poniedziałek, 29 października 2018

Mecz o honor

Już dwa tygodnie mijają od kiedy IPCC wypuścił nowy, specjalny raport poświęcony ociepleniu klimatu o 1,5°C. Ostatnio uświadomiłem sobie coś ponurego. Dotarło do mnie z czym kojarzą mi się te kolejne raporty. Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu, ciało doradcze, które nie ma żadnej władzy ani wpływu na działania ludzkości, jednocześnie jest instytucją bodaj najlepiej rozumiejącą klimat, czynniki które nań wpływają, jego zmiany i konsekwencje naszych działań. Zdałem sobie sprawę, że jego kolejne raporty brzmią jak komentarze specjalistów na temat poczynań naszej drużyny w prawie każdych mistrzostwach.

Już w 1990 roku pierwszy raport mówił, że antropogeniczne emisje prowadzą do znacznego zwiększenia koncentracji gazów cieplarnianych, a to prowadzi do zwiększenia średniej temperatury na planecie.

Drugi raport pięć lat później, w 1995, podtrzymał stanowisko, że CO2 to najistotniejszy czynnik wpływający na antropogeniczne zmiany klimatu. Stwierdzono, że działalność człowieka ma potencjał zmienić klimat Ziemi w stopniu bezprecedensowym w ludzkiej historii. W kilku miejscach raportu pada stwierdzenie, że zmiany mogą być już nieodwracalne, że wyemitowane już CO2 będzie ogrzewać planetę przez tysiące lat, oraz że zmiany zachodzą szybciej niż w ciągu ostatnich kilku tysięcy lat. IPCC stwierdził również, że aby uniknąć (katastrofalnego) stężenia 450 cząsteczek CO2 na milion w atmosferze, należy gwałtownie zmniejszyć emisje - konkretnie do poziomu z 1990 roku w ciągu czterdziestu lat i później dalej je redukować. Myślę, że to możemy uznać za mecz otwarcia.

Jak sobie poradził Team Humanity? W ciągu dwustu lat - od początku rewolucji przemysłowej do roku 1995 - poziom CO2 w atmosferze z 280 części na milion osiągnął poziom 363 ppm. Oznacza to wzrost o 83 jednostki. Obecnie mamy rok 2018 i koncentracja dwutlenku węgla osiągnęła 409 ppm. To 46 jednostek w ciągu 23 lat, czyli pięciokrotnie większe tempo przyrostu. Gdybyśmy utrzymali to tempo, 450 ppm osiągniemy w ciągu już w 2038 roku. Jako, że wciąż zwiększamy emisje, mamy szansę dokonać tego wcześniej (np ostatnie dwa lata to wzrost o prawie 5 jednostek).

Mieliśmy cztery dekady, żeby wyjąć głowę z dupy i cofnąć się do emisji sprzed raptem pięciu lat. Czas ten skurczył się do siedemnastu lat. Wyobraźmy sobie ile elektrowni jądrowych można było wybudować w tym czasie. Można było dzięki nim uruchomić produkcję paliwa lotniczego z wody morskiej i atmosferycznego CO2, dzięki czemu transport lotniczy, tak koszmarny dla klimatu (choć to relatywnie niewielki przemysł, odpowiada za 4-9% zmian klimatycznych), byłby neutralny emisyjnie. Można było zrobić tak dużo... Tymczasem, dwadzieścia dwa lata później zamiast choćby zbliżyć się do poziomu emisji z 1990 (czyli 22.4 gigaton rocznie) rozkręcamy się coraz bardziej i w 2017 roku wyemitowaliśmy 32,5 gigatony. 45% wzrost. Mecz otwarcia przerżnięty.

Trzeci raport opublikowany w 2001 zapowiada, że do 2100 roku temperatura planety wzrośnie od 1.4 do 5.8 stopni Celsjusza. Zespół IPCC zapowiedział tempo zmian większe niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich dziesięciu tysięcy lat. IPCC ostrzegał również jasno, że takie zmiany grożą nieodwracalna utratą nie tylko gatunków ale całych ekosystemów.

