niedziela, 29 marca 2015

Prosta notka o trudnej sprawie

W sumie będzie to tekst o tym, że świat nie jest czarno-biały, tekst banalny, a jednak wydaje mi się, że to tekst, który warto napisać… Jest filmik, który już robi się viralowy i myślę, że będzie wyrządzać masę zła przez lata (bez względu na to co napiszę ja na swoim malutkim blogu i co napisze taki gigant jak Forbes). Ale może choć niektórzy nie będą używali go jako oręża w niesłusznej sprawie.

Internet podbija nagranie faceta opisanego jako lobbysta Monsanto, który twierdzi, że glifosat, kluczowy składnik RoundUp-u, popularnego herbicydu, jest tak bezpieczny, że można go pić. Dziennikarz stwierdza, że mogą mu zaraz podać szklankę do wypicia. Facet mówi, że nie, bo nie jest idiotą. Tak to wygląda w skrócie, zachęcam jednak do obejrzenia całości oraz zapoznania się ze świetnym tekstem Forbesa:


Po pierwsze, anty-bohater nagrania, Patrick Moore, nie jest lobbystą Monsanto. Jest natomiast zwolennikiem modyfikowanej genetycznie żywności. I bardzo słusznie, bo genetycznie modyfikowana żywność jest bezpieczna, ratuje miliardy (!) ludzi przed głodem i może ratować miliony przed ślepotą i innymi nieprzyjemnościami. Niestety Monsanto to wielka korporacja co z automatu czyni z niej coś gorszego niż połączenie Hitlera z Cthulhu i człowiekiem który pierdzi w windzie i gada w teatrze. RoundUp to ich produkt, który wspomaga uprawy ich demonicznych GMO-roślin. I nikogo nie obchodzi, że GMOdyfikowaliśmy wszystkie spożywane dziś rośliny przez tysiące lat, że tak zwaną “chemię” (bo jak wiadomo chemia to zło jak np. E306, E101, E300, E570 czy E296) wykorzystuje się w uprawach niemodyfikowanych roślin i nieumiejętnie stosowana może szkodzić rolnikom (nie szkodząc ludziom spożywającym późniejsze plony).

Patrick Moore zachował się jak idiota mówiąc, że można to pić. Nie można. Tylko co to za argument?! Czy w takim razie zwolennik “organicznej” uprawy ma wypić gnojówkę, a jeśli tego nie zrobi będzie to oznaczało, że uprawy organiczne wywołują raka i autyzm? Mam nadzieję, że dostrzegacie jak bardzo absurdalna jest cała ta sytuacja. Metafor nigdy zbyt wiele, więc mam jeszcze jedną. Jeśli zwolennik kamizelek kuloodpornych stwierdzi, że nosząc taką można przyjąć strzał w głowię a następnie nie pozwoli postrzelić się w głowę, to oznacza to, że kamizelki kuloodporne są do niczego?

A najbardziej chyba boli mnie, że w tym krótkim filmiku w całą sytuację wpleciono “złoty ryż”,  który jest wspaniałą inicjatywą ratującą dzieci przed ślepotą, a którą eko-terroryści zaatakowali w bandycki sposób, kiedy przekroczyli granicę głupiej, ideologicznej krytyki i spalili uprawy. Moore jest w tej historii oczywistym czarnym charakterem więc jego aprobata dla złotego ryżu może tylko pogorszyć sytuację.

Tak więc mamy do czynienia z chwytliwym “zaoraniem” demonicznego przedstawiciela diabelskiej firmy, które z pewnością jeszcze długo będzie wykorzystywane przez ludzi dostających szału na myśl o tym, że w ich jedzeniu może znaleźć się DNA. Ironiczne, że taka rzecz podbije media tuż po moim wywiadzie z profesor Ewą Bartnik... Może przesadzam, może ten film nic nie zmieni, bo wszyscy zostaną przy swoim. Może jednak niektórzy z Was zapamiętają to co napisałem i będą gotowi, gdy ktoś użyje tej sytuacji jako argumentu przeciw Monsanto, GMO albo “chemii” w ogóle.


Przypominam, że Węglowy ma swój fanpage i zachęcam do jego śledzenia.


7 komentarzy:

  1. Cóż. Przeciwnicy GMO robią niezłą propagandę, jeszcze parę lat temu, zanim zacząłem bardziej fachowo interesować się tym i innymi tematami, też wierzyłem w te głupoty na temat GMO.

    OdpowiedzUsuń
  2. GMO nie jest - jak Pan pisze - uprawiane od tysięcy lat. Pomiędzy naturalnymi krzyżówki, a krzyżówki do których nigdy by naturalnie nie doszło istnieje jedna zasadniczą różnica: do tych drugich nigdy by naturalnie nie doszło ;) Ja się nie znam na genetyce. I w tym momencie zaraz ktoś z automatu powie: "to się nie odzywaj". Ale to jest głupie gadanie. Mogę nie znać się na genetyce, a znać się na cybernetyce i na jej podstawie rozumować. Nie podobać mi się może na przykład wciskanie tego GMO na siłę. A dajcież ludziom wybór! Obecnie wybór jest złudny, bowiem plantacje GMO nie są izolowane i po jakimś czasie skażą te naturalne. Niektorzy orędownicy GMO zachowują się jak faszyści, decydując za wszystkich w ich własnej sprawie.
    Nikt nie jest w stanie przewidzieć długotrwałych skutków ubocznych GMO. I ja nic nie mialbym do tego, gdyby takie uprawy byly izolowane, nawet bym popieral. Ale litosci - ryzykuje się tutaj powaznie zanieczyszczeniem genetycznym wszystkiego dobrego co znamy i co jest sprawdzone od wieków. I tutaj leżą myślę obawy każdego przeciwników GMO. Zastanawiajace jest rowniez, czemu z tak duzego wszechswiata nie otrzymujemy obecnie zadnych sygnalow od obcych cywilizacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnie zdanie - to dowód, że istnieje inteligentna obca forma życia. Tylko idiota by chciał się z nami kontaktować (badummm tss).

      Usuń
    2. "Pomiędzy naturalnymi krzyżówki, a krzyżówki do których nigdy by naturalnie nie doszło istnieje jedna zasadniczą różnica: do tych drugich nigdy by naturalnie nie doszło ;)"
      Drogą naturalnego rozwoju nie zaczęłyby się też wykluwać małe samolociki. To normalne, że człowiek najpierw odkrywa pewne mechanizmy działające w przyrodzie, a potem je wykorzystuje w "sztuczny" sposób. Możemy czekać ten cały szmat czasu, a nuż bez naszej ingerencji dzięki dobroci Matki Natury nauczymy się latać, a ryż będzie zawierał końską dawkę witaminy A, ale po co, skoro potrafimy skonstruować samolot i zmodyfikować ryż? Możemy mieć nadzieję, że prędzej czy później uodpornimy się sami z siebie na daną chorobę, ale po co, skoro mamy szczepionki? Rozumiem strach przed nieznanym, ale rezygnować z ważnego wynalazku, bo "być może się coś złego stanie, a może nie", nie jest rozsądne. Nikt nie jest w stanie przewidzieć skutków GMO, tak jak nikt nie mógł na sto procent stwierdzić, co to będzie, jak telefony komórkowe staną się powszechne i zacznie się masowo szczepić.

      "Nie podobać mi się może na przykład wciskanie tego GMO na siłę. A dajcież ludziom wybór!"
      Ja rozumiem, że jak ma się pełną lodówkę i okulistę dwie ulice dalej, to GMO wydaje się taką nieco fanaberią i skokiem na kasę wielkiego Korpo, no bo przecież z dziada pradziada uprawiało się normalną kukurydzę i komu to przeszkadzało. Możemy w Europie nad filiżanką kawy wchodzić w filozoficzne dysputy na ten temat, ale sprawa robi się dużo mniej błaha, gdy okazuje się, że GMO może ratować ludzi uzależnionych od rolnictwa od śmierci głodowej, a całkiem spory procent dzieci przed ślepotą.
      Jaki faszyzm, jakie wciskanie na siłę? Lud ryknął "precz!!!", no to GMO nie ma, choć wielu żyłoby się lepiej. Mnie z faszyzmem bardziej kojarzy się Greenpeace siejący propagandę czy ludzie palący uprawy (Filipiny) czy niszczący szklarnie z roślinami testowymi (Brazylia).

      "Obecnie wybór jest złudny, bowiem plantacje GMO nie są izolowane i po jakimś czasie skażą te naturalne."
      Ryzyko jest baaaaaardzo niskie, jest mnóstwo - może nawet zapobiegliwie aż za dużo - środków podjętych, by tego uniknąć. Ja bym tam wolała, żeby nie blokowano nauki "bo być może", a niech sobie dzieci dalej ślepną, robią tak wszak od wieków, co jest sprawdzone.

      Z wyrazami szacunku
      Kazik

      Usuń
    3. Od paru dekad uprawia się w Polsce pszenżyto, a to jest bardzo nienaturalna krzyżówka (pszenica ma inną liczbę chromosomów niż żyto i nie jest w stanie się z nim skrzyżować). Jakoś nikt przeciwko niemu nie protestuje. Bardzo dużej ilości konwencjonalnych odmian nikt nigdy nie badał pod kątem długofalowego działania na zdrowie.

      Usuń
  3. Ech, a lekarz kazał mi się nie denerwować :( Dziękuję za skomentowanie tej sprawy, jak zwykle z głową.

    Z wyrazami szacunku
    Kazik

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to jest z tym roundup'em w końcu? Szkodliwy i potencjalnie rakotwórcze czy biodegradowalny i bezpieczny?

    OdpowiedzUsuń