poniedziałek, 24 czerwca 2019

Kończą się nam słowa - update klimatyczny



Aktualizacja: Moi drodzy, z przykrością stwierdzam, że niemało czytelników fiksuje się na zdjęciu a nie na treści i danych. Zdjęcie można traktować jak anegdotę. Tak, podobne zdjęcia wykonywano w przeszłości. Jednakże topnienie 2 miliardów ton lodu dziennie jest bezprecedensowe w naszej skali czasowej. Przekreślanie całej treści, bo podobną fotkę wykonano 30 lat temu wydaje mi się niepoważne.

Podnieśliśmy stężenie CO2 w atmosferze o połowę. Dwutlenek węgla stanowi już 415 części na milion. Gdy startowaliśmy z naszą cywilizacją przemysłową było go 280 ppm. Takiego poziomu nie było na tej planecie od jakichś trzech milionów lat. Wtedy oceany sięgały 25 metrów wyżej a przyszli ludzie właśnie schodzili z drzew. Z reguły tak duża zmiana trwała dziesiątki lub setki tysięcy lat. Teraz ludzkość, która wyewoluowała w bardzo stabilnym klimatycznie momencie historii tej planety, serwuje sobie bezprecedensowe zmiany.

To co jest przerażające to nie te 415 jednostek. Strach powinna wywołać liczba 3,5. Bo to wzrost stężenia CO2 w ostatnim roku. Można by pomyśleć, że choć trochę zdejmiemy nogę z gazu. A my docisnęliśmy mocniej. Dawniej ten wzrost był poniżej 1 ppm rocznie. W ostatniej dekadzie średnio wynosił 2,2 pmm. To znaczy, że małe istotki zamieszkujące wierzchnią warstwę tej planety, tylko w rok zwiększyły całkowitą zawartość CO2 w atmosferze o 1,25% względem poziom preindustrialnego.

A przecież Porozumienie paryskie miało miejsce w 2015. Kolejne kraje dokonują coraz ambitniejszych deklaracji. Np. Wielka Brytania deklaruje wyzerowanie emisji do 2050 – zwróćcie uwagę, że zerowe emisje to cel ambitniejszy niż tylko odejście od energetyki opartej o paliwa kopalne.

Francuzi chcą zakazać krótkich lotów i obłożyć paliwo lotnicze podatkiem. Ja bym to nazwał „urealnieniem” ceny paliwa. Kolejne regiony we Włoszech deklarują klimatyczny stan wyjątkowy, jeśli idzie o kraje, to do tego grona dołączyła właśnie Kanada. Nic dziwnego, tam zmiany zachodzą znacznie szybciej niż na reszcie planety. Czy te deklaracje to wystarczająco? Pewnie nie. Czy zostaną zrealizowane? Ciężko powiedzieć. Jeśli lawina ruszy, jeśli rzeczywiście nastąpi mobilizacja na miarę tej z okresu wojen światowych… Może. Gdyby choć część budżetów obronnych przekierować na technologie powstrzymywania kataklizmu klimatycznego…

Trzeba się jednak zastanowić co to znaczy „wystarczająco” bo już następują szkody, które w naszej perspektywie czasowej należy nazwać nieodwracalnymi. Rafy koralowe są praktycznie skazane na śmierć. Zakwaszenie oceanów niedługo zacznie galopować i może wykończyć nas wszystkich. Wolę nie szacować ile wysiłków innych krajów zniweluje moja ojczyzna. W warunkach gdzie wszyscy powinni współdziałać dla dobra ludzkości, łatwo będzie się wyłamywać, nie będzie trudno o wymówki, bo krótkoterminowe zyski będą klarowne.

A lodowce topnieją. Zwiady dronów pokazują w jak niesamowitym tempie tracimy „wieczną zmarzlinę” na Arktyce. Ubywa jej nawet po metrze dziennie. Pamiętacie jak w 2016 rozmarzł wąglik na Syberii i doszło do epidemii? Jak myślicie, ile jeszcze takich niespodzianek czeka na rozmarznięcie w nie-takiej-wiecznej zmarzlinie? UPDATE: W nocy po tym jak pisałem ten tekst pojawił się następujący news: nowe badanie wykazało, że roztopy zmarzliny Arktycznej w takim stopniu jaki przewidywano na rok 2090. To znaczy, że dowaliliśmy do pieca tak bardzo, że destrukcja w tym aspekcie poszła nam o 70 lat szybciej. Wow...

10 głównych zbóż (jęczmień, maniok, kukurydza, olejowiec gwinejski, rzepak, ryż, sorgo, soja, trzcina cukrowa i pszenica) stanowiących 83% kalorii uprawnych jest zagrożonych. Katastrofa klimatyczna potraktuje bardzo nierówno nasz świat. Jak sądzicie, czy najbardziej poszkodowani będą czekać na zagładę z założonymi rękoma? Czy reszta powinna się zbroić, żeby stawiać im opór i czekać na swoją kolejkę? A może lepiej robić co tylko się da, żeby ograniczyć tragedię.

Budujmy elektrownie jądrowe na potęgę – niech w gorące dni zasilają klimatyzatory, a w czasie mniejszego zapotrzebowania zasilają urządzenia do wychwytywania CO2 z atmosfery. Mogłyby wpierw nawet produkować paliwo lotnicze z atmosferycznego CO2, w końcu przecież nie da się żyć bez samolotów.


Źródła:
CO2 just hit an all-time record. But that’s not the worst of it.
Ziemia na Rozdrożu #1
Ziemia na Rozdrożu #2
Ziemia na Rozdrożu #3
Arctic death spiral speeds up sixfold, driving coastal permafrost collapse
Arctic permafrost now melting at levels not expected until 2090
Climate change is already affecting global food production - unequally
CO2 levels are the highest since humanity began
Prawdopodobnie najlepszy link w tym zestawieniu


Podoba Ci się to co robię? Wpłyń na rozwój strony i zostań patronem Węglowego.


3 komentarze:

  1. Elektrownie jądrowe w kraju w którym ludzie wierzą że 5G ich usmaży. Dobre sobie. Połowa narodu powinna założyć homonto i iść orać pole bo tylko do tego intelektualnie się nadaje.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wtedy oceany sięgały 25 metrów wyżej a przyszli ludzie właśnie schodzili z drzew." - to teraz na powrót zaczniemy tam wchodzić, niestety. Ech, gdzie jest jakiś heroiczny Kevin Costner, gdy go potrzeba?

    OdpowiedzUsuń
  3. Co autor sądzi o koncepcji opartej o teorię (spekulację?), że mała epoka lodowcowa z XVII wieku została wywołana zarośnięciem wymarłych miast Indian przez dżunglę:
    http://wyborcza.pl/7,75400,24420532,mala-epoke-lodowa-wywolala-kolonizacja-ameryki-przez-europejczykow.html

    Gdyby ludzkość gwałtownie skręciła na produkcję żywności z roślin, można by uwolnić ok. 50% areałów (2/3 zasiewów idzie obecnie na wykarmienie zwierząt) pod zalesianie. Dodając do tego odejście od hodowli bydła (produkują znacznie bardziej cieplarniany od CO2 metan, wpływ na ocieplenie porównywalny do całego transportu), mielibyśmy 2 gigantyczne impulsy (ściąganie CO2 i metanu) chłodzące.

    OdpowiedzUsuń