Aktualizacja: w temacie zabrał głos również blog Nic prostszego, m.in. dokładniej wyjaśniając jakie zarodki trafiły do eksperymentu i odważniej komentując całą sprawę. Polecam.
W trosce o Was i ze strachu przed Bylejaką Prasą postanowiłem w skrócie opisać co też zrobili chińscy naukowcy zanim sensacyjne nagłówki wywołają nadmierne zamieszanie. Publikacja w Protein & Cell potwierdziła wcześniejsze plotki, że Chińczycy zaczęli eksperymenty genetyczne na ludzkich zarodkach.
Zanim przeczytamy o zabawach w Boga i Frankensteina prześledźmy co i z jakimi skutkami zrobiono w Państwie Środka. Naukowcy z uniwersytetu w Guangzhou pozyskali “odrzucone” zarodki z lokalnych klinik płodności posiadające gen wywołujący beta talasemię, poważną (potencjalnie śmiertelną) chorobę krwi. Następnie próbowali zmodyfikować ten gen dzięki opracowanej w 2013 roku metodzie CRISPR. Miała ona umożliwiać precyzyjne, punktowe modyfikowanie DNA, na przykład by wyleczyć powyższą dolegliwość.
Wyniki jasno pokazały jak daleka od ideału jest ta metoda. Z 86 embrionów przeżyło 71. Z tych 71 genetycznym testom poddano 54. Jedynie 28 poprawnie przeszło manipulację DNA, ale tylko część z nich zawierała pożądane zmiany. Co więcej - wiele z nich uległo nieprzewidzianym mutacjom.
Wyniki trafiły do Protein & Cell, gdyż Nature i Science odrzuciły publikację, poniekąd z powodów etycznych. Bioetyk Arthur L. Caplan stwierdził, że “nie otrzymali ciekawych wyników”, bo “kopnęli wiadro i wiadro się przewróciło”. Komentarz dość prostacki i wpisujący się w krytykowaną tendecję do nie publikowania wyników “negatywnych”, pokazujących, że coś nie działa. Polecam tu świetne wystąpienie Bena Goldacre. Dlatego mam nadzieję, że odrzucenie miało jednak uzasadnienie etyczne.
Jednocześnie nie wiem na ile rzetelnie przeprowadzono eksperyment; jeśli jednak wykazano niedoskonałości metody CRISPR, to warto zwrócić na to uwagę. Co do kwestii etycznych - najchętniej wykonam unik i skomentuję to naokoło. Po pierwsze założeniem tego badania było sprawdzenie, czy da się uniknąć dotkliwej choroby genetycznej. To nie oznacza, że nie otwieramy drogi do “designerskich dzieci”. Ale podobne zarzuty pojawiają się względem dzieci trojga rodziców, które będą mogły powstawać w Wielkiej Brytanii. Po drugie nie ma co się oszukiwać - nie powstrzymamy takich badań i lepiej, żeby ich wyniki pyły publicznie dostępne niż, żeby były prowadzone w ukryciu i bez utrzymania standardów.
Źródełka:
Nature
io9
W trosce o Was i ze strachu przed Bylejaką Prasą postanowiłem w skrócie opisać co też zrobili chińscy naukowcy zanim sensacyjne nagłówki wywołają nadmierne zamieszanie. Publikacja w Protein & Cell potwierdziła wcześniejsze plotki, że Chińczycy zaczęli eksperymenty genetyczne na ludzkich zarodkach.
Zanim przeczytamy o zabawach w Boga i Frankensteina prześledźmy co i z jakimi skutkami zrobiono w Państwie Środka. Naukowcy z uniwersytetu w Guangzhou pozyskali “odrzucone” zarodki z lokalnych klinik płodności posiadające gen wywołujący beta talasemię, poważną (potencjalnie śmiertelną) chorobę krwi. Następnie próbowali zmodyfikować ten gen dzięki opracowanej w 2013 roku metodzie CRISPR. Miała ona umożliwiać precyzyjne, punktowe modyfikowanie DNA, na przykład by wyleczyć powyższą dolegliwość.
Wyniki jasno pokazały jak daleka od ideału jest ta metoda. Z 86 embrionów przeżyło 71. Z tych 71 genetycznym testom poddano 54. Jedynie 28 poprawnie przeszło manipulację DNA, ale tylko część z nich zawierała pożądane zmiany. Co więcej - wiele z nich uległo nieprzewidzianym mutacjom.
Wyniki trafiły do Protein & Cell, gdyż Nature i Science odrzuciły publikację, poniekąd z powodów etycznych. Bioetyk Arthur L. Caplan stwierdził, że “nie otrzymali ciekawych wyników”, bo “kopnęli wiadro i wiadro się przewróciło”. Komentarz dość prostacki i wpisujący się w krytykowaną tendecję do nie publikowania wyników “negatywnych”, pokazujących, że coś nie działa. Polecam tu świetne wystąpienie Bena Goldacre. Dlatego mam nadzieję, że odrzucenie miało jednak uzasadnienie etyczne.
Jednocześnie nie wiem na ile rzetelnie przeprowadzono eksperyment; jeśli jednak wykazano niedoskonałości metody CRISPR, to warto zwrócić na to uwagę. Co do kwestii etycznych - najchętniej wykonam unik i skomentuję to naokoło. Po pierwsze założeniem tego badania było sprawdzenie, czy da się uniknąć dotkliwej choroby genetycznej. To nie oznacza, że nie otwieramy drogi do “designerskich dzieci”. Ale podobne zarzuty pojawiają się względem dzieci trojga rodziców, które będą mogły powstawać w Wielkiej Brytanii. Po drugie nie ma co się oszukiwać - nie powstrzymamy takich badań i lepiej, żeby ich wyniki pyły publicznie dostępne niż, żeby były prowadzone w ukryciu i bez utrzymania standardów.
Źródełka:
Nature
io9
Dobrze wiedzieć, ale jeśli to dojdzie do naszego kraju to i tak nie unikniemy gównoburzy ze strony prawicy i katolików ''znęcali się nad zarodkami ludzkimi!'' itp., już widzę te tytuły na Frondzie.
OdpowiedzUsuńAutor sam się bał: "najchętniej wykonam unik"...
UsuńFronda napisze, że nad "dziećmi", nie nad "zarodkami", oni wagarowali na tej lekcji biologii, na której uczono o różnicach między jednym i drugim. ;)
UsuńI jak tam odzew na Frondzie? ;-p
UsuńI dlatego Chińczycy zaleją świat. W czasie, kiedy my będziemy zażarcie debatować, żeby zrobić pierwszy kroczek, oni będą rodzić już wyłącznie superludzi. ;)
OdpowiedzUsuń"najchętniej wykonam unik".
OdpowiedzUsuńA myślałem, że w końcu konkretna opinia...
Można było tego wcale nie publikować.
Skoro lubisz opinie to podrzucam własną ;) Cieszę się, że notka napisana jest neutralnie. Coraz ciężej jest w sieci znaleźć miejsca,które rzetelnie INFORMUJĄ o tym co się dzieje zamiast subiektywnie komentować. A chyba właśnie o to chodzi w propagowaniu nauki. Opinię każdy potrafi wyrobić sobie sam, to żadna sztuka. Ale do tego potrzebne są nieprzekłamane dane.
UsuńTen kraj to tylko uniki.
OdpowiedzUsuń