piątek, 22 marca 2019

Musk szaleje z BFR

Jeszcze nie opadły emocje to bardzo udanym locie i lądowaniu załogowego Dragona, a Elon nabrał jakiegoś szaleńczego tempa w zapowiedziach i pracach nad swoją nową, rewolucyjną rakietą. Ostatnio niemal nie było dnia bez jakiś nowinek. Dużo się też zmienia, można się pogubić w nazwach, Hopper, Starship, Super Heavy… Poniżej moja próba podsumowania tej dynamicznej sytuacji.

* W skrócie - BFR (Big Fucking Falcon Rocket), który miał się składać z boostera (pierwszego stopnia) i drugiego stopnia (właściwego Starshipa lub cysterny do tankowania Starshipów na orbicie, przed lotami dalej niż na Księżyc) wciąż nazywa się BFR. Pierwszy stopień obecnie nazywa się Super Heavy (z 31 raptorami ma osiągnąć ciąg ponad 61 MegaNewtonów, niemal dwa razy więcej niż Saturn V). Drugi stopień to Starship. Starship Hopper to pojazd testowy. Tak że zamieszanie nie jest aż tak duże.

* W Boca Chica Elon pracował nad Starship Hopperem - rakietą rodem z filmów SF sprzed stu lat. Błyszcząca, gładka z nóżkami… Na wzór Grasshoppera miała testować szereg technologii potrzebnych do budowy rakiet wielokrotnego użytku wykonanych ze stali nierdzewnej. Prace postępowały szybko, spawali pod gołym niebem, wielu sądziło, że to jakiś żart albo atrapa. Okazało się, że nie. Potem wiatr zwiał górną część, więc można było sądzić, że to będzie duży kopniak i opóźnienie dla SpaceX.

* Tymczasem Elon stwierdził, że nie, bo podskakiwacz będzie się składał (przynajmniej początkowo) tylko z tego co zostało. Na początku całość ma się unieść na pojedynczym silniku raptor. Potem dojdą jeszcze dwa. Pierwszy test może odbyć się zanim skończę szykowanie tej notki - ale będzie to prawdopodobnie absolutne minimum - Hopper ma na chwilę zawisnąć na ciągu raptora; na unoszenie się na metry/kilometry przyjdzie czas w następnej kolejności.

* Jednocześnie wiadomo było, że w postawionym po wietrze namiocie coś tam przecież majstrowali. Jak się okazało, to nie nowy dziubek dla hoppera. Ma to być funkcjonalny Starship!

* Można było się też trochę zdziwić, gdy Elon pokazał na twitterze filmik z testów osłon termicznych . W końcu ostatnia notka o SpaceX dumnie mówiła o "rakiecie, która się spoci". Jak się okazuje tyczyć się ma to jedynie Super Heavy, a Starship od strony natarcia na atmosferę ma mieć osłony termiczne.

* To dopiero początki silnika Raptor. To monstrum, które jednocześnie ma być świętym Graalem silników rakietowych, jest przystosowane głównie do pracy na pełnym ciągu, ale ponoć można go zmniejszyć do połowy. Obecnie konstrukcja jest bardzo skomplikowana (jak na silnik rakietowy!), a SpaceX chce ją docelowo uprościć (jak na silnik rakietowy!).

* Elon jest albo hazardzistą albo niepoprawnym optymistą. Przemielił sprzęt do budowy BFR z włókien węglowych. Nie wiem ile milionów poszło w drzazgi, ale na miejscu ekscentrycznego miliardera złomowanie urządziłbym po choćby jednym udanym teście nierdzewnej rakiety. Może wręcz połączyłbym to z jakąś triumfalną celebracją.

* [Update: Uważna czytelniczka zwróciła mi uwagę, że dokonałem nadinterpretacji ostatnich wiadomości, o cięciu budżetu SLS i propozycji wysyłania kapsuły Orion prywatnymi rakietami. SLS jeszcze dycha Dzięki Karolina!] W międzyczasie skasowano program SLS - rakiety, która pochłonęła $14 miliardów w ciągu ośmiu lat a końca prac nie widać było nawet na odległym horyzoncie. Staram się nie myśleć co z takim finansowaniem opracowałby Musk… Kluczowe jest to, że będzie więcej pieniędzy i nakierowania na prywaciarzy (nie tylko SpaceX).

* Z trochę innej beczki - 7 kwietnia szykuje się drugi lot (pierwszy komercyjny) Falcona Heavy. Znów będzie dużo emocji.


Tekst przygotowany dzięki SpaceX Polska i Florydziakowi.
Lśniące rakiety: Katrinia D.Va twitter
Foto StarHoppera: Austin Barnard
Foto Raptora: Reddit


Podoba Ci się to co robię? Wpłyń na rozwój strony i zostań patronem Węglowego.


wtorek, 12 marca 2019

Ósma rocznica "Fukushimy"

Jako, że od ośmiu lat w mediach krąży sporo głupot o Fukushimie możliwe, że wczoraj widzieliście tę mapkę:



Dlatego warto przy takiej okazji przypomnieć, że:
- To mapka wysokości fali tsunami.
- Promieniowania nie mierzymy w centymetrach.

Poza tym Forbes zamieścił bardzo sympatyczny tekst o tym, że trzy wypadki pokazują dobitnie, że energia jądrowa jest bezpieczna: It Sounds Crazy, But Fukushima, Chernobyl, And Three Mile Island Show Why Nuclear Is Inherently Safe

Czarnobylowi przypisuje się setki tysięcy czy nawet miliony zgonów, podczas gdy realnie jest to trzydzieści zgonów bezpośrednio i mniej niż sto ogółem, Forbes zawyża to nawet do dwustu potencjalnych zgonów pośrednio wywołanych wypadkiem.
Czarnobyl był ekstremalnym przypadkiem, do takiej katastrofy “udało się” doprowadzić na etapie niedojrzałości technologii i w wyniku “starań” bardzo wielu ludzi. Nawet ta niespotykana skala partactwa nie zbliża liczby ofiar tej katastrofy do liczby ludzi, którzy codziennie giną z powodu zanieczyszczenia powietrza węglem (według niektórych szacunków dwieście osób co kwadrans).
… Wiecie, że elektrownia w Czarnobylu funkcjonowała do 2000 roku? W końcu uszkodzeniu uległ tylko jeden z czterech reaktorów.
Bilans zgonów Three Mile Island - zero.
Bilans zgonów Fukushimy - zero.
Tak, rząd Japoński przyznał, że jeden z pracowników zmarł na raka z powodu promieniowania. Jest to jednak decyzja polityczna. Specjaliści jasno mówią - promieniowanie nie wywołuje raka płuc. Również tempo jego rozwoju ma się nijak do wypadku z 2011 roku.
Stan Colorado cechuje większe natężenie promieniowania niż w reszcie USA (mają większe pokłady uranu w ziemi). Jednocześnie to stan o najmniejszej częstotliwości raka.

W przypadku Fukushimy to liczba ofiar paniki i stresu powinna dać do myślenia.

Na koniec jeszcze przypomnę świetny wywiad z Wiktorem Niedzickim:
O atomie powinniśmy opowiadać co tydzień



poniedziałek, 4 marca 2019

Przez Pryzmat Wiedzy - wywiad

W listopadzie 2018 roku miałem przyjemność wziąć udział w audycji "Przez Pryzmat Wiedzy", prowadzonej przez Panią Patrycję Domańską. Poniżej możecie zapoznać się z nagraniem. Jakość dźwięku jest bez szału, ale ponoć da się posłuchać.