W 2007 IPCC jasno mówi o ekstremalnych zjawiskach pogodowych i coraz poważniejszych, złych konsekwencjach dla ludzkości i planety. Szeroko opisuje co należałoby zrobić przed 2030 - przerzucić się na atom i OZE, wprowadzać i rozwijać technologie przechwytywania atmosferycznego CO2 oraz inwestować w wydajność w domach, w transporcie i przede wszystkim w przemyśle. Ponadto przekształcić uprawy i hodowle, odwrócić procesy deforestacji, no i lepiej zajmować się śmieciami i odpadami. IPCC ostrzegał, że nawet jedna trzecia gatunków może wyginąć w wyniku ocieplenia o dwa stopnie, a ocieplenie o trzy i pół stopnia (bardzo realne) narazi nawet do 70% gatunków. No a poza tym wiadomo - susze, powodzie, ekstremalne zjawiska pogodowe… Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie brzmi to jak mecz o wszystko.

Piąty raport z 2014 roku jeszcze mocniej potwierdza bezzporność globalnego ocieplenia (w końcu już na lata przed 2014 klimatolodzy załamywali ręce, że wciąż dyskutuje się o faktyczności ocieplenia, a nie o tym co robić w związku z nim). W tym raporcie również stwierdzono, że takiej koncentracji CO2 nie było w atmosferze od niemal miliona lat. Skutki zmian klimatycznych IPCC opisał trzema kluczowymi przymiotnikami - ciężkie, rozpowszechnione (pervasive) oraz nieodwracalne.

Oszacowali, że zmiany w temperaturach do końca stulecia wyniosą od 3.7°C do 4,8°C w stosunku do przedindustrialnych. Jasno powiedzieli, że obecne trendy emisji zupełnie rozmijają się z celami utrzymania ocieplenia między 1,5°C a 2°C. Raport ten powstał przed Porozumieniem Paryskim więc ustosunkował się do ustaleń z Cancún w 2010, które (gdyby się do nich zastosowano) dawały duże szanse na ograniczenie ocieplenia do 2°C

Porównanie niektórych skutków ocieplenia o 1,5°C i o 2°Cw. Rosamund Pearce dla Carbon Brief.


Mamy rok 2018. IPCC publikuje “Specjalny Raport o Globalnym Ociepleniu o 1,5°C”. I wiecie co mówi? Że prawa chemii i fizyki nie wykluczają ograniczenia ocieplenia na tym poziomie. Brzmi jak mecz o honor? Jak dla mnie tak. Najnowszy raport, a raczej jego “30-stronicowe podsumowanie dla decydentów“ to koszmarna lektura. A mówi to ktoś, komu nie jest obca literatura naukowa. Koncentruje się on głównie na koszmarnie skonstruowanych zdaniach, które pokrętnie uwypuklają o ile mniej złe jest ocieplenie klimatu o 1,5°C w porównaniu do 2°C. Różnice te są zaskakująco duże, gdyż niestety konsekwencje ocieplenia są wykładnicze. Np. w pierwszym wariancie narażone na zagładę jest 6% gatunków owadów, 8% gatunków roślin i 4% gatunków kręgowców, oraz 95% raf koralowych. Pół stopnia więcej oznacza 18% owadów, 16% roślin, 8% kręgowców. No i wszystkie rafy koralowe. Ale pamiętajmy, że IPCC należy traktować jako najbardziej zachowawcze, graniczące z optymizmem źródło. Jeszcze nie osiągnęliśmy 1,5°C ocieplenia, a wielu ekspertów jasno mówi, że w kwestii raf koralowych nie da się już nic zrobić.

O konsekwencjach ocieplenia (a przynajmniej w polskiej sieci) najlepiej pisze niezawodna Nauka o klimacie: Porównanie następstw zmiany klimatu. Proponuję czytać to ze świadomością, że 2°C sobie już zagwarantowaliśmy.

Ekstremalne zjawiska pogodowe, powodzie, susze, większy zasięg malarii i innych chorób, masowe zgony w wyniku fal upałów, postępujące spadki w produkcji żywności, mniejsze wartości odżywcze upraw (wbrew naiwnym argumentom niektórych trolli, że więcej CO2 wpłynie pozytywnie na uprawy), niedobory wody pitnej... Pamiętajmy, że to zachowawcze ostrzeżenia - uwzględniają “punkty krytyczne” jak utrata północnej czapy lodowej, czy Amazonii, ale mogą nie uwzględniać wielu innych czynników, których nie da się dziś przewidzieć. Do tego IPCC bardzo mało uwagi poświęca zakwaszeniu oceanów, które może podciąć podstawę łańcucha pokarmowego.

Za Nauką o Klimacie: Zmiany średniej temperatury powierzchni Ziemi od ostatniego maksimum epoki lodowcowej przez Holocen (pomiary na podst. proksy – linia niebieska) do czasów obecnych (pomiary instrumentalne HadCRUT – linia czarna) oraz różnymi scenariuszami przyszłej zmiany klimatu. Prostokąty obrazują progi przekraczania punktów krytycznych ziemskiego systemu klimatycznego – kolor żółty oznacza „możliwe”, kolor czerwony „pewne” (Schellnhuber, Rahmstorf i Winkelmann, 2016).


Skoro nie mogliśmy wycofać się z paliw kopalnych kiedy było to prostsze, mniej pilne i mogło być bezbolesne, a wręcz opłacalne, to jakie są szanse, że zrobimy to teraz? Zmiany w transporcie, energetyce, sadzenie drzew zamiast ich wycinania, przełomowe technologie przechwytywania węgla atmosferycznego, ścięcie emisji o połowę w ciągu dekady, rezygnacja z jakichś 75% konsumpcji mięsa, fundamentalne przemiany w zarządzaniu odpadami... i to wszystko na raz, bo każda z tych rzeczy bez pozostałych to zbyt mało.

Dlatego trudno mi nie uważać, że mecz o wszystko już przegraliśmy. Mam nadzieję, że się mylę. Prawda jest taka, że już teraz dzialamy w ramach "damage control". Sukces w powyższych kwestiach oznaczałby prawdopodobnie, że "jedynie" setki milionów dotkną najgorsze susze i śmiertelne fale upałów. I tak nie unikniemy fal pożarów lasów które tylko pogorszą klimat, dramatycznego spadku populacji ryb w ocenach i kilku innych atrakcji. Może zjednoczymy się w staraniach o uniknięcie kompletnej katastrofy, może uda nam się osiągnąć przełom w energetyce, może… Niestety mam też świadomość, że im gorzej będzie się działo na Ziemi, tym mocniej ludzi będzie ciągnęło do podejścia “every man for himself”, a im gorsza nasza sytuacja, tym bardziej niezbędne będzie wspólne działanie. Dylemat więźnia na globalną skalę. A co Wy sądzicie? Już za późno?



Podoba Ci się to co robię? Wpłyń na rozwój strony i zostań patronem Węglowego.


Linki
Emisje:
http://www.carbonify.com/carbon-dioxide-levels.htm
https://sustainabilityadvantage.com/2014/01/07/co2-why-450-ppm-is-dangerous-and-350-ppm-is-safe/
https://www.skepticalscience.com/why-450-ppm-is-not-safe.html
Raport 2
https://davidsuzuki.org/what-you-can-do/air-travel-climate-change/
http://www.ipcc.ch/ipccreports/sar/wg_I/ipcc_sar_wg_I_full_report.pdf
http://www.ipcc.ch/pdf/climate-changes-1995/ipcc-2nd-assessment/2nd-assessment-en.pdf
Raport 3
https://web.archive.org/web/20121002071531/http://www.grida.no/climate/ipcc_tar/vol4/english/015.htm
https://www.ipcc.ch/publications_and_data/ar4/wg2/en/ch6.html
https://www.ipcc.ch/pdf/climate-changes-2001/synthesis-syr/english/summary-policymakers.pdf
Raport 4
https://www.ipcc.ch/pdf/assessment-report/ar4/wg1/ar4-wg1-spm.pdf
Raport 5
https://www.ipcc.ch/pdf/assessment-report/ar5/wg1/WG1AR5_SPM_FINAL.pdf
Inne:
https://weglowy.blogspot.com/2015/12/nino-nina-bill-i-mark.html (trzy lata temu!)
http://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/porownanie-nastepstw-zmiany-klimatu-306



wtorek, 2 października 2018

Fizyka w rysunkach - recenzja i wyniki konkursu

“Fizyka w rysunkach” wypełnia ciekawą niszę w literaturze popularnonaukowej. Książka nie jest poświęcona jednej dziedzinie czy odkryciu, ani też jednej osobie. Zamiast tego mówi o samej historii nauki, mówi w jakiej kolejności i w jaki sposób odkrywano lub udowadniano pewne rzeczy.

