Udało mi się zrealizować zeszłoroczne postanowienia. W minionym roku zamieściłem ponad 52 notki, czyli średnio raz w tygodniu coś się pojawiało. Ponadto udało się zebrać odwagę na poszerzenie oferty jedynie z filmów na naukę i technikę. Dość sumiennie spisywałem oglądane filmy w związku z czym wiem, że udało mi się przekroczyć magiczną liczbę stu filmów. Niby dwa w tygodniu to nie dużo, ale subiektywnie wydaje mi się, że było tego sporo.
Moje statystyki:
101 obejrzanych filmów
70 obejrzanych po raz pierwszy
31 powtórek
43 tytuły wyprodukowano w 2012
20 tytuły pochodzą z 2011
14 z okresu 2000-2010
20 z okresu 1985-1999
4 z okresu 1941-1960
Z 2012 roku cztery tytuły uznaję za „zaległości”, które chciałbym obejrzeć, szczególnie Wrong, film twórcy Rubber. Ponadto narobiłem dwa kolosy z „ponadczasowych zaległości” tj. Listę Schindlera oraz Obywatela Kane. W związku z czym z górnej trzydziestki (IMDb Top 250) nie widziałem tylko dwóch filmów (Miasto Boga, It’s a Wonderful Life).
Najlepsze tytuły tego roku:
1. Avengers – Czysta rozrywka, świetnie rozpisane postacie z doskonałą chemią, ogromne widowisko i epicki sukces jeśli idzie o spełnianie kolosalnych oczekiwań.
2. Dredd – Straszliwie niedoceniona perełka prosto z minonej epoki. Śmignął przez kina nim większość mogła się zorientować z jakim skarbem mamy do czynienia. Prosty, ale nie głupi, brutalny, ale nie sadystyczny, zabawny, ale nie idiotyczny. Film przywrócił na chwilę wiarę, że wciąż da się kręcić takie rzeczy.
3. Cloud Atlas – Wciąż jestem pod wrażeniem jak misternie opracowano to dzieło. Uniknięto tandety i artyzmu, trójka reżyserów nie przygotowała wydmuszki tylko ambitny, złożony film.
4. Siedmiu Psychopatów – Świetna jazda bez trzymanki. Brawurowo rozpisane i zagrane postacie w filmie, który reklamowano jako komedię, zupełnie pomijając ponurą i mroczną stronę filmu. No i genialny, fenomenalny Christopher Walken. Tylko brytyjski umysł mógł spłodzić tak ciężkie nastrój, przy którym widz nie raz dusi się ze śmiechu
Reszta w kolejności losowej:
– Hobbit – Nie ustrzegł się wad. Jednak to zwaliste widowisko, którego nie wypada nie zobaczyć w kinie. Plus wielka szansa dla technologii.
– Skyfall – Świetny Bond na 50-lecie cyklu, genialne zdjęcia. Liczę na statuetkę.
– Argo – Ben Affleck podręcznikowo buduje napięcie, historia jest wciągająca, zabawna i świetnie zrealizowana.
– Mission Impossible: Ghost Protocol – Po dwóch nieudanych MI wytoczono ciężkie działa, przekazując fotel reżysera Bradowi Bridowi. Z doskonałym skutkiem.
– Lockout – Szklana Pułapka w kosmosie. Po latach przerwy dostajemy film gdzie główny twardziel cwaniakuje i rzuca one-linerami przez półtorej godziny. Mniam.
– Coriolanus – Szekspir w dobrym wykonaniu. Współczesna estetyka plus dialogi z oryginału i świetny główny bohater.
– The Raid – Niesamowity pokaz kręcenia scen akcji w wykonaniu Indonezyjczyków. Film jest prosty jak drut, ale powala sekwencjami strzelanin i mordobić.
Najchętniej czytane notki roku:
1. Prometheus
2. Scary Shit #2 - Twoje robotyczne ciało już się szykuje
3. Hobbit - recenzja z dawna oczekiwana
4. Iron Sky
5. Scary Shit #1 - cyber-owady
6. Avengers
7. Wielki heksagon na północy
8. ABC węglowego szowinizmu
9. Kto ci sesję wyreżyserował?
10. Cząstka Schrodingera - odkryta i nie odkryta
Oczywiście – znany tytuł gwarantuje masę wejść. Ale miło mi zobaczyć, że wpisy naukowo-techniczne też cieszą się sporą popularnością. Nie zorientowanym wspomnę, że cykl "Scary Shit" liczy sobie już pięć odcinków.
Tyle w tym roku. Podsumowanie filmowe jak zawsze na przełomie stycznia i lutego, wielkie dzięki za czytanie, komentowanie i lajkowanie (strona na Facebooku ma już 112 lajków). Życzę wszystkim udanego 2013 i polecam postanowienia noworoczne, moje na przyszły rok są ambitniejsze niż na miniony.
