Steve Jablonsky – The Fallen
Między 1969 a 1972 dwunastu ludzi postawiło stopę na Księżycu. Ale tylko dwóch było w głębi Rowu Mariańskiego. Batyskaf Trieste w styczniu 1960 roku zszedł na głębokość niemal jedenastu kilometrów pod powierzchnię oceanu, gdzie Don Walsh i Jacques Pickard spędzili dwadzieścia minut. Ze względu na ograniczenia techniczne nie wykonali żadnych zdjęć, nie zebrali żadnych próbek.
Przez ponad pół wieku nikt nie wrócił na dno Rowu Mariańskiego. W 1960 pewnie nikt by się tego nie spodziewał. Nikt nie zgadłby również, że jako trzeci człowiek w historii znajdzie się tam Hollywoodzki reżyser. Po 8 latach przygotowań James Cameron wciśnie się w Deepsea Challengera – siedmiometrowy pojazd podwodny („okręt podwodny” nie pasuje, „łódź podwodna” ponoć nie wolno), skonstruowany specjalnie na tą okazję i zajdzie na samo dno świata.
Nie zorientowani mogą nie wiedzieć, ale Cameron spędził pod wodą dziesiątki godzin – czy to tworząc trzy „podwodne” dokumenty, czy szykując się do produkcji Titanica (spędził na jego pokładzie więcej czasu niż pasażerowie feralnego rejsu). Jak się łatwo domyślić przedsięwzięcie zaowocuje kolejnym dokumentem. Ten będzie nosił tytuł Deepest Challenge (ciekawe czy doczeka się porno parodii).
Na tym jednak nie koniec. To raczej tylko wisienka na torcie tej wyprawy, bo w przeciwieństwie do 1960 roku tym razem nie skończy się na pomiarze głębokości, wyjrzeniu przez okienko i szybkim powrocie. Deepsea Challenger wykona stereoskopowe zdjęcia głębiny i pobierze próbki. Zejście na dno Rowu Mariańskiego zajmie mu poniżej dwóch godzin i będzie mógł tam spędzić kilka godzin.
http://www.youtube.com/watch?v=0mBG0LbAoqk
Kiedy zobaczyłem tą zajawkę zachwyciłem się. Tego właśnie nam potrzeba – czegoś co sprawi, że nauka będzie czymś widowiskowym, ciekawym, interesującym dla ogółu. Pomyślałem, że w okresie, kiedy dziennik nawet nie wspomina o kursach astronautów na ISS, może chociaż to zwróci uwagę mediów. W wiadomościach autokar w rowie i operacja sportsmenki, gdzieś w dalekim tle królowa Elżbieta II. Oj durny ja tak durny.
Ale zobaczymy. Ekspedycja już dziś lub jutro.
Garść linków:
https://www.facebook.com/deepseachallenge - śledź na Fejsie.
http://deepseachallenge.com/
http://marketsaw.blogspot.com/2012/03/james-cameron-completes-8-km-test-dive.html
http://marketsaw.blogspot.com/2012/03/must-read-more-details-about-james.html?m=0
http://www.nationalgeographic.com/explorers/bios/james-cameron/
http://collider.com/james-cameron-deepest-challenge/150955/
http://www.youtube.com/watch?v=Woz9N0v0Tyg
Między 1969 a 1972 dwunastu ludzi postawiło stopę na Księżycu. Ale tylko dwóch było w głębi Rowu Mariańskiego. Batyskaf Trieste w styczniu 1960 roku zszedł na głębokość niemal jedenastu kilometrów pod powierzchnię oceanu, gdzie Don Walsh i Jacques Pickard spędzili dwadzieścia minut. Ze względu na ograniczenia techniczne nie wykonali żadnych zdjęć, nie zebrali żadnych próbek.
Przez ponad pół wieku nikt nie wrócił na dno Rowu Mariańskiego. W 1960 pewnie nikt by się tego nie spodziewał. Nikt nie zgadłby również, że jako trzeci człowiek w historii znajdzie się tam Hollywoodzki reżyser. Po 8 latach przygotowań James Cameron wciśnie się w Deepsea Challengera – siedmiometrowy pojazd podwodny („okręt podwodny” nie pasuje, „łódź podwodna” ponoć nie wolno), skonstruowany specjalnie na tą okazję i zajdzie na samo dno świata.
Nie zorientowani mogą nie wiedzieć, ale Cameron spędził pod wodą dziesiątki godzin – czy to tworząc trzy „podwodne” dokumenty, czy szykując się do produkcji Titanica (spędził na jego pokładzie więcej czasu niż pasażerowie feralnego rejsu). Jak się łatwo domyślić przedsięwzięcie zaowocuje kolejnym dokumentem. Ten będzie nosił tytuł Deepest Challenge (ciekawe czy doczeka się porno parodii).
Na tym jednak nie koniec. To raczej tylko wisienka na torcie tej wyprawy, bo w przeciwieństwie do 1960 roku tym razem nie skończy się na pomiarze głębokości, wyjrzeniu przez okienko i szybkim powrocie. Deepsea Challenger wykona stereoskopowe zdjęcia głębiny i pobierze próbki. Zejście na dno Rowu Mariańskiego zajmie mu poniżej dwóch godzin i będzie mógł tam spędzić kilka godzin.
http://www.youtube.com/watch?v=0mBG0LbAoqk
Kiedy zobaczyłem tą zajawkę zachwyciłem się. Tego właśnie nam potrzeba – czegoś co sprawi, że nauka będzie czymś widowiskowym, ciekawym, interesującym dla ogółu. Pomyślałem, że w okresie, kiedy dziennik nawet nie wspomina o kursach astronautów na ISS, może chociaż to zwróci uwagę mediów. W wiadomościach autokar w rowie i operacja sportsmenki, gdzieś w dalekim tle królowa Elżbieta II. Oj durny ja tak durny.
Ale zobaczymy. Ekspedycja już dziś lub jutro.
Garść linków:
https://www.facebook.com/deepseachallenge - śledź na Fejsie.
http://deepseachallenge.com/
http://marketsaw.blogspot.com/2012/03/james-cameron-completes-8-km-test-dive.html
http://marketsaw.blogspot.com/2012/03/must-read-more-details-about-james.html?m=0
http://www.nationalgeographic.com/explorers/bios/james-cameron/
http://collider.com/james-cameron-deepest-challenge/150955/
http://www.youtube.com/watch?v=Woz9N0v0Tyg
Łódź podwodna spokojnie może być do jednostek cywilnych. Czemu nie batyskaf? A oceany to właśnie to pogranicze, którego szuka współczesna nauka. Konkrecje morskie, algi do biopaliw, Rozgwiazda Wattsa...
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu bo w/g definicji batyskaf to pojazd podwodny o własnym napędzie, więc ten dynks spełnia definicję, ale nazywają to submersible, więc postawiłem na "pojazd podwodny" i tyle :) .
OdpowiedzUsuńA może "podwodnochód" na zasadzie analogii: automobile - samochód? Chociaż pewnie właściwsze byłoby "podwodnopływ". W encyklopediach tłumaczy się to jako okręt podwodny mimo wszystko.
OdpowiedzUsuń