niedziela, 15 stycznia 2012

The Girl with the Dragon Tattoo

Led Zeppelin – When the Levee Breaks – słucham sobie pisząc tą notkę.

Miło mi to powiedzieć – Fincher wrócił. Dziewczyna z tatuażem była mi raczej obojętna aż do, bodaj zeszłego tygodnia, dwóch wstecz. Co tu dużo mówić – dąsałem się na reżysera z mojej ścisłej czołówki. Po Benjaminie Buttonie był wręcz ciężki foch. Social Network był dobry, ale stwierdziłem, że raczej powinienem zapomnieć o facecie który zrobił Fight Club, Aliena 3 i Siedem. Nie rozpędzajmy się – jego nowy film nie dosięga tej trójki, ale zdecydowanie pokazuje, że Fincher z dobrym materiałem wciąż potrafi wiele zdziałać.

Po seansie naszła mnie myśl, że to taki lepszy, znacznie bardziej udany Zodiak. Dzięki fikcyjnej historyjce mamy lepsze postacie, ciekawszą historię no i finał, rozwiązanie. Do filmu mogłem podejść w pełni „na czysto”. Nie czytałem książek Larssona Stiega, a szwedzki film Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, nie zachęcił mnie ani tytułem ani ćwiekowaną dziunią na plakacie. Uznałem, że to pewnie jakiś feministyczny pierd i olałem. To w połączeniu z dąsem wobec reżysera pozwoliło mi iść na „dobry thriller Finchera”. I rzeczywiście w kinie zobaczyłem świetny thriller. Dobrze, bo wśród zaznajomionych z poprzednią ekranizacją dominują znacznie chłodniejsze opinie.

Dziewczyna z tatuażem ocieka stylem Finchera. Zdjęcia, kolorystyka, mroczny i ponury nastrój całości. Dość ciekawie promowano film w mediach jako „feel bad movie”. Coś w tym jest, ale też nie przesadzajmy. Chyba bardziej warto zwrócić uwagę, że mimo niemal trzech godzin trwania i niemal kompletnego braku akcji, film całkowicie wciąga. Jest mozolne śledztwo, złożona fabuła, która jednocześnie nie serwuje nam jakiś wymuszonych twistów, które z całych sił starają się wszystko postawić na głowie. To po prostu bardzo dobrze skrojony kryminał.

Świetnie wypada cała obsada. Cała masa znanych nazwisk, świetnie odnajdujących się w swoich rolach. Największe pochwały oczywiście musi dostać Rooney Mara, należy jej się. W przemianie filigranowej dziewczęcej urody pomogła charakteryzacja, ale to jedynie pierwsze wrażenie. Mamy tu do czynienia z naprawdę świetną kreacją, może nawet wartą nagród [jak się okazuje jest nominowana do Złotego Globu, rozdanie w ciągu kilku godzin]? W obsadzie pojawił się prawdziwy Szwed – Stellan Skarsgard, szkoda trochę, że nie pojawił się inny Szwed – Max von Sydow, choć zastąpił go nie mniej utalentowany Christopher Plummer.

Chwaliłem już zdjęcia, mogę to rozwinąć – choć nie ma tu miejsca na wielkie popisy, film kapitalnie ukazuje mroźną Szwecję, nie brak też kapitalnych scenografii – domostwa poszczególnych Vangerów, archiwa, piwnice... Swoje robi również udana kompozycja duetu Trent Razor i Atticus Ross, szczególnie temu drugiemu przyglądam się od Book of Eli. Wisienką na torcie oprawy tego filmu jest czołówka, zamiast zbędnie gadać odsyłam na koniec notki.

Dziewczyna z tatuażem to ciężki kawałek kina. Chociażby z tego powodu mam obawy przed radosnym polecaniem go. Ponadto, jak wspominałem, zaznajomieni z szwedzką ekranizacją marudzą. Kto wie, może dałem się oszukać? Może atmosfera pojednania z Fincherem przyćmiła mój osąd? A może inni gówno się znają i film jest w dechę.



A oto wspominana czołówka w HD(przynajmniej dopóki nie wytną jej z YouTuby):

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Imo obie wersje są równie dobre i ci fani szwedzkiej ekranizacji marudzą, ofc książka jeszcze lepsza ale pewnie nie masz czasu na takie bzdety ;)

      Usuń
  2. Żelazne dildo wbijane kopami w męską dupę FTW.

    OdpowiedzUsuń