środa, 6 lutego 2013

Środowy hat-trick

Ozzy Osbourne - Crazy Train


Trzy filmy. Kciuk w górę, kciuk w dół i jeszcze raz w górę (raczej).


Jack Reacher

Bardzo się cieszę, że zdążyłem się złapać jeden z ostatnich seansów tego filmu. Nie ukrywam też, że nie skusiłbym się, gdyby nie liczne pozytywne opinie. Tom Cruise nie jest moim ulubieńcem, ale potrafi grać. Nawet twardziela, mimo pięćdziesiątki na karku i nikczemnej postury. Tym razem jako Jack Reacher pakuje się w pozornie oczywistą sprawę wojskowego snajpera, który postanowił postrzelać sobie do przypadkowych ludzi. Kroczek po kroczku, mordobicie po mordobiciu, pościg po pościgu, główny bohater wraz z dzielną prawniczką docierają do prawdy.

Brzmi dennie? Pewnie, ale nie jest. Humor i lekkość połączona z sprawiedliwością, która dosięga gnid, jeśli tylko jest dobrze podana, zawsze się sprawdza. A tu jest bardzo dobrze podana, między innymi dzięki świetnej obsadzie, w której poza scientologicznym Tomem zobaczymy też kapitalnego Roberta Duvalla i świetnego Wernera Herzoga.


Zero Dark Thirty
(Wróg Numer Jeden)

Odradzam. Film rozpoczynają dwie godziny męczarni, a kończy go świetnie zrealizowany rajd na dom Osamy. 0D30 się po prostu wlecze. Jeśli ktoś chce zobaczyć jak można dobrze zrealizować film o żmudnej i drobiazgowej pracy, niech zobaczy Zodiak.

Jessica Chastain jest bardzo dobrą aktorką, ale tu nie miała okazji się wykazać. Zupełnie nietrafione nominacje. Trafiła się jej bardzo nieciekawa postać. Z początku uparta agentka CIA z silnym parciem na jeden trop, potem robi się po prostu denerwująca. Od pewnego momentu jej działania ograniczają się do nękania swojego przełożonego i strojenia min, podczas gdy sztab ludzi stara się rzetelnie upewnić czy „Geronimo” jest tam i przygotować do akcji.

Finałowe pół godziny ogląda się trochę przeprosiny dla poirytowanego widza. Świetnie zrealizowana i przedstawiona operacja Trójząb Neptuna. Bez patyczkowania się pokazuje pewne mało chwalebne „smaczki” misji.


Gangster Squad
(Pogromcy Mafii)

Lubię stare, gangsterskie klimaty. Dlatego nie trzeba było mnie namawiać do historyjki, o grupie gliniarzy, którzy za przyzwoleniem Nicka Nolte chowają odznaki i olewają kajdanki i zaczynają siać ołowiem po gangsterach.

Z jednej strony świetna obsada i styl, z drugiej jednak teatrzyk kartonowych, momentami groteskowych bohaterów. Sean Penn zdecydowanie przeszarżowany. Ryan Gosling jak zwykle z miną zbitego psa, na szczęście Josh Brolin nadrabia testosteronem za obu. Jest też Robert Patrick, którego nie byłem w stanie rozpoznać, który w ogóle nie ma charakteru, jest rewolwerowcem. Ostatecznie całość ogląda się nieźle, ale pojawiają się momenty, które trochę wybijają widza z rytmu. Na szczęście im dalej tym lepiej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz