Jeśli notka pojawiła się w odpowiednim momencie, to dokładnie za 24 godziny (6. sierpnia 2012, 6:31 polskiego czasu), jakieś 280 milionów kilometrów od krzesełka na którym siedzisz Mars Science Laboratory rozpocznie dramatyczne lądowanie na Czerwonej Planecie. Wejdzie w śmiesznie rzadką atmosferę (ponad 150 rzadsza od ziemskiej) z prędkością niemal 21,000 km/h. Następnie przez siedem groźnych minut będzie hamować w kilku fazach by delikatnie posadzić na powierzchni łazik Curiosity. Wszystko to będziemy śledzić na Ziemi z kilkunastominutowym opóźnieniem, więc kiedy zaczną do nas docierać pierwsze sygnały o wejściu w atmosferę, Curiosity będzie już od jakiegoś czasu na powierzchni. Jako kupa złomu lub, miejmy nadzieję, jako najbardziej wypasiony lądownik jaki ludzie wysłali w kosmos.
Procedurę lądowania najlepiej przedstawia ten filmik:
Ciekawość – pierwszy stopień na Marsa
Curiosity w porównaniu do poprzedników to potwór. Poprzednicy nie zbliżyli się do wagi 200 kg, Ten waży niemal tonę. Ta tona sprzętu ma za zadanie: sprawdzić, czy Mars miał w przeszłości warunki do podtrzymania życia, zbadać klimat i geologię Marsa, przygotować nas do załogowej misji na Marsa.
W tym celu zbada glebę reprezentującą przekrój geologicznej historii planety. Pozwoli na to lądowanie w kraterze Gale – głębokiej ranie planety, która odkryła warstwy osadowe z przestrzeni wielu lat. Będzie również szukać śladów ewentualnego życia w przeszłości, przeanalizuje procesy, które formowały skały i glebę, przeanalizuje atmosferę na przestrzeni lat, zbada cykl wody i dwutlenku węgla, oraz przeanalizuje dokładnie szerokie spektrum promieniowania na powierzchni – galaktyczne, kosmiczne, słoneczne (istotne dla przygotowania misji załogowej).
To bydlę wielkości Mini Coopera zasila radioizotopowy generator termoelektryczny – innymi słowy rozpad izotopu promieniotwórczego generuje zasilanie potrzebne do tego całego cyrku, który opisałem w poprzednim akapicie. Do tego można dorzucić zawrotną prędkość około 30 metrów na godzinę.
Jak widać cele są ambitne a ryzyko ogromne – w tym biznesie porażki nie są rzadkością. Zdarzają się nawet z kompletnie durnych przyczyn, jak w przypadku Mars Climate Orbitera, straconego przez pomylone jednostki imperialne i metryczne. NASA po dziś dzień nie stosuje układu SI. Tak więc trzymajcie jutro kciuki, bo Curiosity to wspaniały projekt, który może nam powiedzieć wiele o Marsie i przygotować nas na jeszcze bardziej niezwykłe misje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz