Genesis – Jesus He Knows Me
Ta smutna historia zaczyna się dość bajkowo, bo od spełniania marzeń. W latach 80 niezwykły człowiek został dotknięty przez Boga. Na spotkania z nim przybywały tysiące. Wyławiał z gęstego tłumu pojedyncze osoby, wołał po imieniu, wiedział co im dolega i używał boskiego daru by ich leczyć. Na oczach tysięcy świadków kalecy wstawali z wózków inwalidzkich, chorzy omdlewali dotykani przez leczące dłonie. Uzdrowiciel „wypalał” nowotwory, leczył serca i przepędzał diabła ze stawów, pęcherzy i jelit.
Pomiędzy tymi spotkaniami a działalnością telewangelizacyjną, Peter Popoff zgarniał niemałą fortunę. Boski dar uzdrawiania w okresie świetności przynosił mu do czterech milionów dolarów rocznie. W 1985 zasłynął zbiórką pieniędzy na wspaniałą inicjatywę – chciał szmuglować Biblię do Związku Radzieckiego. Niesione balonikami wypełnionymi helem Słowo Boże miało uleczyć świat za żelazną kurtyną. Kiedy jednak przyszło do rozliczenia zbiórki, pech chciał, że jego siedziba padła ofiarą rabunku. Zdruzgotany kradzieżą Popoff w swoim telewangelizacyjnym show nawoływał widownię do przekazywania datków by pokryć szkody.
Wreszcie na scenie pojawia się bohater – James Randi. Przyjrzał się działalności „uzdrowiciela” i odkrył, że używa on niewielkiej słuchawki, przy pomocy której, podczas wystąpień komunikowała się z nim jego żona. Informacje gromadzone były przez żonę oraz współpracowników Popoffa przed spotkaniami. Wśród atrakcji byli też utykający acz chodzący ludzie, których sadzano na wózkach inwalidzkich przed programem by mogli z nich „cudownie” wstać.
Co ciekawe materiałem dowodzącym naciągactwa i licznych oszustw nie zainteresowali się amerykańscy prawnicy. Media były bardziej entuzjastyczne. Gdy nagrania ze spotkań wsparte nagraniami żony wyświetlono w telewizji, popularność tego podłego człowieka gwałtownie spadła i kilkanaście miesięcy później ogłosił bankructwo, zostawiając licznych wierzycieli na lodzie.
Ktoś mógłby powiedzieć, że ta gnida nie była szkodliwa, bo przecież ludzie czuli się lepiej, bo efekt placebo działa. Niestety odciągał on swoją działalnością prawdziwie chorych ludzi od prawdziwej medycyny. „Wyzwalanie się od diabła” polegało między innymi na wyrzucaniu na scenę przepisywanych na receptę lekarstw, środków na serce i cukrzycę. Nie sposób policzyć ile osób skończyło źle przez tę łajzę.
Ale czy upadek Popoffa nie oznacza, że historia, dzięki Zdumiewającemu Randiemu ma jednak szczęśliwy finał? Czyż dobro i rozsądek nie zatriumfowały? Niestety nie. Ta kanalia wpełzła pod jakiś kamień na dwie dekady i teraz wyłoniła się ponownie. Historia Petera Popoffa jest smutna, bo ta odrażająca szuja znowu działa, „leczy”, sprzedaje „błogosławioną wodę” i „święty piasek”. Nie ma co do tego pewności, ale wygląda na to, że jego obecna fortuna dalece przekracza majątek zbity w latach 80. Obecnie jego działalność kryje się za tarczą jaką prawo USA otacza wszystkie organizacje religijne, szczęśliwie też korzysta z wynikających z tego statusu zwolnień podatkowych.
A zanim powiecie „Głupi Amerykanie”, przypomnijcie sobie występy Johna Bashobory na Stadionie Narodowym, które przyciągnęły 60-tysięczny tłum ludzi gotowych zapłacić 40 zł za szansę spotkania z uzdrowicielem/egzorcystą.