Moje statystyki:
101 obejrzanych filmów
70 obejrzanych po raz pierwszy
31 powtórek
43 tytuły wyprodukowano w 2012
20 tytuły pochodzą z 2011
14 z okresu 2000-2010
20 z okresu 1985-1999
4 z okresu 1941-1960
Z 2012 roku cztery tytuły uznaję za „zaległości”, które chciałbym obejrzeć, szczególnie Wrong, film twórcy Rubber. Ponadto narobiłem dwa kolosy z „ponadczasowych zaległości” tj. Listę Schindlera oraz Obywatela Kane. W związku z czym z górnej trzydziestki (IMDb Top 250) nie widziałem tylko dwóch filmów (Miasto Boga, It’s a Wonderful Life).
Najlepsze tytuły tego roku:
1. Avengers – Czysta rozrywka, świetnie rozpisane postacie z doskonałą chemią, ogromne widowisko i epicki sukces jeśli idzie o spełnianie kolosalnych oczekiwań.
2. Dredd – Straszliwie niedoceniona perełka prosto z minonej epoki. Śmignął przez kina nim większość mogła się zorientować z jakim skarbem mamy do czynienia. Prosty, ale nie głupi, brutalny, ale nie sadystyczny, zabawny, ale nie idiotyczny. Film przywrócił na chwilę wiarę, że wciąż da się kręcić takie rzeczy.
3. Cloud Atlas – Wciąż jestem pod wrażeniem jak misternie opracowano to dzieło. Uniknięto tandety i artyzmu, trójka reżyserów nie przygotowała wydmuszki tylko ambitny, złożony film.
4. Siedmiu Psychopatów – Świetna jazda bez trzymanki. Brawurowo rozpisane i zagrane postacie w filmie, który reklamowano jako komedię, zupełnie pomijając ponurą i mroczną stronę filmu. No i genialny, fenomenalny Christopher Walken. Tylko brytyjski umysł mógł spłodzić tak ciężkie nastrój, przy którym widz nie raz dusi się ze śmiechu
Reszta w kolejności losowej:
– Hobbit – Nie ustrzegł się wad. Jednak to zwaliste widowisko, którego nie wypada nie zobaczyć w kinie. Plus wielka szansa dla technologii.
– Skyfall – Świetny Bond na 50-lecie cyklu, genialne zdjęcia. Liczę na statuetkę.
– Argo – Ben Affleck podręcznikowo buduje napięcie, historia jest wciągająca, zabawna i świetnie zrealizowana.
– Mission Impossible: Ghost Protocol – Po dwóch nieudanych MI wytoczono ciężkie działa, przekazując fotel reżysera Bradowi Bridowi. Z doskonałym skutkiem.
– Lockout – Szklana Pułapka w kosmosie. Po latach przerwy dostajemy film gdzie główny twardziel cwaniakuje i rzuca one-linerami przez półtorej godziny. Mniam.
– Coriolanus – Szekspir w dobrym wykonaniu. Współczesna estetyka plus dialogi z oryginału i świetny główny bohater.
– The Raid – Niesamowity pokaz kręcenia scen akcji w wykonaniu Indonezyjczyków. Film jest prosty jak drut, ale powala sekwencjami strzelanin i mordobić.
Najchętniej czytane notki roku:
1. Prometheus
2. Scary Shit #2 - Twoje robotyczne ciało już się szykuje
3. Hobbit - recenzja z dawna oczekiwana
4. Iron Sky
5. Scary Shit #1 - cyber-owady
6. Avengers
7. Wielki heksagon na północy
8. ABC węglowego szowinizmu
9. Kto ci sesję wyreżyserował?
10. Cząstka Schrodingera - odkryta i nie odkryta
Oczywiście – znany tytuł gwarantuje masę wejść. Ale miło mi zobaczyć, że wpisy naukowo-techniczne też cieszą się sporą popularnością. Nie zorientowanym wspomnę, że cykl "Scary Shit" liczy sobie już pięć odcinków.
Tyle w tym roku. Podsumowanie filmowe jak zawsze na przełomie stycznia i lutego, wielkie dzięki za czytanie, komentowanie i lajkowanie (strona na Facebooku ma już 112 lajków). Życzę wszystkim udanego 2013 i polecam postanowienia noworoczne, moje na przyszły rok są ambitniejsze niż na miniony.
Citizen Kane - film ponadczasowy ale też dla ludzi dziś wytrwałych oraz lubiących kino w wersji black & white.
OdpowiedzUsuńAvengers Assemble!!! ;]