Laibach - Take me to heaven
Chyba każdy słyszał o supernowych. Niemal każdy wie, że są to spektakularne wybuchy gwiazd. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że dzięki nim możemy istnieć i żyć, bo rozsiewają one po kosmosie ciężkie pierwiastki. Mało kto wie, że nie są to „po prostu” eksplozje gwiazd (cokolwiek by to miało znaczyć). Supernowe, które przyćmiewają swoją jasnością całe galaktyki, a w pewnym sensie nawet calusieńki wszechświat, to wynik monumentalnego zderzenia efektów relatywistycznych i fizyki kwantowej.
Przez miliony lat (nie miliardy bo mowa o gwiazdach jakieś dwadzieścia pięć razy cięższych od Słońca) istnieje pewna równowaga. Miliony milionów milionów milionów milionów kilogramów wodoru i helu nieustannie zgniata siła grawitacji. Jednocześnie w jądrze zachodzi fuzja nuklearna: jądra lekkich atomów łączą się w cięższe wydzielając przy tym energię. Centrum gwiazdy rozgrzewane jest do milionów stopni Celsjusza. Powstające ciśnienie równoważy ciężar zewnętrznych warstw. Przychodzi jednak moment gdy „paliwo” gwiazdy się wyczerpuje. W jądrze dominują ciężkie atomy i ustaje fuzja, nic nie podtrzymuje ogromnej masy przed grawitacyjnym kolapsem.
Chętnie przeczytam co Was najbardziej zdumiewa w całym procesie. Dla mnie może to być fakt, że obiekt o średnicy miliona kilometrów może tak nagle pójść w diabły. Gdy tylko ustanie fuzja nuklearna w ciągu zaledwie jednej dziesiątej sekundy żelazne jądro gwiazdy zostaje zmiażdżone z rozmiaru Ziemi do zaledwie kilku kilometrów. Nie podtrzymywane przez ciśnienie nuklearnego pieca, zewnętrzne warstwy gwiazdy mogą wreszcie runąć w dół i robią to z prędkością przekraczającą 15% prędkości światła (czyli jakieś 45 milionów metrów na sekundę).
Kolaps jest tak potężny, a elektrony i protony zostają zgniecione do tego stopnia, że zmiażdżone łączą się w neutrony, wydzielając ogrom energii. Znaczna jej część to emisja cząsteczek znanych jako neutrino, które emitują wszystkie gwiazdy przez całe swoje życie. Gdy jądro zmienia się kulę neutronów o promieniu 20 kilometrów, przez dziesięć sekund, emisja neutrin tej jednej gwiazdy jest większa niż wszystkich gwiazd w całym widzialnym wszechświecie. Pozwólcie, że powtórzę – gdybyśmy mogli widzieć neutrina, przez kilka sekund, jedna supernowa przyćmiewała by cały wszechświat.
Kolaps jądra kończy się, gdy około 4% masy gwiazdy zmieni się w jednolitą bryłę zbitych neutronów. Pozostałe 96% masy, które jak wspominałem, runęło na jądro z relatywistyczną prędkością, zderza się z nowopowstałą gwiazdą neutronową. Powstaje kolosalna fala uderzeniowa. Jest tak silna że nie tylko wyrzuca cały ten materiał w przestrzeń, ale jednocześnie powoduje jego fuzję nuklearną. To co zachodziło w jądrze przez miliony lat, teraz w mgnieniu oka dzieje się w odrzucanym w kosmos materiale. I to bardziej, bo nie kończy się na syntezie żelaza. Powstają wszystkie cięższe pierwiastki, od kobaltu używanego w akumulatorach, przez złoto w biżuterii aż po pluton, który po miliardach lat może oddać drobne okruszki energii supernowej w elektrowniach jądrowych i bombach.
Tej straszliwej fali uderzeniowej towarzyszy potworny rozbłysk rywalizujący z jasnością całej galaktyki. W 1054 roku na niebie pojawiła się „nowa” gwiazda, którą przez trzy tygodnie widać było nawet za dnia. Tak wyglądała supernowa SN 1054 z odległości sześciu i pół tysiąca lat świetlnych.
Tak wygląda supernowa typu drugiego, w przypadku gwiazdy o masie dwudziestu pięciu słońc. Pozostaje po niej gwiazda neutronowa. Łyżeczka materii z takiej gwiazdy ważyłaby tyle co 1 600 000 000 dziobaków. Jak wspominałem – chętnie przeczytałbym co Was najbardziej zdumiewa w tej kosmicznej katastrofie (może tutaj?).
Platypus In Space - musiałem wrzucić obrazek z dziobakiem w kosmosie. :)
SN_1054 - tysiąc lat po wybuchu, Mgławica Kraba ma już 11 lat świetlnych średnicy.
Chyba każdy słyszał o supernowych. Niemal każdy wie, że są to spektakularne wybuchy gwiazd. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że dzięki nim możemy istnieć i żyć, bo rozsiewają one po kosmosie ciężkie pierwiastki. Mało kto wie, że nie są to „po prostu” eksplozje gwiazd (cokolwiek by to miało znaczyć). Supernowe, które przyćmiewają swoją jasnością całe galaktyki, a w pewnym sensie nawet calusieńki wszechświat, to wynik monumentalnego zderzenia efektów relatywistycznych i fizyki kwantowej.
Przez miliony lat (nie miliardy bo mowa o gwiazdach jakieś dwadzieścia pięć razy cięższych od Słońca) istnieje pewna równowaga. Miliony milionów milionów milionów milionów kilogramów wodoru i helu nieustannie zgniata siła grawitacji. Jednocześnie w jądrze zachodzi fuzja nuklearna: jądra lekkich atomów łączą się w cięższe wydzielając przy tym energię. Centrum gwiazdy rozgrzewane jest do milionów stopni Celsjusza. Powstające ciśnienie równoważy ciężar zewnętrznych warstw. Przychodzi jednak moment gdy „paliwo” gwiazdy się wyczerpuje. W jądrze dominują ciężkie atomy i ustaje fuzja, nic nie podtrzymuje ogromnej masy przed grawitacyjnym kolapsem.
Chętnie przeczytam co Was najbardziej zdumiewa w całym procesie. Dla mnie może to być fakt, że obiekt o średnicy miliona kilometrów może tak nagle pójść w diabły. Gdy tylko ustanie fuzja nuklearna w ciągu zaledwie jednej dziesiątej sekundy żelazne jądro gwiazdy zostaje zmiażdżone z rozmiaru Ziemi do zaledwie kilku kilometrów. Nie podtrzymywane przez ciśnienie nuklearnego pieca, zewnętrzne warstwy gwiazdy mogą wreszcie runąć w dół i robią to z prędkością przekraczającą 15% prędkości światła (czyli jakieś 45 milionów metrów na sekundę).
Kolaps jest tak potężny, a elektrony i protony zostają zgniecione do tego stopnia, że zmiażdżone łączą się w neutrony, wydzielając ogrom energii. Znaczna jej część to emisja cząsteczek znanych jako neutrino, które emitują wszystkie gwiazdy przez całe swoje życie. Gdy jądro zmienia się kulę neutronów o promieniu 20 kilometrów, przez dziesięć sekund, emisja neutrin tej jednej gwiazdy jest większa niż wszystkich gwiazd w całym widzialnym wszechświecie. Pozwólcie, że powtórzę – gdybyśmy mogli widzieć neutrina, przez kilka sekund, jedna supernowa przyćmiewała by cały wszechświat.
Kolaps jądra kończy się, gdy około 4% masy gwiazdy zmieni się w jednolitą bryłę zbitych neutronów. Pozostałe 96% masy, które jak wspominałem, runęło na jądro z relatywistyczną prędkością, zderza się z nowopowstałą gwiazdą neutronową. Powstaje kolosalna fala uderzeniowa. Jest tak silna że nie tylko wyrzuca cały ten materiał w przestrzeń, ale jednocześnie powoduje jego fuzję nuklearną. To co zachodziło w jądrze przez miliony lat, teraz w mgnieniu oka dzieje się w odrzucanym w kosmos materiale. I to bardziej, bo nie kończy się na syntezie żelaza. Powstają wszystkie cięższe pierwiastki, od kobaltu używanego w akumulatorach, przez złoto w biżuterii aż po pluton, który po miliardach lat może oddać drobne okruszki energii supernowej w elektrowniach jądrowych i bombach.
Tej straszliwej fali uderzeniowej towarzyszy potworny rozbłysk rywalizujący z jasnością całej galaktyki. W 1054 roku na niebie pojawiła się „nowa” gwiazda, którą przez trzy tygodnie widać było nawet za dnia. Tak wyglądała supernowa SN 1054 z odległości sześciu i pół tysiąca lat świetlnych.
Tak wygląda supernowa typu drugiego, w przypadku gwiazdy o masie dwudziestu pięciu słońc. Pozostaje po niej gwiazda neutronowa. Łyżeczka materii z takiej gwiazdy ważyłaby tyle co 1 600 000 000 dziobaków. Jak wspominałem – chętnie przeczytałbym co Was najbardziej zdumiewa w tej kosmicznej katastrofie (może tutaj?).
Platypus In Space - musiałem wrzucić obrazek z dziobakiem w kosmosie. :)
SN_1054 - tysiąc lat po wybuchu, Mgławica Kraba ma już 11 lat świetlnych średnicy.
Pluton?
OdpowiedzUsuńChyba nie - pluton jest pierwiastkiem sztucznym, syntezowanym przez ludzi.
Chyba wybuchająca gwiazda to wystarczająco ekstremalne warunki do powstania pierwiastka który NA ZIEMI nie występuje naturalnie. Poza tym niektóre izotopy odnaleziono w rudach uranowych w ilościach śladowych.
Usuń"Since plutonium-244 cannot be easily produced by natural neutron capture in the low neutron activity environment of uranium ores (see below), its presence cannot plausibly be explained by any other means than creation by r-process nucleosynthesis in supernovae."
Usuń"zewnętrzne warstwy gwiazdy mogą wreszcie runąć w dół i robią to z prędkością przekraczającą 15% prędkości światła "
OdpowiedzUsuńMoże ktoś wytłumaczyć jak to możliwe że coś jest szybsze od światła? Przecież na fizyce zawsze tłumaczą że prędkość C jest prędkością graniczną dla wszystkiego co ma masę. Czy to jakiś haczyk wynikający z teoretycznych założeń?
15% prędkości światła. Nie 115% prędkości światła ;)
UsuńTak jak mówi Wojciech :) "przekraczającą 15% prędkości" a nie "przekraczającą o 15% prędkość".
UsuńBleh, to się popisałem ;) Dzięki za wskazanie błędu ;D
UsuńDla mnie ciekawą sprawą są zaburzenia rozchodzenia się fali uderzeniowej w wybuchającej gwieździe - nie rozchodzi się ona kuliście lecz z licznymi zaburzeniami, wywołując asymetrię otoczki mgławicowej, generując w efekcie mgławice i nietypowym kształcie. Bywa że asymetria jest tak duża, że gwiazda neutronowa zostaje wyrzucona z dużą prędkością - najszybsza leci z prawie 10% C.
OdpowiedzUsuńI właśnie dlatego wybuchy supernowych generują fale grawitacyjne. Kluczem jest asymetria wybuchu.
Usuń