Oszuści: 2 ; Rozum: 0
Jak Randi ujawniał oszustwo
Ta smutna historia zaczyna się dość bajkowo, bo od spełniania marzeń. W latach 80 niezwykły człowiek został dotknięty przez Boga. Na spotkania z nim przybywały tysiące. Wyławiał z gęstego tłumu pojedyncze osoby, wołał po imieniu, wiedział co im dolega i używał boskiego daru by ich leczyć. Na oczach tysięcy świadków kalecy wstawali z wózków inwalidzkich, chorzy omdlewali dotykani przez leczące dłonie. Uzdrowiciel „wypalał” nowotwory, leczył serca i przepędzał diabła ze stawów, pęcherzy i jelit.
Pomiędzy tymi spotkaniami a działalnością telewangelizacyjną, Peter Popoff zgarniał niemałą fortunę. Boski dar uzdrawiania w okresie świetności przynosił mu do czterech milionów dolarów rocznie. W 1985 zasłynął zbiórką pieniędzy na wspaniałą inicjatywę – chciał szmuglować Biblię do Związku Radzieckiego. Niesione balonikami wypełnionymi helem Słowo Boże miało uleczyć świat za żelazną kurtyną. Kiedy jednak przyszło do rozliczenia zbiórki, pech chciał, że jego siedziba padła ofiarą rabunku. Zdruzgotany kradzieżą Popoff w swoim telewangelizacyjnym show nawoływał widownię do przekazywania datków by pokryć szkody.
Wreszcie na scenie pojawia się bohater – James Randi. Przyjrzał się działalności „uzdrowiciela” i odkrył, że używa on niewielkiej słuchawki, przy pomocy której, podczas wystąpień komunikowała się z nim jego żona. Informacje gromadzone były przez żonę oraz współpracowników Popoffa przed spotkaniami. Wśród atrakcji byli też utykający acz chodzący ludzie, których sadzano na wózkach inwalidzkich przed programem by mogli z nich „cudownie” wstać.
Co ciekawe materiałem dowodzącym naciągactwa i licznych oszustw nie zainteresowali się amerykańscy prawnicy. Media były bardziej entuzjastyczne. Gdy nagrania ze spotkań wsparte nagraniami żony wyświetlono w telewizji, popularność tego podłego człowieka gwałtownie spadła i kilkanaście miesięcy później ogłosił bankructwo, zostawiając licznych wierzycieli na lodzie.
Ktoś mógłby powiedzieć, że ta gnida nie była szkodliwa, bo przecież ludzie czuli się lepiej, bo efekt placebo działa. Niestety odciągał on swoją działalnością prawdziwie chorych ludzi od prawdziwej medycyny. „Wyzwalanie się od diabła” polegało między innymi na wyrzucaniu na scenę przepisywanych na receptę lekarstw, środków na serce i cukrzycę. Nie sposób policzyć ile osób skończyło źle przez tę łajzę.
Ale czy upadek Popoffa nie oznacza, że historia, dzięki Zdumiewającemu Randiemu ma jednak szczęśliwy finał? Czyż dobro i rozsądek nie zatriumfowały? Niestety nie. Ta kanalia wpełzła pod jakiś kamień na dwie dekady i teraz wyłoniła się ponownie. Historia Petera Popoffa jest smutna, bo ta odrażająca szuja znowu działa, „leczy”, sprzedaje „błogosławioną wodę” i „święty piasek”. Nie ma co do tego pewności, ale wygląda na to, że jego obecna fortuna dalece przekracza majątek zbity w latach 80. Obecnie jego działalność kryje się za tarczą jaką prawo USA otacza wszystkie organizacje religijne, szczęśliwie też korzysta z wynikających z tego statusu zwolnień podatkowych.
A zanim powiecie „Głupi Amerykanie”, przypomnijcie sobie występy Johna Bashobory na Stadionie Narodowym, które przyciągnęły 60-tysięczny tłum ludzi gotowych zapłacić 40 zł za szansę spotkania z uzdrowicielem/egzorcystą.
Oszuści: 2 ; Rozum: 0
Jak Randi ujawniał oszustwo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz