Queen – Don’t stop me now
Rozwój wykładniczy oznacza, że w dowolnym punkcie krzywizny po prawej będzie bardziej stromo niż z lewej. W każdym okresie przyrost będzie większy niż w analogicznym wcześniejszym okresie. Zastanówmy się jak losowa osoba z 1886 roku zrelacjonowałaby jednodniową wyprawę do roku 1950. Prąd, samochody, samoloty, telefony, telewizja, energia nuklearna… Prawdopodobnie nie mogłaby znaleźć słów by opisać świat. Czy gdyby losowego człowieka z 1950 roku wysłać w rok 2014 miałby większe problemy? Z pewnością byłby to szok, ale nie kompletny. Samoloty większe, samochody szybsze, telewizory płaskie, telefony bez kabla, lepsze lodówki, no i w telewizorze można czytać gazety, oglądać koty, oraz to co chcesz w danym momencie, a nie to co akurat nadają...
Czyli rozwój nie jest już wykładniczy? Nastąpiła stagnacja? Nie. To po prostu tendencyjne porównanie. Loty w kosmos, GPS, fizyka kwantowa, układy scalone, telefony bez których niektórzy nie byliby w stanie funkcjonować, szczepionki, nowe materiały, ogromny skok w długości i jakości życia, wszechobecny dostęp do edukacji, minimalnie inwazyjne zabiegi… Rozwój wciąż nieubłaganie nabiera tempa. Niestety mam wrażenie, że zachwyt i fascynację poprzednich dekad zastąpiła wzgarda, pełna hipokryzji niechęć i ignorancja. Z tego powodu postanowiłem trochę pomarudzić. Niektórzy blogerzy z marudzenia robią swoją markę...
Ponad 40 lat po lądowaniu na księżycu przełomem jest posadzenie tam bezzałogowego łazika. Do tego jest to łazik „made in China”. Jednocześnie 22 miliony Amerykanów sądzą, że jedno z największych osiągnięć ich ojczyzny było ściemą. Większość nie ma wątpliwości co do tego faktu, wielu jednak z przekonaniem stwierdzi, że całe przedsięwzięcie było fanaberią lub bezproduktywnym wykwitem zimnej wojny. Nie wiedzą, że programowi kosmicznemu zawdzięczają mikrofalówki, satelity telekomunikacyjne, elektronikę, rzepy, przewidywanie sztormów i cyklonów, opony wytrzymujące tysiące kilometrów więcej, izolacyjne materiały, usprawnioną dializę nerek i wiele innych...
Ocenia się, że od 1924 roku, dzięki szczepionkom, w samych Stanach, uniknięto 100 milionów poważnych zachorowań u dzieci. Na odrę cierpiały setki tysięcy ludzi rocznie, kilkaset osób umierało. Do 2002 roku ilość przypadków spadła do niecałych 50 rocznie. Jednak dzięki wysiłkom ruchów przeciwników szczepionek choroba powraca i w 2011 zanotowano 222 przypadki. To tylko jeden z przykładów dramatycznych skutków głupoty w dziedzinie szczepień. Niestety wielu ludzi chętniej słucha Jenny McCarthy, króliczka Playboya, niż lekarzy. Z jakiegoś powodu autorytet idiotki twierdzącej, że jej dziecko zachorowało na autyzm z powodu szczepionki, które następnie wyleczyła z autyzmu (!) dietą bezglutenową (!!!), przewyższa zaufanie dla ekspertów. No ale przecież lekarze to krwiożercze bestie, najbardziej podłe gnidy na świecie, które tylko czekają na to by oślepić dzieci i okraść ich rodziców. Więc troskliwi rodzice, którzy „nie wierzą” w naukę sięgają do Internetu i komputera, wytworów nauki i techniki, by siać swoje przekonania o jedzeniu z „samą chemią”, „pomidorach z genami” i złowrogich działaniach Big Pharmy.
