piątek, 20 stycznia 2012

Scary Shit #1 – cyber-owady i samoładujące się implanty


Steve Jablonsky – The All Spark – coś dla podkreślenia klimatu

Do blogowania o technologii zbierałem się dość długo. Przełamanie przyszło dzisiaj, gdzieś pomiędzy przejażdżką miejskim autobusem z dwunastoma płaskimi ekranami (7x kasowniki dotykowe, automat sprzedający bilety, 2x telewizory z reklamami, ekran kierowcy z obrazem z 4 kamer, ekran wyświetlający aktualną pozycję autobusu na mapie), a informacją o nowej formie zasilania elektroniki wszczepianej karaluchom.

Tak jest. Obrazek obok był zabawną fikcją w 1997, ale ten żuk goliat to autentyk. Panowie z DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency) od lat (co najmniej od 2006) wszczepiają owadom elektronikę i zdalnie nimi sterują z coraz lepszymi efektami. Obecnie implantują larwy ćmy, tak by z kokonu wyłaniał się już gotowy cyborg. Takiemu owadowi można zdalnie nakazać start, lot w lewo, prawo itd. Lądowanie polega na wyłączeniu latania i zdaniu się na instynkt zwierza. Podobne sztuczki wykonują karaluchy i cholera wie co jeszcze.

To pierwszy krok, następnym (może już wykonywanym) będzie montowanie urządzeń telemetrycznych na naszych małych sługach. Karaluch pozwoli przeszukać rumowisko po trzęsieniu ziemi szybciej i sprawniej niż jakikolwiek współczesny robot. Ćma będzie idealnym szpiegiem na terenie wroga – zwrotnym, szybkim i nie wzbudzającym podejrzeń.

Co więcej istnieją spore szanse, że owad sam będzie zasilał swoją cybernetyczną uprząż. Udoskonalamy metody korzystania ze zjawiska piezoelektrycznego – wyginanie i ściskanie materiałów piezoelektrycznych generuje napięcie. Dzięki temu taki milusiński trzepocząc skrzydłami potencjalnie zasili malusieńki nadajnik, kamerkę, wystarczy więc tylko go karmić by zachował pełną gotowość bojową. Ta sama technologia może kiedyś sprawić, że plasterek naklejony na nasze serce, mięśnie, lub przeguby wystarczy by zasilać urządzenia w naszym ciele, monitorujące nasze zdrowie, lub dozujące leki (pompa insulinowa na przykład).

Efekt piezoelektryczny to nie jedyna metoda. Jak się dziś przekonałem, naukowcy z Case Western Reserve University wszczepili karaluchom ogniwo, które ładuje się gdy oblewa je krew zwierzaka. Elektroda rozbija cukry i pozyskuje energię, wyzwalając tlen i wodę. I tak elektronika zbliża nas jeszcze bardziej do Matki Natury.


Linki:
Krwawe zasilanie karaluchem (2012)
Zasilanie piezoelektryczne żukiem (2011)
Latające cyber-żuki (2009) - filmiki
Cybernetyczne ćmy (2008) - filmiki
„It’s time to question bio-engineering” (Paul Root Wolpe) – Szalenie ciekawe wystąpienie z TEDa (2010), zaczyna się spokojnie, ale od 11tej minuty zaczynają się szaleństwa. Gorąco polecam.

5 komentarzy:

  1. Pytanie, kiedy nas będą sterować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mocne! W wolnej chwili postaram się obejrzeć przynajmniej ostatni z filmików (nie ukrywam, że te "szaleństwa" mnie zachęciły).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK, już teraz obejrzałem. Małpka poruszająca sztucznym ramieniem za pomocą mózgu jest niesamowita, podobnie jak wszystkie pozostałe eksperymenty z mózgami. Scary stuff.

      Usuń
  3. Tylko uważaj, bo Ci się będą roboty sterowane węgorzowymi mózgami śniły :)

    OdpowiedzUsuń