wtorek, 27 stycznia 2015

Pomyłki klimatologów

2014 rok był najgorętszym w historii pomiarów. Od lat ignoranci i ludzie o podłych intencjach próbują wmawiać publice, że globalne ocieplenie to mit. Ostatnimi czasy wycofali się trochę i próbują przekonywać, że może jednak ma ono miejsce, ale to nie jest wina ludzi. To oczywiste bzdury (jak coś odsyłam do źródeł na dole) i zostały dość miażdżąco obalone.

Inne banialuki, w moim odczuciu, były jeszcze dość często naprostowywane. Na przykład wciąż dość popularne jest przekonanie, że w latach 70. ubiegłego wieku konsensus naukowy głosił, że zmierzamy w kierunku nowej epoki lodowcowej. Jest to nieprawdą. Rzeczywiście - w tym okresie nie panowała jeszcze tak uderzająca jednomyślność co do spowodowanego przez człowieka ocieplenia jak dzisiaj, jednakże w okresie między 1965 a 1979 pojawiło się raptem 7 publikacji głoszących oziębienie, 19 zajmujących neutralne stanowisko oraz 42 przewidujące ocieplenie.

Niektórzy twierdzą również, że naukowcy przesadzają a ich modele są zupełnie do bani. Z reguły takie głosy pojawiają się, gdy w środku zimy spada jednak śnieg i dowodzą, że wiele osób wciąż nie odróżnia klimatu od pogody. Najlepiej ujął to Stephen Colbert na swoim tweeterze: “Global warming isn't real because I was cold today! Also great news: World hunger is over because I just ate.” [“Globalne ocieplenie nie jest prawdziwe, bo dziś zmarzłem! Oraz wspaniałe wieści: Nie ma już głodu na świecie, bo właśnie zjadłem.”]

Postanowiłem, że w przewrotny sposób wypowiem się w temacie i napiszę o trzech pomyłkach klimatologów w ciągu ostatniego roku i o tym co one oznaczają.

1. Absorpcja ciepła przez oceany

Klimat Ziemi to bardzo złożony system, niby oczywiste, ale równie oczywiste jest to, że nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Obserwacja atmosfery to nie wszystko. Oceany i czapy lodowe to ogromny termostat naszej planety. Na obrazku obok powietrze jest trochę większą sferą, ale mowa tu o powietrzu o gęstości przy ciśnieniu jednej atmosfery. Ciepło właściwe wody jest kilkukrotnie większe. Dlatego gdyby nie oceany, klimat Ziemi byłby dziś cieplejszy już o kilka stopni, nie o 0,74’C. Według tej grafiki 93% dodatkowego ciepła trafia do oceanów.

Błąd klimatologów: Ciepło jest różnie absorbowane na różnych głębokościach i w różnych obszarach oceanu. Nowe badania sugerują, że górne 700 metrów oceanu na południowej półkuli ogrzewa się od 24 do 58 procent szybciej niż uważano.

Co to znaczy: Bilans cieplny Ziemi rośnie szybciej niż nam się zdawało. Temperatura podniesie się szybciej i szybciej nastąpią liczne negatywne skutki ocieplenia przed którymi przestrzegają nas klimatolodzy od kilkudziesięciu lat. Poza tym ocieplenie oceanów może zmienić trwające od milionów lat prądy morskie; cieplejszy ocean uwalnia też więcej CO2 co wywołuje sprzężenie zwrotne.


2. Emisja CO2 przez lasy deszczowe
Rośliny pochłaniają dwutlenek węgla by rosnąć. Rośliny również oddychają wydalając CO2. Jedynie zdrowe i stare drzewa (10-100 lat) pochłaniają więcej CO2 niż emitują. Większość utrzymuje równowagę, niektóre wydalają go więcej niż przyjmują.

Błąd klimatologów: Brazylijskie lasy deszczowe emitują więcej CO2 niż oceniano. Wycinka lasów zwiększa długość linii brzegowej brazylijskich lasów. Drzewa do tej pory okrywające się wzajemnie cieniem i chroniące przed wiatrem zostają wystawione na cięższe warunki, wiele starych drzew umiera i uwalnia CO2. W sumie ocenia się, że tamtejsze emisje mogą być większe o 20%.

