Strony1

czwartek, 6 grudnia 2012

Nowa era podboju kosmosu?

Fulfilled Desire – Kazuhiko Toyama


Mocne słowa, prawda? Czterdzieści lat temu ostatni z dwunastu ludzi, którzy chodzili po Księżycu wrócił do domu. Od tamtej pory Srebrny Glob świeci pustkami. Wtedy panowało przekonanie, że w ciągu dwóch dekad człowiek stanie na Marsie a jego obecność w kosmosie będzie czymś powszechnym.

Czterdzieści lat później ludzkość trzyma się poniżej odległości 430 km od powierzchni Ziemi. Ale sporo wskazuje na to, że ulegnie to zmianie. Są dwa powody by pisać o tym dzisiaj. Po pierwsze mamy grudzień. To idealna okazja na przegląd tego co wydarzyło się w temacie w mijającym roku.

W tym tygodniu pojawiły się informacje, że wreszcie po latach zwłoki, ruszają badania i prace nad potencjalną hodowlą roślin na Księżycu i Marsie. Prawdę mówiąc zmarnowano masę czasu, a inicjatywę tym razem wykazali Chińczycy. 1993 przerwano projekt Biosfera 2, który miał sprawdzić możliwość życia w całkowicie zamkniętym ekosystemie na długą metę. Pomijając znaczenie dla eksploracji kosmosu, projekt ten umożliwiłby rozmaite badania nad Ziemską biosferą bez wpływu na nią w większej skali niż małe odcięte środowisko.

Niestety przez 19 lat w temacie nie zrobiono zbyt wiele. Jakby ktoś pytał o moje zdanie, to powiedziałbym, że od dawna powinniśmy hodować odmiany kukurydzy, które dobrze by sobie radziły w marsjańskiej glebie i przy tamtejszym naświetleniu. Póki co jednak jesteśmy skazany na Chińczyków, co nie jest wymarzonym rozwiązaniem.

Idąc dalej wstecz tegorocznych nowości, Reaction Engines dokonało kluczowego przełomu w pracach nad Skylonem – samolotem kosmicznym. Maszyna ta będzie zdolna do startu i lądowania ze zwykłego pasa lotniczego. W atmosferze będzie osiągać prędkość do pięciu machów funkcjonując jak zwykły samolot odrzutowy, dopiero w górnych partiach atmosfery przechodząc w tryb napędu kosmicznego. W ten sposób koszt wynoszenia ładunków na orbitę (do kilkunastu ton, zaledwie dwa dni pomiędzy kursami) mógłby spaść nawet dwudziestokrotnie. Oznaczałoby to możliwość konstrukcji odważnych i ambitnych projektów na orbicie, w tym załogowe loty daleko poza orbitę okołoziemską.

Elon Musk i Richard Branson od pewnego czasu interesują się turystyką kosmiczną. W tym roku jednak zaczęli otwarcie mówić o swoim zainteresowaniu kolonizacją Czerwonej Planety. Dwaj ludzie, którzy nie obstawiają przegranych projektów i znają się na zarabianiu dużej kasy. Branson wyraźnie mówi o swojej determinacji by za swojego życia przyłożyć ręce do startu permanentnej obecności ludzi na Marsie. Elon Musk, o którym więcej za chwilę, mówi nawet o konkretnych liczbach. Nie wprost mówi o latach 30tych i wprost o 80,000 pierwszych kolonistów. Koszt wysłania jednego człowieka miałby spaść do zaledwie $500,000.

Projektów kolonizacji Marsa jest więcej. Jednym z przykładów może być Mars One, który już znalazł ponad 1000 chętnych na podróż na Marsa w jedną stronę. Ta inicjatywa miałaby zostać sfinansowana przez reklamy w ramach czegoś na kształt reality-show, relacjonującego przygotowania do i przebieg wyprawy.

Robert Zubrin już kilkanaście lat temu zarysował realistyczny plan kolonizacji. Dziś w dobie drukarek 3D i szeregu innych technologii wydaje się całkiem możliwe, że w ciągu paru dekad na Marsie pojawią się pierwsze ludzkie kopuły. Wydrukowane z lokalnych materiałów, przezroczyste, ochronią nie tylko przed wrogą atmosferą, ale i zwiększonym poziomem promieniowania.

Niezorientowanym przypomnę, że od czerwca tego roku, to SpaceX, prywatna firma Elona Muska zapewnia transport zaopatrzenia na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Obecnie pracują nad Grasshopperem – w pełni odzyskiwalną rakietą nośną, która po dostarczeniu ładunku na orbitę powróci na miejsce startu i wyląduje pionowo. W dalszych planach mają również Red Dragona – lądownik, który miałby przywieźć marsjańskie próbki powrotem na Ziemię.

Wreszcie w kwietniu 2012 miliarder Paul Diamandis ujawnił plany swojej nowej firmy – Planetary Resources, która ma się zająć komercyjną eksploatacją asteroid. Flota zautomatyzowanych maszyn może w ogromnym stopniu zmniejszyć koszty tzw metali ziem rzadkich i przełamać dominację Chin jako głównego posiadacza ich zasobów.

Wspomniałem, że są dwa powody by dziś pisać o nowym rozdziale w historii podboju kosmosu. Drugim jest konferencja prasowa, którą organizuje dzisiaj firma Golden Spike. 40 lat po starcie Apollo 17, ogłoszą komercyjne wyprawy na Księżyc. Jeszcze przed 2020 mają umożliwić regularne i stosunkowo tanie przeloty na Srebrny Glob.

Czy to dość, żeby usprawiedliwić twierdzenie, że mamy do czynienia z nową erą podboju kosmosu?


Źródła:
O chińskich planach upraw pozaziemskich
To samo, ale na Io9


Musk chciałby wysłać 80 000 ludzi na Marsa
Branson chciałby założyć populację na Marsie
Ponad 1000 chętnych chciałoby polecieć na Marsa bez powrotu

Moja notka o Planetary Resources

Golden Spike na Facebooku
Golden Spike - strona oficjalna (jeszcze nieaktywna)


Grafika: NASA - większa odległość i odmienna atmosfera Marsa sprawia, że zachody Słońca są tam błękitne.


3 komentarze: