W 2011 roku dzięki firmie Second Sight niewidomi zaczęli widzieć. To oczywiście kolosalne uproszczenie. Second Sight nie jest jedyną ani pierwszą firmą, która działa na polu implantów wzrokowych. Ich bioniczne oko Argus (a później ulepszony, Argus II) nadawało się tylko ograniczonej grupy osób niewidomych, które utraciły wzrok w dość szczególnych okolicznościach (głównie przez zwyrodnienie siatkówki, musiały mieć działający nerw wzrokowy i korę wzrokową). No i wreszcie “zaczęli widzieć” znaczy zaczęli widzieć siatkę 60 pikseli generowaną przez komputer na podstawie obrazu z kamery w okularach.
Może wydawać się, że to mało, ale dla osoby która utraciła wzrok, może to zasadniczo zmienić życie. Pewien pacjent, Jeroen Perk, po operacji próbował nawet łucznictwa i narciarstwa. Barbara Campbell mogła się poruszać samodzielnie po tłocznym Nowym Jorku. Przez cztery lata cieszyła się “nowym wzrokiem”, aż nagle znów zapadła ciemność…
Od 2020 Argus nie jest rozwijany ani produkowany. Od 2022 w zasadzie nie jest również wspierany, choć ponad 300 osób korzysta z tego bionicznego oka. Kłopoty zaczęły się w okresie pandemii, firma Second Sight stanęła na krawędzi bankructwa, nastąpiły masowe zwolnienia. Jako, że zarówno ich soft- i hardware jest unikalny, brak wsparcia, oznacza, że jeśli coś się zepsuje, to pacjent jest praktycznie bez szans.
Choć cała sytuacja to horror z cyberpunkowej dystopii, nie chcę zbyt mocno krytykować firmy. Chciałbym żebyśmy w miarę chłodno przyjęli to jako studium przypadku, nie jako łatwą okazję do znęcania się nad “bezduszną korporacją”. Nawiasem mówiąc, czy gdyby pacjenci zostali mocniej powiadomieni o potencjalnych kłopotach nie zdecydowaliby się na taką szansę? Wątpię. Sądzę wręcz, że zostali dokładnie poinformowali a legalnie wszystko jest tip-top, bo celowo z opisaniem tej historii chciałem chwilę poczekać (zrobiło się pół roku), żeby śledzić dalszy ciąg. Temat wypłynął w lutym, do dziś nie wiadomo o jakimkolwiek pozwie. Niestety nie słychać również dobrych wieści dla pacjentów.
Aries Arditi, pracujący nad Argusem II wspomina, że pacjenci, którzy utracili wzrok często mają desperacką nadzieję na cokolwiek co może im pomóc i są gotowi spróbować wszystkiego. A Second Sight nie oszukiwała, tylko pracowała nad przełomową, nowatorską technologią. I odniosła niemałe sukcesy. Firma wciąż istnieje, jest w kiepskiej sytuacji finansowej i w powietrzu wisi fuzja z Nano Precision Medical (firma biofarmaceutyczna). Tak czy inaczej projekt Argus nie jest kontynuowany. Obecnie pracują nad Orionem, który w ogóle omija oko i umieszczony jest na korze wzrokowej, co potencjalnie zwiększa zasięg terapii na osoby z uszkodzonym nerwem wzrokowym i innymi dolegliwościami. Wstępne wyniki są zachęcające, więc pojawiły się ostatnio nowe źródła funduszy, jednak ograniczone do nowego implantu.
Mam nadzieję, że historia Argusa, nie zostanie zapomniana. Zresztą to historia, która wciąż trwa. Generalny wydźwięk jest taki - to fantastyczna technologia, ale fatalna firma. Nie wszyscy pacjenci byli zachwyceni wynikami. Jak każda procedura medyczna i tu nie brak efektów ubocznych, dość częstym jest poczucie “dizzyness” (zawroty głowy lub oszołomienie). Niektórzy pacjenci wspominają, że obiecywano im kolejne etapy i rozwój technologii… 250 pikseli, widzenie kolorowe… Obecnie mają prawo czuć rozgoryczenie, nie wspominając o potencjalnych problemach ze skanami MRI, kłopotami z ewentualnym usunięciem ciała obcego itd… Inni jednak od lat cieszą się większą samodzielnością i choćby namiastką wzroku.
Jeroen Perk, nasz narciarz/łucznik, to wyjątkowy szczęściarz, jego VPU (visual processing unit, takie pudełko które przerabia obraz z kamery w okularach na sygnał do 60 elektrod umieszczonych na siatkówce) upadł i strzaskał się. Ostatecznie miał ogrom szczęścia bo dotarł do byłego pacjenta, który zrezygnował z używania implantu i chętnie oddał mu swoją VPU. Perk do dziś cieszy się bionicznym wzrokiem.
Warto mieć świadomość, że mimo kłopotów Second Sight odniosło sukces, gdzie masa innych startupów poległa. Może cała ta historia sprawi, że wkład Argusa nie ograniczy się do pchnięcia technologii do przodu i poprawy życia garści ludzi. Może pomoże również lepiej dbać o sytuację pacjentów eksperymentalnych technologii tego typu. Firma Neuralink powstała długo przed problemami Second Sight, jednak od początku planowali, że ich implanty mają być mało inwazyjne i usuwalne. Bo elektronika nie tylko potrafi się psuć, ale przede wszystkim może się starzeć. Więc perspektywa wymiany na nowszy, lepszy model czy po prostu usunięcia, wydaje się być kluczowa.
Źródła:
Their bionic eyes are now obsolete and unsupported
Teksty o Neuralinku na Węglowym
niedziela, 30 października 2022
SS#20 - Przestarzałe oczy
sobota, 1 października 2022
Tesla AI Day 2022
Wczoraj odbył się tegoroczny Tesla’s AI Day. Z założenia jest to event rekrutacyjny i bardzo techniczny, ale i tak było tam dużo rzeczy interesujących dla “zwykłych technoentuzjastów”. Poniżej mój mały skrót co ciekawszych elementów.
Gwiazdą programu był oczywiście Optimus, jak nazywają teraz zapowiadanego rok temu humanoidalnego Tesla Bota. Wówczas zaprezentowano rendery i tańczącego kolesia w spandexowym stroju. Tym razem na scenę chwiejnym krokiem wszedł prawdziwy robot. Oczywiście nie ma sprawności jak cuda z Boston Dynamics. Ale jak na rok pracy (deklarują wręcz 6-8 miesięcy) jest to imponujące. Wyglądający dość siermiężnie prototyp przeszedł kilka kroków i trochę się pogibał. Wykonał to na wewnętrznym zasilaniu i bez zabezpieczeń.
Później pokazano trochę nagrań z wyczynów robota w bardziej kontrolowanych warunkach. Pokazano jak przenosi pudełka i podnosi konewkę, manipuluje przedmiotami. W pierwszej chwili wydawało mi się, że wręcz podlewa coś (co byłoby niesamowite bo panowanie nad przedmiotem wewnątrz którego jest płyn, który zmienia wagę to naprawdę spory wyczyn) ale raczej było to tylko markowane. Kilka ujęć “z oczu” robota pokazało jak zaadaptowano rozwiązania z samochodów Tesli.
Ten Optimus wykonany został z dostępnych komercyjnie komponentów, siłowników itd. Pokazano również kolejny model, który skonstruowano już całkowicie in-house z elementów zbudowanych przez Teslę, nie był jednak jeszcze gotowy do samodzielnego spaceru. Prezentował się jednak już lepiej. Co może najistotniejsze, Tesla koncentruje się na tym, żeby projektować go z myślą o masowej produkcji i szerokiej użyteczności.
Optimus nie ma być niedorzecznie zaawansowany i zdolny do najbardziej wymyślnych rzeczy. Ma być przydatny do wykonywania niebezpiecznych dla ludzi, powtarzalnych i nudnych zadań. Ma też kosztować mniej niż samochód Tesli. Musk strzelił ceną poniżej $20 000, ale nie sądzę, żeby ktoś traktował to poważnie. Wiecie może oprócz Elon Time, potrzebujemy jeszcze Elon Price. Jeśli jednak będzie tańszy od samochodu, to naprawdę może nieźle namieszać.
2,3 kilowatogodzinowa bateria w torsie robota ma starczyć na cały dzień pracy. Fascynujące, ciekaw jestem czy prawdziwe. Tematem, który chętnie pomijają twórcy SF jest zasilanie różnych futurystycznych gadżetów. Dla porównania - Spot od Boston Dynamics może działać około półtorej godziny na wewnętrznej baterii. Jeśli zatem docelowy model Optimusa pociągnie choćby 8 godzin na swojej baterii, to już będzie niesamowite.
Przechodząc do samochodów… Od zeszłego roku przeszli od 2000 użytkowników z betą Full Self Driving do 160 000 użytkowników. Opowiedzieli sporo o technikaliach działania i ulepszania AI prowadzącej samochody.
Przyszedł też czas na hardware. Rok temu pokazali “training tile” (zostawię na dole strzałkę do mojego zeszłorocznego podsumowania), teraz pokazali “Dojo cabin”, czyli szafkę tworzącą superkomputer. Połączenie określonej liczby takich szafek ma stworzyć ExaPoda, czyli monstrum o mocy obliczeniowej ponad jednego EksaFLOPa, czyli 10^18 (tryliona) operacji na sekundę.
Tyle z grubsza. Często podkreślano, że Tesla to nie “car company” tylko “tech company”. I chyba ciężko z tym polemizować, nawet jeśli instynktownie myślimy o samochodach.
Pełne nagranie eventu
Moje podsumowanie zeszłorocznego Tesla AI Day