Szukając czegoś gorszego niż lekarze znajdujemy inny gatunek potwora – klimatologów. Kilkadziesiąt lat temu mówiono o potencjalnym zagrożeniu cieplarnianym. Wiadomo było, że dwutlenku węgla jest coraz więcej, wiadomo było, że ten związek chemiczny ułatwia zatrzymywanie ciepła na Ziemi. Dzisiaj ilość dowodów jest całkowicie przytłaczająca – pochodzą z dziesiątek tysięcy źródeł i niezależnych metod pomiarowych, wykluczając błędy systematyczne czy grupy wpływów. A jednak w dobie powszechnego dostępu do tych informacji triumfują kompletnie nieprawdziwe, wielokrotnie obalane tezy o emisjach wulkanicznych (1/100 ludzkich), mieszanie powierzchni pokrywy lodowej z jej objętością, czy frazesy o naturalnych cyklach. Wystarczy kilka minut by zobaczyć jak nieporównywalne były naturalne zmiany z obecnym tempem i skalą przemian.
Być może sięgam zbyt głęboko. Bo ludzie negujący globalne ocieplenie najczęściej mają dwa problemy. Pierwszym jest brak zrozumienia samej nazwy. Globalne ocieplenie oznacza wzrost średnich temperatur na całej planecie. Ekstremalne mrozy na małym wycinku, czyli słynny polar vortex, który schłodził na krótko ułamek procenta powierzchni Ziemi nie jest powodem by trąbić o globalnym zlodowaceniu. Nie jest nim też metr śniegu na balkonie u Kowalskiego. Ani statek klimatologów uwięziony w lodzie. Zmiany klimatyczne są faktem, średnie temperatury rosną, mimo, że co roku jest zima. Drugi problem to każdorazowe przeskakiwanie z tematu nauk klimatycznych na politykę klimatyczną. To dwie różne rzeczy. Klimat się ociepla i my jesteśmy przyczyną. To fakt. Podatki, dopłaty, biznesy, limity, to jest polityka. Coś zupełnie innego.
Inne monstrum drzemie w reaktorach jądrowych. Wypadek w Fukushimie, gdzie uszkodzeniu uległ reaktor zaprojektowany w latach 60 nie sprowokował potęg świata do opracowania lepszych reaktorów. Zamiast tego uznano, że lepiej złożyć broń i wycofać się z ekologicznej i taniej energii jądrowej. Gdyby ktoś w 2010 powiedział mi, że po awarii elektrowni jądrowej wywołanej niezwykle silnym trzęsieniem ziemi i następującej po nim fali tsunami, Niemcy, nie zagrożone jednym ani drugim, postanowią wycofać się z energetyki jądrowej, roześmiałbym się. Mamy 2013, emisje CO2 zachodniego sąsiada już idą w górę, a w przypadku Japończyków w minionym roku spalono dwa razy więcej węgla niż w poprzednim.
Miliony negują ewolucję. Oszołomy próbują uwiarygodnić brednie o reinkarnacji i „świadomości wszechświata” używając haseł z fizyki kwantowej. Drobne zmiany epigenetyczne (dziedziczenie pozagenowe) przedstawiane są jako „dziedziczenie wspomnień”. Równocześnie z całym tym negowaniem nauki (przy jednoczesnym korzystaniu z wszystkich jej osiągnięć) w kierunku Plutona, z zawrotną prędkością gna New Horizons, najszybszy obiekt wysłany z Ziemi (przemierza 512 milionów kilometrów rocznie, 58 536 km/h). Od Vesty oderwała się sonda Dawn i powoli dryfuje w kierunku Ceres. W Wielkim Zderzaczu Hadronów trwają prace nad podwojeniem jego mocy, oraz eksperymenty nad grawitacyjnymi oddziaływaniami antymaterii. Powstają pierwsze układy elektroniczne wykorzystujące grafen, a wielkie firmy zakupują pierwsze komputery kwantowe.
Tyle mojego wylewania żali. Kiedyś niewiedza była wynikiem okoliczności, dzisiaj jest świadomym wyborem tych, którzy wiedzę czerpią ze śmiesznych obrazków w internecie i trudno mi się zdobyć na jakąś wyrozumiałość. Słowa Carla Sagana z 1996 z roku na rok są coraz bardziej trafne i aktualne: “Żyjemy w społeczeństwie fundamentalnie uzależnionym od nauki i technologii, w ktorym mało kto ma jakiekolwiek pojęcie o nauce i technologii.”
Kilka źródełek:
What the fuck has NASA done to make your life awesome?
Buzz Aldrin punch - zawsze poprawia mi humor...
Vaccines Have Prevented 100 Million...
Antivaxxers must be stopped now
http://www.pewforum.org/2013/12/30/publics-views-on-human-evolution/
Fragment wywiadu z Carlem Saganem
Obrazek:
Astronaut Wizard