Strony1

sobota, 10 sierpnia 2013

Elysium

Clinton Shorter – District 9


Na nowy film Neilla Blomkampa przyszło nam czekać aż cztery lata. Dystrykt 9 był nową jakością. Krwawy, brutalny, ciekawie opowiedziany, niskobudżetowy a jednocześnie zachwycający efektami film SF. W moim odczuciu, razem z Avatarem i Moon, to trio przetarło szlak dla fali science-fiction, którą możemy się teraz cieszyć. Jak w porównaniu z tym wielkoekranowym debiutem wypada Elizjum?

Dystopia roku 2154 wita nas zdecydowanie większym rozmachem. Obrazek nakręcono za ponad 100 milionów, ale wygląda jak najdroższe produkcje kosztujące nawet dwa razy tyle. Jednocześnie zachowuje styl, którym zachwycał Dystrykt 9. Wszystko jest funkcjonalne, brudne, zużyte i pokryte kurzem. Egzoszkielet w którym ugania się Matt Damon jest krwawo wwiercony w jego kości, futurystyczne pojazdy pokryte są graffiti, a porządku pilnują humanoidalne roboty wyglądające na wnuki współczesnych maszyn Boston Dynamics. Ziemia przyszłości przypomina wielki, zrujnowany Meksyk. Inaczej wygląda tytułowe Elizjum, gdzie dominuje elegancja i przepych na wewnętrznej powierzchni kosmicznego torusa. W jego trybach natomiast tylko miejscami czuć sterylność - większość wnętrz zaprojektowano z przekonującą funkcjonalnością, którą można znaleźć chyba tylko u Camerona.

Tym razem Blomkamp nie kombinuje już z ciekawą formułą found footage, zamiast tego dostajemy klasyczną narrację. I tu leży największa słabość filmu, czyli boleśnie tandetne scenki zawiązujące całość w prologu i finale. Przyznam jednak, że obawiałem się, że takich elementów będzie więcej. Nie było, a dzięki całej reszcie z łatwością łyknąłem te momenty, włącznie z końcówką tak naiwną, że aż popadającą w komizm.Tak więc zostaliście ostrzeżeni – są momenty w Elysium, które mogą wywołać niezamierzony śmiech lub zażenowanie. Przez większość czasu jednak mamy do czynienia z dynamicznym i wciągającym filmem akcji. Można mieć ogromne wątpliwości co do wiarygodności wykreowanej sytuacji – biedna Ziemia i bogata enklawa w kosmosie. Trzeba jednak przyznać, że fabułę skonstruowano bardzo dobrze. Trailer jasno przedstawiał sytuację – główny bohater ulega wypadkowi i jedynym ratunkiem dla niego jest aparatura medyczna na Elizjum. Film jednakże ciekawie uatrakcyjnia i komplikuje tę sytuację, co chwila podnosząc stawki, dodając kolejne przeszkody na drodze bohatera, które mają jednak swoje uzasadnienie.

Szkoda, że część scenografii, efektów specjalnych i scen akcji marnuje się przez kompletnie roztrzęsioną kamerę. Nigdy nie lubiłem takich zabiegów choć rozumiem, że czasem dodaje to realizmu, ale tu można odnieść wrażenie, że kamerzysta cierpiał na Parkinsona a czasem do tego dochodził atak epilepsji. Ładnym, choć chwilami roztrzęsionym obrazkom towarzyszy całkiem niezły soundtrack debiutującego Ryana Amona.

Na koniec kilka słów o postaciach – nie są tak przerysowane jak straszą niektórzy recenzenci, ale na próżno szukać w nich jakiejś głębi. Jodie Foster nie ma okazji by zabłysnąć - głównie zaciska usta, Matt Damon sami wiecie... bardzo fajny, mały występ zalicza William Fichtner. Jedynym przerysowanym bohaterem jest Kruger, grany przez Sharlto Copley’a, którego odkrył właśnie Blomkamp. Jednak jego przerysowanie to największa zaleta – jest tak porąbany, że aż miło.

I tak to wygląda. Przyznam, że kończąc tekst mam trochę gorszą opinię o filmie niż gdy wczoraj wychodziłem z kina. Wady są dość wyraźne, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że chętnie zobaczę ponownie Elysium i będę wyczekiwał kolejnego SF utrzymanego w takiej stylistyce - grim and gritty, pełnej przekonującego designu. Mam nadzieję, że film dobrze się sprzeda mimo kategorii wiekowej R i dostaniemy więcej filmów, gdzie scenarzysta i reżyser nie mają nałożonego kagańca.


6 komentarzy:

  1. Czepię się, ale Dystrykt aż tak niskobudżetowy nie był. Raczej klasyfikuje się go do średniego budżetu (czyli jeszcze takiego, przy którym reżyser ma coś do powiedzenia:)).

    Dzięki za kolejną fajną recenzję :). Zachęciłeś do obejrzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, za 30 baniek to się kręci komedie. I to nie wszystki bo Hangover II - 80 mln, Hagover III - 100 mln. Hellboye obydwa średnio budżetowe to też 60-80.

      Moon był nakręcony za 5, ale to indias :)

      Fajnie, że zachęciłem, bo taki był mój zamiar, nawet jeśli marudzę.

      Usuń
  2. Z tą paralityczną kamerą to się robi, kuźwa, trochę przesada. Ostatnimi czasy, co większy film z Hameryki, to kamera lata po krzokach. Przypominam sobie "Hunger games" (lepsze zdjęcia i tak by nie pomogły), a ostatnio "World War Z" i duuużo innych (Obraz rozlatany, a do tego montowany w rytm epileptycznego ataku - nie idzie skumać, co się dzieje na ekranie.
    ...nie wspominam o największym gniocie ostatniej dekady - Bitwie Warszawskiej, w której tuzin znerwicowanych kamerek zmiksowano w 3D i gdyby nie fakt, że nie było w filmie czego oglądać, to możnaby się wsciec, że nic nie widać :)).

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie historyjka o surykatce i hipopotamie tak rozwaliła, że nie mogłam pozbierać swojego mózgu z fotela kinowego już do końca seansu. Totalny zawód.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze no, muszę niestety powiedzieć, że się mocno zawiodłem. Pomijając już różne cheesy momenty, a film rzeczywiście jako film akcji był w porządku, to jego fabuła jakaś okropnie naiwna.

    [Spoilers ahead]
    Ogólnie więc dostajemy taką sytuację: ziemia jest przeludniona, jest brud, syf i nędza, mimo że wszyscy żyją w wiecznym niebezpieczeństwie. To jest na ziemi. Część było stać więc sobie zrobiła superstację i tam żyją w dostatku.

    No tak, większość ma źle, a ktoś ma lepiej, więc logicznym jest że trzeba mu to spie*yć. I właśnie do tego dochodzi w filmie. Bo co się stanie jak na Elizjum mogą dostać się wszyscy? Koniec przeludnienia? Koniec biedy? Nie. Upadnie Elizjum i tyle. Teraz wszyscy będą mieli źle. No tak, ale teraz jest superlecząca technologia dla wszystkich right? No tak, czyli problem przeludnienia się jeszcze bardziej pogłębi. Gęstość zaludnienia będzie jeszcze wyższa, bo i średni wiek życia się wydłuży.

    Widz ma myśleć, że na skalę światową dostał happy end, a tymczasem doszło do okropnej tragedii :(
    [/Spoilers ahead]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie największym facepalmem były te gotowe pojazdy wypełnione po brzegi kapsułami, których Źli Bogaci nie puszczali na dół bo po prostu byli takimi strasznymi dupkami. :)

      Usuń