poniedziałek, 11 listopada 2013

Thor: Dark World

Cannon Fodder – Jon Hare & Richard Joseph


Dzisiejszy niepatriotyczny wypad do kina był wart każdej złotówki. Nie ukrywam, że moje oczekiwania były bardzo niskie. Pierwszy Thor był dość fatalnym filmem, który bronił się jedynie świetnym głównym bohaterem. Tym razem zagrało znacznie więcej rzeczy.

Thor: Dark World to przede wszystkim świetna, lekka zabawa. Humoru jest dużo i jest niewymuszony. Owszem trafia się troszkę scen celujących we wzruszenie, ale jeśli nawet nie działają zbyt mocno, to dobrze się je ogląda. Zdjęcia oraz ładne scenografie pokazują, że Asgard i uniwersum Thora ogólnie, nie musi razić plastikiem. Żonglujące fantastyką i niby-sf technologie mrocznych elfów i Asgardczyków mają po prostu atrakcyjne designy.

Film poprowadzono bardzo sprawnie. Nie ma tu scen wywołujących zawrót głowy – choć niektóre pewnie powinny, to współczesne kino po prostu rozpieściło widownię. Jest za to wartka akcja i każdy dostaje swoich pięć minut. Kompani Thora – Robin Hood, Xena, Gimli, Jackie Chan, rodzina Thora – Frigga, Odyn i oczywiście Loki, dużo Lokiego. Nawet pozbawiony atrybutu Heimdall i Ziemianie – Erik Selvig, Darcy i jej stażysta mogli się wykazać. Znalazło się nawet miejsce na zaskakujące i prześmieszne cameo (i nie mam tu na myśli zwyczajowego pojawienia się Stana Lee).

Być może zauważyliście, że nie wspomniałem o głównym łotrze. A to dlatego, że jest dość nieciekawy. Ale tu z pomocą przychodzi nam Loki. Dzięki niemu nudziarz, który chce zniszczyć wszechświat nie pozostawia niedosytu. Niektórych może też trochę irytować Natalie Portman. Mnie irytowała. Nie irytował mnie soundtrack Briana Tylera. Po prostu zupełnie umknął mojej uwadze.

Jak zwykle znalazło się troszkę miejsca na drobne strzałki w kierunku poprzednich i kolejnych filmów z uniwersum Marvela. Po filmie warto poczekać na dwie scenki. To chyba wszystko – jak widzicie nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Po prostu bardzo dobrze się bawiłem i życzę Wam tego samego jeśli postanowicie się wybrać do kina.


2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyler mocno do mnie trafił. W żadnym stopniu nie jest nowatorski, ale epicki i majestatyczny, tak jak powinien być OST do takiego filmu. Taką muzę powinien zrobić Tylera do Conana, ale niestety złego Tylera wybrano :(.

    OdpowiedzUsuń