Na stronach “Końca świata” Bryan Walsh rozważa różne scenariusze apokalipsy od uderzenia asteroidy i erupcję superwulkanu, po sztuczną inteligencję i inwazję obcych. Swój przewodnik po różnych rodzajach zagłady wydał w drugiej połowie 2019 roku. Kilka miesięcy później świat ogarnęła pandemia koronawirusa SARS-CoV-2. Jak się domyślacie czytając najbardziej wyczekiwałem rozdziału “choroby”. Nie byłem rozczarowany.
Książka przeznaczona jest dla szerokiej publiczności i mam nadzieję, że do niej dotrze. To naprawdę solidny przegląd największych zagrożeń jakie stoją przed naszą cywilizacją. Po okładce spodziewałem się, że całość może być napisana z przymrużeniem oka, ale tak nie jest. Mimo to lektura jest całkiem lekka, przynajmniej na tyle na ile pozwala tematyka.
Walsh z jednej strony jest dobitny, często sypie faktami i liczbami, które są przytłaczające i dają bardzo klarownej pojęcie o skali oraz powadze potencjalnych zagrożeń. Z drugiej jednak (a może dzięki sile beznamiętnych liczb) nie szasta emocjonalnym językiem i nie wali czytelnika po głowie ostrzeżeniami.
Każdemu z przedstawionych tematów poświęca ograniczoną ilość czasu, więc choć o każdej apokalipsie można by napisać (i napisano) całe książki, tu dostajemy skondensowaną formę, więc nawet jeśli kogoś mogłoby znużyć czytanie o spadających asteroidach (są tacy ludzie?!) to zanim to się stanie będzie już czytał o wojnie nuklearnej.
Nawiasem mówiąc to chyba rozdział o atomie był dla mnie najbardziej zaskakujący, bo bardzo wyraźnie wyjaśnił dlaczego, nie jest to zagrożenie, które pozostało w przeszłości wraz z zimną wojną. Nie ukrywam, że obawiałem się rozdziału poświęconego zmianom klimatycznym. Byłem ciekaw jak zostanie ukazana kwestia energetyki jądrowej i… jest OK choć powiedziałbym, że Bryan Walsh prześlizgnął się po tej kwestii, skupiając się na samej skali wyzwania jakim jest przeciwdziałanie zmianom klimatycznym.
Ale pewnie zastanawiacie się jak autor poradził sobie z chorobami? Z jednej strony jest bodaj najmniej apokaliptycznym, z drugiej jednak zawiera trafne ostrzeżenia, szczególnie dla USA, wytykając bardzo celnie jaka przepaść dzieli Obamę i Trumpa, oraz jak straszliwie ten drugi osłabił gotowość Stanów na potencjalną pandemię.
W zasadzie w każdym rozdziale autor potrafi czymś błysnąć. Bywa dobitny, czasem też bardzo wyraźnie otwiera czytelnikowi oczy, szczególnie gdy klarownie tłumaczy, jak ograniczona jest perspektywa jednego człowieka. Tyczy się to zarówno naszej wrodzonej nieumiejętności myślenia o przyszłości czy kompletnego braku zrozumienia czasu w skali geologicznej. Dlatego warto próbować ją poszerzać.
Tytuł: Koniec świata. Krótki przewodnik po tym, co nas czeka
Autor: Bryan Walsh
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 384
Dziękuję wydawnictwu Czarna Owca za możliwość objęcia tej książki patronatem medialnym. “Koniec świata” trafi do sprzedaży już 27 stycznia, ale już teraz możecie składać zamówienia.
poniedziałek, 25 stycznia 2021
Koniec świata - recenzja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz