy statystyczne pokazują, jak popularna muzyka robi się coraz bardziej jednolita. Zarówno w warstwie tekstu, tembru czy głośności wszystko zlewa się w całkiem jednolity krajobraz muzyczny.

Jeśli spojrzeć na filmowe uniwersum Marvela, można odnieść podobne wrażenie. Formuła niby teraz się wyczerpuje, ale przez około dekadę po tym jak się ukształtowała wycisnęła niemal trzydzieści miliardów dolarów z kieszeni entuzjastów kina. MCU to popularny cel szydery, ale przecież to samo (też bez udziału AI) robiły studia z horrorami, slasherami, komediami romantycznymi… Sztuczna Inteligencja robi i będzie robić to co my. Tylko lepiej.

Co pociesza? Że obok muzyki pop jest miejsce na mongolskie folk-metalowe zespoły, dark cabaret i inne eksperymenty muzyczne. Że obok MCU i Piły 10 jest miejsce na filmy pokroju Swiss Army Man czy The Grand Budapest Hotel. Myślę, że odpowiednio wprowadzane szumy pozwolą AI na to by czasem, wśród iluś niestrawnych bełtów wyrzuciła z siebie coś od czego może rozpocząć się nowy gatunek, coś co powieje świeżością i zainspiruje ludzi.

Cały czas sądzę, że widzę przejawy urażonej dumy. Dlatego wciąż powtarzam - w ludzkim mózgu nie ma nic magicznego. Jest fajowy, obłędnie skomplikowany, zdolny do niesamowitych rzeczy, ale to nie znaczy, że nie da się go podrobić, zreplikować, a nawet ulepszyć. Co więcej - te 89 miliardów neuronów nie zajmuje się tylko myśleniem. Myślenie to tylko wierzchołek góry lodowej. Mózg musi zajmować się też tymi mniej seksownymi rzeczami jak oddychanie, żonglowanie hormonami, utrzymywanie wyprostowanej pozycji, obrabianie urządzeń wejścia itd… nie obciążona tymi pierdołami sztuczna inteligencja przyszłości być może nie będzie nawet wymagać jakiegoś ekstremalnego hardware’u.