piątek, 8 czerwca 2012

Snow White and the Huntsman


Seans tej wersji Królewny Śnieżki uznaję za bardzo udany. Byłem bardzo nakręcony i w kinie dostałem to czego oczekiwałem. Nie oznacza to jednak, że to film bardzo dobry. To film oscylujący między średnim a dobrym. Dyskusje po seansie prowadzą do wniosku, że mamy tu sporo zmarnowanego potencjału. 

Zacznę od dobrego. Nastrój całości jest świetny. Mrok, ale bez nadmiernego pałowania się, nawet z kilkoma niezbyt wyszukanymi żarcikami. Designy od kreacji złej królowej począwszy po bajkowy las są atrakcyjne i świetnie zrealizowane. Można by się przyczepić do małych elfów, ale z ich wyjątkiem efekty są z najwyższej półki. Idealnie też wyczarowano krasnali, w gwiazdorskiej obsadzie. Drobniutcy Bob Hoskins, Ian McShane, Ray Winstone, Nick Frost, Eddie Marsan, Toby Jones wyglądają w pełni naturalnie. Te efekty w połączeniu z świetnymi zdjęciami składają się na prawdziwą ucztę dla oczu. 

Wspomniane krasnoludy są tak fajne, że mogliby dostać własny film. Chris Hemsworth jako Łowca wzbudza sympatię. Niby nic, ale trudno nie lubić postaci granych przez tego gościa. Gwiazdą i królową tego filmu jest jednak oczywiście Charlize Theron. Jest fantastyczna, ma swój wątek, prezentuje się niesamowicie. Uroda i charyzma. 

Na to wszystko liczyłem i to otrzymałem. A jak z resztą? Niestety gorzej. Pojawiają się głosy, że film jest nudny. To lekka przesada, ale rzeczywiście momentami jest rozwleczony, kilka scen (szczególnie w „rybackiej wiosce”) można by wykopać bez najmniejszej straty dla filmu. Najlepiej w zamian za więcej krasnali czy królowej. 

 Kristen Stewart to straszny drewniak. Nie wiem czy po sukcesie Zmierzchów uznała, że nie potrzebuje lekcji aktorstwa, czy nie przynoszą efektu. I może nie jest brzydka, ale trudno się nie skrzywić, kiedy Lustro wmawia zjawiskowej królowej Ravenii, że jest ładniejsza od niej. A jak już jesteśmy przy Lustrze, to jest to „postać” z potencjałem, który po pewnych sygnałach w pierwszym akcie filmu, gdzieś przepadł. Być może autorzy nie wiedzieli jak go zagospodarować. 

To dziwne niezdecydowanie, czy brak pomysłu przejawia się też w innych aspektach filmu. Królewna Śnieżka, jej przyjaciel z dzieciństwa – William oraz Łowca tworzą coś a’la trójkąt miłosny. Niestety twórcy nie wykorzystali okazji do ciekawej symetrii między dwiema męskimi postaciami. Podobnie nijak i niekonkretnie wypada sama Śnieżka, która miała być przeciwieństwem królowej, sceny w magicznym lesie wskazują, że jest kimś wybranym i nadnaturalnym. Po filmie nie mam przekonania czy tak rzeczywiście było, czy to tylko jakaś zbiorowa histeria uciśnionego ludu i markotnych krasnali. 

Samą tą pisaniną nakręcam sobie agresor na ten film. A przecież w kinie bawiłem się bardzo dobrze. Tylko po obejrzeniu Królewny Śnieżki i Łowcy, narasta żal, że tak wiele fajnych pomysłów prowadzi do nikąd, że zmarnowano sporo potencjału i popełniono kilka bardzo łatwych do uniknięcia błędów. 

 Z powodu zmieszania recenzenta jasnej rekomendacji nie będzie.

4 komentarze:

  1. Można też nie komplikować sprawy ;)

    Jeśli jesteś widzem żeńskim -> Hemsworth jest fajny (do tego +10 punktów za bycie Australijczykiem) = idź do kina.

    Jeśli jesteś widzem męskim - > Charlize Theron jest nie tylko piękna i seksowna, ale najlepsza aktorsko z całej paczki = idź do kina.

    Jeśli lubisz efekty wizualne = ZDECYDOWANIE idź do kina. Burtonizmy lepsze niż ostatnio robi sam Burton, CG z najwyższej półki.

    Jeśli lubisz spektakl i mordobicia to się trochę możesz rozczarować.

    Film jest osadzony w fajnym świecie i próbuje opowiedzieć całkiem fajną historię, ale fabuła kupy się nie trzyma. Ale to wcale nie musi przeszkadzać, jeśli ktoś pójdzie do kina z odpowiednim nastawieniem. Ale owszem, są dłużyzny.

    OdpowiedzUsuń
  2. A właśnie w sumie mogłem jeszcze pomarudzić na to jak bohaterowie się teleportują z miejsca o miejsca. Jak w Zły Las wchodzi się w 3 minuty ale wychodzi się z niego przez 30 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie oni tak trochę bez sensu łażą. W niektóre miejsca trafią wyłącznie po to, żeby można było pokazać fajne efekty. Nie chcę spoilerować, ale chyba wiesz o co mi chodzi. Poza tym film się nie może zdecydować czy Akt 2 to ma być ciągle ucieczka czy już quest. Niby Sanktuarium ma służyć temu, że bohaterka doznaje olśnienia i podejmuje misję, tyle, że tak do końca jej nie podejmuje (przynajmniej nie świadomie), a poza tym to jest dobrze po połowie filmu, a powinno kończyć Akt 1. Ale OK, znów się czepiam a obiecałam, że już nie będę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałem całkiem podobne wrażenia: film ładny, ale scenariusz i dialogi dosyć słabe. Reklamują go jako dzieło producenta "Alicji w Krainie Czarów", może komuś nie przyszło na myśl, że to niekoniecznie musi być zaleta. ;-)

    OdpowiedzUsuń