Co to znaczy: Do emitowanych przez ludzkość 33 miliardów ton CO2 dochodzi kolejne 0,2 miliarda ton z tego jednego źródła. Przypominam, że takich “dodatków” jest coraz więcej, w tym metan uwalniany z oceanów i rozmarzających wiecznych zmarzlin.


3. Poziom oceanów
O tym, że niektórym myli się lód pływający na wodzie od lodu zalegającego na powierzchni kontynentów już pisałem. Poziom oceanów rośnie. Nie grozi nam apokaliptyczne zalanie świata, ale wystarczy 0,5 - 1,5 metra średniego wzrostu dla planety by zrobiło się nieciekawie.

Błąd klimatologów: Oceniany wzrost od 1,5 do 1,8 milimetra rocznie jest zaniżony. W rzeczywistości mamy do czynienia z wzrostem około 3 milimetrów.

Co to znaczy: Tak jak w poprzednich punktach negatywne skutki globalnego ocieplenia dopadną nas szybciej niż sądzimy. Większość ludzi na planecie żyje w obszarach przybrzeżnych. Badanie z 2007 oceniło, że 600 milionów ludzi jest zagrożonych przez podnoszące się poziomy oceanów. Dziś pewnie trzeba by powiększyć tę liczbę. Zatopienie terenów przybrzeżnych to nie problem dla plażowiczów i drogich hoteli. Te regiony są często podstawą rolnictwa, żywiąc populację w głębi lądu. Znajduje się tam wiele innych rzeczy, których nie chcielibyście widzieć pod woda - obszary przemysłowe, oczyszczalnie ścieków i temu podobne...


Podsumowując, jak już klimatolodzy się mylą, to z reguły nie w tę stronę w którą próbują to sugerować “przeciwnicy globalnego ocieplenia” (bardzo mylący termin, można by pomyśleć, że to ludzie, którzy robią coś by je powstrzymać). Innymi słowy - jest gorzej niż sądzono.


Źródła:
https://www.llnl.gov/news/livermore-scientists-suggest-ocean-warming-southern-hemisphere-underestimated - grzanie oceanu
http://www.newscientist.com/article/dn26317-the-world-is-warming-faster-than-we-thought.html#.VLlyh0eG8ao - grzanie oceanu
http://www.ufz.de/index.php?en=33232 - lasy deszczowe
http://phys.org/news/2015-01-sea-larger-thought.html - poziom oceanów
http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-w-latach-70-xx-wieku-naukowcy-przewidywali-epoke-lodowcowa-12
http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-by-zwalczyc-globalne-ocieplenie-wystarczy-sadzic-wiecej-drzew-109
http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-prognozy-wzrostu-poziomu-oceanow-w-xxi-w-sa-przesadzone-57
http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=9162438 - 600 milionów ludzi zagrożonych (2007)
Animacja na górze: NASA
Grafika z wodą i atmosferą: Felix Pharand-Deschenes / Adam Nieman
Animacja na dole: Kevin C.



niedziela, 18 stycznia 2015

Statek-matka w pasie asteroid

Przyznam, że troszkę mnie niepokoi, że Deep Space Industries głównie mówi o swoich planach, zamiast pokazywać co już zrobiło. Gdyby nie katastrofa rakiety Antares pod koniec zeszłego roku, Planetary Resources miałoby już na orbicie swój pierwszy, testowy stateczek kosmiczny. DSI nie można jednak odmówić widowiskowości i ambicji, która przebija z tych planów. Ich dopracowanie, to już inna para kaloszy.

Ich najnowszy pomysł działa na wyobraźnię. Podobnie jak Planetary Resources planują wpierw rozejrzeć się za dobrymi celami (asteroidami), zanim skierują tam cięższy sprzęt by wydobywał surowce. W tym celu chcą oni wysłać w kierunku pasa asteroid statek-matkę na pokładzie którego znajdzie się około tuzina CubeSatów - satelit w kształcie sześcianu o krawędzi długości 15 cm. Statek-matka brzmi hucznie, ale mówimy tu o 150 kilogramach i metrze długości. Dla porównania dwie sondy, o których będzie głośno w 2015: New Horizons - 478kg, Dawn - 1240kg.