Myślę, że to istotne by pokazać jak dawno temu byliśmy w stanie zrozumieć a nawet policzyć pewne rzeczy - rozmiary Ziemi, odległość od Księżyca i Słońca itd. Don Lemons traktuje pojedyncze ilustracje jako punkt wyjścia, by ciekawie napisać o odkryciach i ich okolicznościach i naukowcach, którzy za nimi stali. Dzięki temu dowiemy się na przykład, że ponad dwa tysiące lat temu Eratostenes nie zastanawiał się jaki kształt ma nasza planeta, ale jak oszacować jej rozmiar. To znany eksperyment, ale dopiero dzięki Lemonsowi dowiedziałem się, że słynny Grek jak prawdziwy naukowiec wyznaczył niedokładność swojego pomiaru.

Jak zawsze ogromne wrażenie robi poznawanie kulisów nowoczesnej fizyki. Zachwycająca jest pomysłowość konieczna by opracować eksperyment pozwalający na udowodnienie istnienia czegoś, czego jeszcze przez dekady nie będzie można zaobserwować bezpośrednio. Pokazuje triumf nauki nad umysłem, tym co “zdroworozsądkowe”. Choć to mały ułamek ludzkości, to w każdym pokoleniu rodzą się ludzie, którzy są w stanie zrozumieć, że coś może mieć jednocześnie naturę falową i cząsteczkową, albo że coś niewidocznego i pozornie niepodzielnego może jednak mieć wewnętrzną strukturę.

Punktem wyjścia kolejnych esejów Dona Lemonsa są rysunki. Sam tłumaczy, że to narzuciło mu pewne ograniczenia, bo postanowił opisać w swojej książce zagadnienia, które można w pewnym sensie uchwycić na pojedynczym rysunku. Sprawia to, że nie ma tu jakiejś wyraźnej myśli przewodniej. Nie musi to być wada. Moim zdaniem “Fizyka w rysunkach” zyskuje na tym i robi się bardziej przystępna, bo można do niej wracać z doskoku. Nie wnikanie w głębokie szczegóły zagadnień dodaje jej lekkości.

Warto też przejść do istotnej kwestii - dla kogo jest to książka. Po pierwsze - raczej nie jest dla dzieci. Wspominam o tym, bo takie skojarzenie może wywołać tytuł. Po drugie - dla całej reszty. Oczywiście nie będzie odkrywcza dla wielkich entuzjastów nauki, ale może odświeżyć pewne tematy, uzupełnić pewne kwestie i wzbogacić je ciekawostkami. “Niedzielni” entuzjaści powinni być bardzo zadowoleni.

Tytuł: Fizyka w rysunkach. 2600 lat odkryć od Talesa do Higgsa
Autor: Don S. Lemons
Wydawnictwo: PwN
Liczba stron: 324


Wyniki konkursu

Po pierwsze dziękuję wszystkim uczestniczkom i uczestnikom za udział. Otrzymałem sporo odpowiedzi wraz z ciekawymi uzasadnieniami. Choć eksperymenty w odpowiedziach się powtarzały, to każdy uczestnik miał inne powody by je podziwiać na swój sposób. Ostatecznie postanowiłem nagrodzić dwóch uczestników. Obaj wybrali wahadło Foucaulta.

Książka “Fizyka w rysunkach” trafi do Artura Chorzewskiego i Marcina G.R. Kłosowskiego! Gratuluję. Zachwycali się tym jak prosty eksperyment z nitką i ciężarkiem może udowodnić coś tak fundamentalnego. Zachwalali, że w zamkniętym pomieszczeniu bez okien można stwierdzić, że planeta się obraca. Trudno się z nimi nie zgodzić. Dlatego książki trafią niedługo w Wasze dłonie!

Jednocześnie chciałbym wyróżnić (na ten moment jedynie wzmianką) Kajetana Walczaka oraz Bohdana Widłę. Kajetan w przeciwieństwie do innych uczestników wskazał eksperyment logiczno-poznawczy zwany “Błędem koniunkcji”. Bohdan natomiast choć kuszony windą Einsteina (nie on jeden) i armatą na wzgórzu (też świetny typ), ostatecznie wskazał na pomiar Eratostenesa, zachwycony starożytnym, który był w stanie wygłówkować, że brak cienia w dniu przesilenia coś znaczy i jak dzięki temu zmierzyć planetę.

Raz jeszcze dziękuję Wam wszystkim!