Zapraszam Was do zapoznania się z rozmową na temat dwóch części Awatara, jaką odbyliśmy razem z Radkiem z "We Need More Space":
Możecie dać znać, jakie jeszcze filmy lub seriale warto by omówić w podobny sposób.
Zapraszam Was do zapoznania się z rozmową na temat dwóch części Awatara, jaką odbyliśmy razem z Radkiem z "We Need More Space":
Możecie dać znać, jakie jeszcze filmy lub seriale warto by omówić w podobny sposób.
Peak Oil to taki hipotetyczny punkt w czasie, po którym wydobycie ropy, tego nieodnawialnego surowca, zaczyna bezpowrotnie spadać. Dotychczasowe przewidywania okazywały się chybione, ale ten moment w końcu nadejdzie. Prawdopodobnie nie będzie podyktowany tym, że ropy zabraknie. Raczej będzie to kwestia opłacalności wydobycia. A to również nie będzie podyktowane tylko i wyłącznie tym jak głęboko trzeba wiercić.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy “Peak Elon” mamy już za sobą. To jest czy już większość pożytku z Elona mamy za sobą czy nie. Zatem dziś będzie kontrowersyjnie, zerkacie w komentarze na własne ryzyko.
][ Wstrętny symetrysta ][
Zacznijmy od tego, że jestem najgorszym sortem bo (póki co) nie oceniam Muska ani jednoznacznie źle ani jednoznacznie pozytywnie. Z tego wysokiego konia mam wrażenie, że widzę tylko hejterów i fanbojów (z przewagą tych pierwszych). Wady Elona są liczne, oraz coraz bardziej widoczne. Od zawsze wiedziałem, że nie chciałbym pracować dla takiego człowieka. Kręciłem głową na dziwactwa i patrzyłem z obrzydzeniem jak wyzywał człowieka uczestniczącego w akcji ratunkowej w jaskini Tham Luang.
Jednocześnie jego upór zasadniczo zmienił wygląd rynku samochodów elektrycznych. Zarówno ich percepcję i stan technologiczny. Gdyby nie Tesla prawdopodobnie musielibyśmy na to poczekać dekady. Wywołał też ogromne trzęsienie ziemi w sektorze kosmicznym, skostniałym i zachowawczym. Od siedmiu lat pierwsze stopnie Falcon 9 lądują bezpiecznie po starcie by być wykorzystywane ponownie. Siedem lat a rakiety konkurencji wciąż trafiają na śmietnik po jednym locie. Nawet Chińczycy, którzy wręcz bezczelnie próbują skopiować rozwiązania Falcona 9, nie odnieśli sukcesu. Tak, Elon to dzieciak z bogatego domu, więc zawsze miał łatwiej. Mimo to, zarówno Tesla i SpaceX zawdzięcza bardzo dużo jego umysłowi, który od zawsze pochłaniał książki, był w stanie rozkładać problemy na czynniki pierwsze. Musk wciąż ma dość wiedzy, żeby dotrzymywać kroku w technicznych rozmowach z pracownikami każdego szczebla tych dwóch firm.
][ Misja i cel ][
Najlepszym wyjaśnieniem czemu kibicowałem (i chyba wciąż kibicuję) Muskowi jest cykl spisany przez Wait but Why. Autor wyłuszcza między innymi “First Principles Thinking”, sprowadzanie zagadnień do podstaw i kierowanie się nimi. Nakreślił tam czym kieruje się Elon i to, że celem Tesli jest produkcja taniego samochodu dla mas, który będzie częścią procesu odejścia do paliw kopalnych. W przypadku SpaceX chodzi o stworzenie backupu dla ludzkości - samowystarczalnej kolonii na Marsie.
Można sobie kpić, mówić, że to bez sensu, że za wcześnie, że Mars jest do dupy a do odejścia do kopalin potrzebny jest masowy transport zbiorowy a nie samochody. Nie zmienia to jednak faktu, że gość miał bardzo wyraźny cel i nie spuszczał go z oczu. Potwierdza to też masa innych źródeł. Również tych nieprzychylnych. Wiemy, że Musk pracowników traktuje często jak gówno. Jednocześnie, nawet pracownicy niechętni, którzy opuścili firmy jasno mówili np. Że pracując w SpaceX naprawdę na każdym etapie w firmie zadawano pytanie “czy to nas zbliża do Marsa”. Warunki w Tesli mogły być często nieludzkie, ale zawsze nadrzędnym celem było, by ich samochody były bezpieczne i do dziś osiągają one rewelacyjne wyniki w tym aspekcie.
Uważam zatem, że mimo dziwactw, dupkowatości, ekscentrycznych odklejeń Musk przynosił dużo pożytku. Podobne zdanie mam o Starlinku. Fajnie nam się marudzi na “złom na orbicie” czy zakłócanie naziemnych obserwacji astronomicznych, kiedy siedzimy sobie w krajach pierwszego świata. Otwarcie internetu dla paru miliardów ludzi to coś na czym możemy skorzystać wszyscy. Nawet jeśli wśród użytkowników będzie też wojsko czy giełdy papierów wartościowych.
][ … a potem kupił sobie Twittera ][
Zakładając, że misją Starlinka było jedynie pozyskanie funduszy na projekt Starshipa i budowę podwalin miasta na Marsie, to wciąż pokrywa się z długofalową misją. Ale powodzenia kombinowaniu jak idiotyczny zakup Twittera ma pomóc w elektryfikacji transportu czy kolonizacji Marsa.
Cała ta szopka jest pokazem zupełnego oderwania od rzeczywistości i błazenady, na którą pozwolić sobie mogą tylko małe dzieci oraz wielkie kraje. I multimiliarderzy. O charakterze Muska dodatkowo świadczy, że wierchuszka Twittera (który nota bene jest moim zdaniem jednym z najgorszych i najbardziej toksycznych zakamarków internetu) nie tylko została zwolniona ale i wyprowadzona przez straż dla dodatkowego show.
Starlink obecnie pochłania ogrom finansów, jest produktem niby-działającym, bo na orbicie znajduje się ponad dwa tysiące satelit a docelowo ma ich być dwanaście tysięcy. Na ten moment projekt przynosi straty. Dlatego fajnie byłoby mieć 44 miliardy poduszki bezpieczeństwa na wypadek kłopotów finansowych. Szczególnie biorąc pod uwagę, że Musk nie raz już ocierał się o bankructwo zarówno Tesli jak i SpaceX. Widocznie nie było aż tak traumatyczne. Albo po prostu wie, że wojsko jest już i tak zbyt zachwycone Starlinkiem, żeby pozwolić mu na porażkę.
Tak czy inaczej ostatnio zupełnie nie mam przekonania czy Mars jest cały czas w polu widzenia Elona. Wolę też nie zgadywać z czego to wynika. Czy głupieje na starość, czy dociera do niego, że może nie dożyć pierwszego człowieka na Marsie (a co dopiero kolonii). Średnio też widzi mi się jakaś krucjata o wolność słowa. Widzę natomiast, że Trump już mizdrzy się do Muska w nadziei na powrót na platformę do szerzenia dezinformacji.
][ Szczyt to nie urwisko ][
Osiągnięciami tego człowieka można by obdzielić kilka osób. Nawet jeśli Peak Musk mamy za sobą, to wciąż nie wykluczone, że jego największy dar dla ludzkości jest przed nami. Starship ma realne szanse, żeby otworzyć przed nami układ słoneczny. Masa ludzi wciąż nie zdaje sobie sprawy, że badanie kosmosu i technologie kosmiczne poprawiają byt ludzi na ziemi na niezliczone sposoby.
Dlatego nawet jeśli to byłby w jakimś sensie schyłek Muska, to jeśli Starship wypali, może dać nam możliwość taniej eksploracji kosmosu i czerpania z niej korzyści i wiedzy. A wiele wskazuje na to, że wypali. Choć trudno w to uwierzyć, pojawiły się informacje, że Amazon chce kupić liczne loty Falcona Heavy i Starshipa, żeby dzięki nim budować swoją, konkurencyjną wobec Starlinka, konstelację. Przypominam Bezos ma swoją firmę kosmiczną, tyle że jeszcze nic nie umieścił na orbicie i jest rywalem SpaceX.
Jednak żeby utrzymać licencję na częstotliwości od FCC musi w określonym czasie wynieść na orbitę 1800 satelitów. Nie obsłużą tego swoimi nieistniejącymi rakietami i prawdopodobnie jedynym ratunkiem będzie dla nich prawie-istniejący Starship.
Tyle z mojej strony. Możecie się już wyżyć w komentarzach.
"Łatwiej jest chorować niż towarzyszyć." Tak napisała Mała Ania w swoim ostatnim wpisie. W pełni jej wierzę. W sumie kiedy kotłował mi się w głowie ten wpis, wiedziałem, że na pewno chcę napisać, że Ania pisała o swojej walce bardzo uczciwie. Wspominała zarówno o dobrych dniach, wynikach jak i o tych złych. Szczerze mówiła, kiedy nie udawało jej się trzymać w ryzach limitu 5% czasu na strach i rozpacz, kiedy była zła.
Co ważne, budowała też świadomość. Jej choroba nie była wynikiem zaniedbań. Jak napisała "Do chwili obecnej nie wiem, co poszło nie tak: czy choroba rozwinęła się wyjątkowo szybko czy cytologie, które miałam regularnie robione były wykonywane w sposób niewłaściwy". Gdyby nie jej postawa pewnie nie byłaby w stanie przez sześć lat wygrywać z rakiem. To stan w którym wielu pewnie uległoby rozpaczy* lub, co gorsze, szamanom czy oszustom. Szczególnie, że jej walka rozpoczęła się, gdy rak szyjki macicy był zaawansowany, z przerzutami do węzłów chłonnych.
Pewnie kojarzycie jak instruktaż bezpieczeństwa mówi, żeby wpierw założyć maskę sobie a potem dziecku lub innej osobie. Tak powstała i funkcjonuje Drużyna Wiewióry. Przez wiele lat Mała Ania, zwana również Wiewiórą, była bardzo aktywna w fandomie fanów fantastyki. Gdy potrzebowała pomocy zorganizowała ją dla siebie wraz z bliskimi, a fandom odpowiedział. Ale na tym się nie skończyło i Drużyna wciąż działa. W ciągu ponad czterech lat odbył się szereg zbiórek. Między innymi zbierano pieniądze na specjalistyczne wózki, protezy, operacje, sensor do pompy insulinowej, leczenie nowotworu, rehabilitacje czy implanty. 24 lutego 2022, dwanaście godzin po tym, jak świat zaczął się walić milionom ludzi ruszyła też pierwsza zbiórka Drużyny Wiewióry na pomoc Ukrainie.
Ania odeszła 6 stycznia. Drużyna działa dalej.
O zmaganiach Ani można poczytać na jej blogu: Wiewióra wygrywa z rakiem
Fandomową grupę wsparcia znajdziecie tu:
Drużyna Wiewióry
* - Pamiętajmy, że każdy ma prawo po swojemu radzić, lub nie radzić sobie z problemami i chorobą. Ten wpis absolutnie nie ma sugerować, że każdy musi być bohaterką jak Ania.
Tekst z fanpage z października 2022.
Nadarzyła się dobra okazja byśmy porozmawiali sobie o fosforze. Będzie to częściowe przypomnienie tego co już napisałem w mojej książce, w rozdziale pod chwytliwym tytułem “Węglowy szowinista”. Życie na Ziemi składa się w znakomitej większości z sześciu pierwiastków chemicznych. To wodór, tlen, węgiel, azot, fosfor i siarka. Pięć z nich znajduje się w grupie dziesięciu najpowszechniej występujących pierwiastków w kosmosie. Szósty to fosfor. Na milion atomów we wszechświecie tylko siedem to atomy fosforu (siarka - 500, azot - 1000, węgiel - 5000, tlen 10 000, wodór 750 000).
A jednak jest nieodzowny dla życia jakie znamy. Stanowi część DNA, kręgosłupa życia. Jest też obecny w ATP - związku stanowiącym nośnik energii dla całego życia na Ziemi. Niech to wsiąknie - absolutnie każda komórka, od bakterii przez dziobaka po płetwala błękitnego korzysta z DNA i ATP. Choć fosfor nie jest powszechnym pierwiastkiem ewolucja próbująca wszystkiego co popadnie nie znalazła alternatywy (wyobraźmy sobie jak miażdżącą przewagę miałby organizm, który mógłby zastąpić fosfor znacznie łatwiej dostępnym potasem, sodem czy wapniem).
Fosfor stanowiący siedem milionowych materii we wszechświecie, stanowi jedną setną każdego człowieka. Jak wiemy (a jak nie wiecie to może powinniście kupić “Niebo pełne planet”), składowe chemii życia - kwasy nukleinowe, lipidy, węglowodany aminokwasy, krążą w kosmosie, więc jeśli na danym ciele niebieskim brakuje fosforu, to może to przekreślać szanse na powstanie biosfery.
I tu docieramy wreszcie do Enceladusa, małego księżyca Saturna. Mały lodowy Enceladus od dawna jest bardzo interesującym miejscem. Dla wielu znacznie ciekawszym i bardziej obiecującym niż jowiszowa Europa, tak rozsławiona przez fantastykę naukową. Ocean Enceladusa jest bardziej dostępny ze względu na wodne gejzery, które regularnie wyrzucają potencjalne próbki w kosmos. Sonda Cassini w swoim czasie wykonała obserwacje tych pióropuszy. Wykryto w nich parę wodną, azot, dwutlenek węgla, ślady węglowodorów, metanu, propanu, acetylenu, formaldehydu, a nawet dużych cząsteczek organicznych, liczących co najmniej piętnaście atomów węgla. Wygląda na to, że w słonym oceanie Enceladusa jest też wodór, który mógłby być pożywieniem dla bakterii.
…A we wrześniu tego roku opublikowano badanie w którym nowa analiza starych danych z Cassiniego wskazuje na to, że w oceanie Enceladusa nie brakuje również fosforu. Czy możemy już zacząć szykować jakąś misję? Tam naprawdę łatwo zdobyć próbki.