poniedziałek, 15 lipca 2013

SS#12 – Powrót eugeniki

Michael Nyman – Gattaca


16-letnia już Gattaca regularnie wymieniana jest jako przykład realistycznego SF, który może czekać już za rogiem. Ta „genetyczna dystopia” wylądowała nawet na pierwszym miejscu w rankingu wiarygodnych filmów SF, wyprzedzając Kontakt (nakręcony również w 1997 roku). Imię jednego z głównych bohaterów, Eugene, nie jest przypadkowe. Obraz Andrew Niccola pełen jest ludzi, których geny nie są efektem loterii między dwojgiem rodziców, ale starannego doboru i modyfikacji.

Być może pierwszy Eugene Morrow przyjdzie na świat za jakieś dziesięć lat? W teorii jest to już wykonalne. Współczesne syntezatory DNA mieszczą się na biurku i można je podłączyć do komputera kablem USB. W praktyce jednak maszynki te syntezują po kilkadziesiąt nukleotydów (dla porównania, człowiek ma ich trzy miliardy, bakterie od setek tysięcy do milionów). Zsekwencjonowanie genomu człowieka to obecnie koszt kilku tysięcy dolarów i czas około jednego dnia. To nie znaczy, że znamy przepis na idealnego człowieka.

Jednakże narodziny Connora Levy dwa miesiące temu otwierają nowy rozdział i nowe możliwości w medycynie. I ponad wszelkie wątpliwości wywołają one falę oburzenia i nawiązań do eugenicznych zapędów z poprzedniego stulecia, od tych naiwnych aż po te złowieszcze. A to dlatego, że embriony powstałe w ramach metody in vitro poddano sekwencjonowaniu genetycznemu i wybrano ten o najlepszym DNA. Do tej pory mogliśmy badać embriony najwyżej pod kątem wybranych defektów, np. błędnej liczby chromosomów. Analiza DNA pozwala stwierdzić, który embrion ma największe szanse by się zagnieździć i przetrwać ciążę.

Ale przecież DNA to znacznie więcej… Takie badanie pozwoli odsiać embriony obciążone do tej pory niewykrywalnymi chorobami genetycznymi. Jeśli dwa embriony mają równie dobre rokowania, ale jeden posiada gen zwiększający drastycznie szanse na chorobę nowotworową, to chyba również naturalnym będzie postawienie na ten mniej obciążony. Każdy rodzic przy zdrowych zmysłach będzie chciał jak najzdrowszego dziecka, każdy chciałby dać swoim dzieciom jak najlepszy start.

Ale przecież DNA to znacznie więcej… Niedawno świat obiegły „genetyczne portrety” artystki Heather Dewey-Hagborg. Zebrała ona kilka niedopałków i gum do żucia w Nowym Jorku i na podstawie pozostałego na nich DNA stworzyła rzeźby twarzy. W rzeczywistości jest to kolosalna spekulacja. Jak się okazuje analizowała ona tylko drobną część kodu, informującą o tym jakie prawdopodobieństwo na dany kolor oczu miały te osoby, sugerującą bardzo ogólnie pochodzenie (np. wschodnia Europa), szanse na otyłość czy typowy rozmiar nosa. Nasz wygląd w dużej mierze zawdzięczamy czynnikom środowiskowym. Jednakże mając kompletne DNA, można by powiedzieć całkiem sporo o cechach człowieka. A to otwiera drogę do dawania dzieciom lepszego startu na nowe sposoby. Tendencje do otyłości? Ciach! Rudy? Ciach! Niski? Ciach!... Jeśli tego zabronimy, pojawi się szara strefa. Biorąc pod uwagę to co dzieje się w Chinach i Indiach w pierwszej kolejności w odstawkę będą szły embriony dziewczynek. Nie sądzę by na tym się skończyło.

Ale przecież DNA to znacznie więcej… pojedyncze geny to tylko wierzchołek naszych ambicji. Nawet nie mówiąc o potencjalnym „tuningowaniu” DNA, a jedynie dobieraniu najlepszego możliwego połączenia genów dwojga ludzi (cokolwiek zinterpretujemy jako „najlepsze”), można zdziałać wiele. Chińscy naukowcy z Beijing Genomics Institute pobrali DNA tysięcy ludzi o wysokim IQ i poszukują fragmentów, które determinują intelekt. Twierdzą, że jeśli uda się je zidentyfikować, można by dobierać najinteligentniejszą zygotę od danej pary i poprawiać średnie IQ o 5-15 punktów w ciągu pokolenia.

To oczywiście obłędnie optymistyczna kalkulacja, tycząca się bardzo umownej i trudnej do zdefiniowania cechy. No chyba, że Chińczycy chcą mieć naród doskonale radzący sobie z testami na IQ, ale to da się wyćwiczyć… Do tego nawet zakładając (nierealny) przyrost o te 5 punktów w ciągu pokolenia, otrzymamy +20 w ciągu jakiś 80 lat. Jak odmienny będzie świat za 80 lat? Jak śmiesznie będą wyglądały eugeniczne zapędy Chin za 80 lat? Rozważania te prowadzimy oczywiście przymykając oko na umowność IQ jako wyznacznika inteligencji i fakt, że kluczowe znaczenie, poza DNA, mają jednak czynniki środowiskowe.

Oczywiście - jeśli jakiś czynnik ma choćby ułamkowy wpływ na coś na czym nam zależy, to pewnie mało kto przejdzie obok niego obojętnie. Spadające w ogromnym tempie koszty sekwencjonowania idą w parze z niesamowitymi możliwościami komputerów i superkomputerów. Chiny w czerwcu uruchomiły superkomputer Tianhe-2, dwukrotnie silniejszy od dotychczasowego rekordzisty. Ich potwór ma moc 33,86 petaflopsów (3,3 * 10^16 operacji na sekundę). Ułatwią one porównywanie DNA milionów ludzi z ich historią medyczną i „parametrami”, by zrozumieć kod genetyczny.

Sam fakt, że pojawiają się takie pomysły jak ten z BGI daje do zrozumienia, że wchodzimy w czas niezwykłych możliwości, wyzwań oraz problemów. Czeka nas wiele trudnych pytań. Warto się nad nimi zastanowić zanim nadejdzie przełom. To znaczy zanim zdrowe pary zaczną sięgać po metodę in vitro.


Źródła:
Pierwszy impuls do napisania tej notki
Ostatni impuls do tej notki
Lista realistycznych i nierealistycznych filmów według NASA
Takie tam pitu pitu, palcem po wodzie...
Artystka robiąca portrety na podstawie DNA
Wyjaśnienie czemu te portrety to lipa


3 komentarze:

  1. Jedna z tych rzeczy, których nie da się zatrzymać - trzeba się z tym pogodzić. Ci, co z takich, czy innych względów nie będą z tego korzystać (o ile będą mogli wybrać), w dłuższej perspektywie wyginą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy wyginiemy z braku wody, żywności i miejsca na ziemi...inteligentniejsi, nieschorowani i dożywający 1000 lat...

    OdpowiedzUsuń