Wczoraj wystartowała webseria H+, póki co jest to raptem kilka ładnie zrealizowanych minut materiału. Nawet jak na webserię przesadzili z długością (czy raczej krótkością) odcinków. Bardziej jednak rozczarowuje mnie, że produkcja, która bierze na tapetę transhumanizm idzie na oklepaną łatwiznę i tworzy serię o tym jak to technika powoduje globalną katastrofę.
A może by tak coś nowego? Serial o technologii, która ratuje ludzi w obliczu globalnej katastrofy? Taki twist – dobra technologia. Kilka punktów za oryginalność było by na samym wejściu…
Tymczasem w świecie rzeczywistym raczkująca dopiero technologia drukowania addytywnego (drukarki 3D), już zwiastuje rewolucje. Choć wszystko jeszcze przed nami, już teraz możliwości bywają zdumiewające. Na początku roku kobiecie z przewlekłą osteometylią wydrukowano tytanową żuchwę i dokonano przeszczepu. 83-latka otrzymała nową żuchwę od razu z gotowymi miejscami na wkręcenie sztucznych ząbków. Wśród wystąpień tegorocznego TEDxOjai, Behrokh Khoshnevis zaproponował technologię drukowania domów. Jedna maszynka może potencjalnie wydrukować jednorodzinny domek według gotowego projektu w 20 godzin. Domek ze zbrojonymi ścianami, instalacją elektryczną i kanalizacją. W przyszłości maszyna również od razu pomaluje ściany. Możliwości są niemal nieograniczone – kopuły, okrągłe ściany, dziwne kąty, co tam kto chce.
Przypominam, że jesteśmy dopiero na początku tej nowej rewolucji. Mimo tego już teraz zdumiewa ilość i różnorodność materiałów z których można tworzyć trójwymiarowe wydruki. Żywice, odmiany plastiku, mieszanki plastiku i aluminium, tytan, srebro, stal nierdzewna, ceramika, szkło, a nawet podobne do gumy materiały nadające się na uszczelki. Wszystkie te możliwości już teraz spędzają sen z powiek producentom autoryzowanych części do samochodów i innych sprzętów.
Na osobną notkę zostawiam temat drukowania organów. Dzisiejsza miała być trzecią z cyklu Scary Shit, ale nie będzie ze względu na to, co zostawiłem sobie na deser. Jak wiadomo, masę technologii „zawdzięczamy wojsku”. Z reguły jednak wojskowi trzymali pewne rzeczy przez ileś lat zanim mogły przesiąknąć do cywili. Tym razem jednak wygląda na to, że medycyna wyprzedziła wojsko. Choć istnieją liczne projekty militarnych egzoszkieletów, które mają zwiększać możliwości żołnierza przyszłości, wszystko to na razie testy i przymiarki. Chociaż HULC (foto, filmik) wygląda na całkiem zaawansowany.
Inaczej ma się sprawa w przypadku WREXa, który już dzisiaj daje szansę chorym dzieciom. Koncepcja egzoszkieletu w połączeniu z możliwościami drukarek 3D, owocuje lekkim urządzeniem, dzięki któremu dziewczynka może ruszać rękami. Na filmie poniżej można zobaczyć pierwsze wersje – ciężkie, wymagające stojaka. Później pokazana jest wersja, którą dwulatka może nosić w formie kamizelki, możliwa właśnie dzięki lekkim i wytrzymałym wydrukom 3D.
Jak komuś mało to tu jest jeszcze jeden filmik z WREXem:
Na koniec powiem, że wolę świat w którym w filmach i serialach technologia jest źródłem nieszczęścia, a w rzeczywistości ratuje życie i poprawia jego jakość.
Dlaczego amerykanskie egzoszkielety sa zawsze koszmarnie brzydkie, a japonskie takie ladne?
OdpowiedzUsuńhttp://www.cyberdyne.jp/english/index.html - maja w tym roku ruszyc z testami klinicznymi.
Tia myślałem, czy tego też nie wkleić ale za bardzo przypomina iSzajsy :P
Usuń