Uwielbiam pisać o egzoplanetach, ale dziś będę trochę panem marudą, niszczycielem dobrej zabawy. W sierpniu tego roku ukazało się badanie poświęcone tak zwanym “światom hyceańskim”. Poświęcone jest warunkom dla życia i biosygnaturom, które mogą na nich występować.
Dobra może trochę przesadziłem z tym byciem panem marudą, ale z kilku powodów irytuje mnie pewne zamieszanie i rozgłos wokół tematu “nowo odkrytej” klasy planet. W rzeczywistości autorzy publikacji “Habitability and Biosignatures of Hycean Worlds” po prostu wyróżnili określony typ, dużych planet pozasłonecznych, które okrywa atmosfera bogata w wodór pod którym znajdują się rozległe oceany. Nazwa “hycean” to połączenie “hydrogen” i “ocean”.
Gdy zaczęto odkrywać planety pozasłoneczne w dużych ilościach okazało się, że wyraźny podział na małe skalne planety i wielkie gazowe giganty, tak klarowny w Układzie Słonecznym, nie ma odbicia w kosmosie. Okazało się nie tylko, że istnieją planety o pośrednich rozmiarach, ale wręcz, że te super-Ziemie i mini-Neptuny stanowią większość egzoplanet. Choć nawet między tymi dwiema kategoriami nie ma wyraźnej granicy, choć literatura często wspomina o światach oceanicznych czy nawet parowych (steam worlds), postanowili dodać swoją. I zaowocowało to dość szerokim echem w mediach.
Nie jest to jednak całkiem pozbawiony sensu chwyt marketingowy. Istotnie, dzięki ogromnej masie i powłoce wodorowej ta klasa egzoplanet może utrzymywać wodę w stanie ciekłym w znacznie większym zakresie orbit niż mniejsze super-Ziemie czy planety typu ziemskiego, dla których pas odległości od gwiazdy, w którym nie jest ani za zimno, ani za gorąco, jest trochę skromniejszy. Hyceańskich planet jest też niemal na pewno więcej niż “bliźniaczek Ziemi”. Poza tym łatwiej je wykrywać i badać.
Oczywiście jak wynika z tytułu publikacji, autorzy są zainteresowani nie tylko wodą, ale potencjalnym życiem na takich planetach. Temperatura na powierzchni niektórych może sięgać 200 stopni Celsjusza, jednak z powodu ciśnienia, sięgającego nawet tysiąca atmosfer, woda może pozostać w stanie ciekłym. A głębiej pod powierzchnią może być znacznie chłodniejsza. Według autorów niektóre z tych planet dzięki temu mogą oferować dobre warunki dla życia, choć prawdopodobnie może być ono ograniczone do mikroskopijnych form. Jeśli skalne jądro takiej planety oferuje odpowiednie minerały, to istotnie może być dam dość energii i budulca dla życia.
Następnie autorzy również dywagują trochę na temat biosygnatur, które mogą być trochę inne niż takie, których oczekujemy na planetach podobnych do Ziemi, ale wciąż potencjalnie wykrywalne dla teleskopów przyszłości takich jak JWST. Zastanawiam się jednak na ile mogli się tu zagalopować. Patrząc na to jak wielce kontrowersyjne okazało się odkrycie fosfiny na Wenus oraz interpretacja jej obecności, ciężko wyobrazić sobie jednoznaczną detekcję życia na tak egzotycznych planetach odległych o dziesiątki czy setki lat świetlnych. Panują tam warunki tak obce temu co znamy, że ślady podmorskiego życia mogą być całkowicie zacierane i niewidoczne, przez warstwę atmosfery zgniatającej wodę o temperaturze 200°C. Mogą tam zachodzić nieprzewidziane przez nas procesy geologiczne (hydrologiczne?), które zaowocują nieoczekiwanymi biosygnaturami (bo i samo życie może być zdecydowanie odmienne od tego co znamy). Niewykluczone też, że mogą tam istnieć “zwodnicze biosygnatury” abiologicznego pochodzenia.
Podoba mi się pragmatyzm zainteresowania tymi planetami. Są duże, łatwiej je obserwować i analizować niż te te bardziej podobne do Ziemi. Co tu dużo mówić - myślę, że warto badać wszelkie planety, nie będzie to zmarnowany czas. Irytuje mnie jednak, że publikacja ta ewidentnie została podchwycona przez media przez trik z ogłoszeniem “odkrycia” nowej klasy planet. Nawet jeśli istnieje tam życie (co byłoby fantastyczne), może być tak, że całą tamtejszą biosferę można by traktować jako ekstremofile i próżno szukać tam złożonych istot.
Wreszcie mam jeszcze jedną obawę. Otóż wydaje mi się, że tematyka badania jest dość szeroka. Autorzy zaczynają od zasięgu strefy umiarkowanej (ekosfery, strefy zamieszkiwalnej) a kończą na biosygnaturach zupełnie odrębnego drzewa życia. Badania tego typu często stają w ogniu specjalistów w swoich dziedzinach. Nie wiem czy tak będzie w tym wypadku. Ostatecznie jednak, żeby nie być wielkim marudą powiem, że może to i tak dobrze, że trochę cichy ostatnio temat egzoplanet dostał choćby taki zastrzyk.
Źródła:
Habitability and Biosignatures of Hycean Worlds
Światy hiaceańskie: nowa szansa na biosygnatury?
Newfound Class of Planets Is Good News for Search of Life
‘Hycean’ Worlds Are a New Category of Exoplanets That Could Be Hiding Alien Life
https://en.wikipedia.org/wiki/Hycean_planet