I w sumie to by było na tyle planów. James DiCorcia, inżynier DSI stwierdził, że aparatura na pokładzie będzie dopiero konsultowana z naukowcami. Jeśli ktoś ma już CubeSata, to będzie mógł zapłacić za dostarczenie go między orbitę Marsa i Jowisza pod ochronnymi skrzydłami statku-matki. Jeśli nie, DSI przewiduje równiez możliwość wspólnego zaprojektowania takiego satelity. Nie spodziewam się jednak, by lada dzień ustawiła się kolejka zainteresowanych. Sam rendering, który widzicie powyżej po lewej, nie wygląda nader poważnie.

Złośliwości na bok - sam pomysł jest bardzo dobry i mógłby umożliwić realizację wielu ciekawych projektów za jednym razem. Prywatne finansowanie badań za setki milionów w przypadku (jeszcze) nierentownego kosmosu nie ma zbyt wielkich szans. Jednakże gdyby koszt złapania takiego zbiorowego autostopu wynosił raptem kilka milionów dolarów, gdyby eliminował długi i kłopotliwy proces starań o misję u NASA czy ESA… Wtedy nie zdziwiłbym się gdyby było wielu chętnych.

O ile na ten moment nie traktuję entuzjastycznej nowości od Deep Space Industries zbyt poważnie, będę trzymał kciuki. Będę też liczył na to, że w miarę jak koszty lotów spadają, znajdą się miliarderzy chętni by zapisać się w historii kilkoma milionami wydanymi na misje, które pozwolą na przykład wylądować na Europie, przeanalizować gejzery Enceladusa, sfotografować burze na Tytanie z bliska, czy zbadać dziwaczne pole magnetyczne Urana.


czwartek, 8 stycznia 2015

Rachunek sumienia 2014

Czwarta notka pod tym tytułem. 2014 okazał się lepszy prywatnie, popularyzatorsko, filmowo i naukowo (choć to bardzo ciężko ocenić). Rok temu Węglowego lubiło niecałe 800 osób. Teraz jest ich ponad 2800. Minął rok od kiedy prowadzę kolumnę “Zastrzyk przyszłości” w Nowej Fantastyce i niemal pół roku od kiedy zacząłem pisać do działu naukowego Wyborczej. Starczyło czasu na 54 notki.

Najpopularniejszą notką od czerwca jest Nuklearna proca - Studnia gromu, tekst z wyraźnym przytupem. W topie znalazły się też dwa teksty z których byłem szczególnie zadowolony: Wywiad z prof. Ryszardem Tadeusiewiczem oraz Koniec zachwytów.

Poza nimi wśród najchętniej czytanych znalazły się Kłopoty z windą do nieba, Jak Chińczycy wydłużyli dobę, Planeta kontra talia kart - ile atomów jest na Ziemi, Prawoskrętne DNA - przypadek? Nie sądzę, Top 5 historii o przekraczaniu prędkości światła oraz Kwantowe nieporozumienie.

Trochę mniejszym echem (niestety!) odbiły się wywiady z Peterem Wattsem oraz z Christopherem T. Russelem. Mam nadzieję, że w 2015 na Węglowym pojawią się kolejne rozmowy z równie ciekawymi ludźmi. Moje ambicje rosną, więc trzymajcie kciuki.

W towarzystwie milej spędza się czas i sprawniej pochłania się filmy. I tak w minionym roku udało mi się ich obejrzeć aż 146. Dzięki komuś zobaczyłem między innymi perełkę z 2006, czyli Stranger than fiction (Przypadek Harolda Cricka). Filmowo 2014 wypada słabiej od 2012 ale lepiej od 2013. W top 4 (nad którym nie głowiłem się przesadnie długo) umieszczam:
- Guardians of the Galaxy
- Edge of Tomorrow
- The Machine
- Gone Girl

Co najmniej trzeciej pozycji należy się w którymś momencie solidna recenzja (podobnie jak Europa Report z 2013). Poza tym świetnie oglądało mi się takie filmy jak Grand Budapest Hotel, Captain America: Winter Soldier, Her, kolejnych X-Men, kolejną Planetę Małp, Furię i Wielką Szóstkę.
O miano największej kupy zmagają się Noe, Lucy i Transformers 4.

Notkę przyglądającą się nauce w 2014 przygotuję później, bo już tydzień 2015 uciekł a na blogu cisza. Dlatego tu kończę i zachęcam, żebyście zostali z Węglowym kolejny rok!