Strony1

sobota, 30 grudnia 2017

Na co czekam w 2018

James Webb Space Telescope

Aktualizacja: coś mnie podkusiło sprawdzić, czy na “ostatniej prostej” nie ma opóźnienia. No więc jest. Przez ostatnich 6 lat start był zapowiadany na 2018. Na ten moment planowany start to rok 2019. Cóż, w 1997 planowali wystrzelenie na 2007. I budżet na pół miliarda dolarów (obecnie niecałe dziewięć miliardów).

Najważniejsza pozycja na tej liście. Hubble dał nam dwie prawie trzy dekady odkryć naukowych i jedne z najwspanialszych zdjęć Wszechświata jakie widziało oko ludzkie. James Webb miał go zastąpić już dawno, dawno temu i cały astronomiczny światek ostrzy sobie nań zęby. Nie bez powodu. Ma mieć stukrotnie większą czułość niż Hubble (mimo że ma “jedynie” 5,5 raza większą powierzchnię). Żeby zapewnić mu idealne warunki do obserwacji Wszechświata w podczerwieni umieszczony zostanie w odległości półtora miliona kilometrów od Ziemi, w tak zwanym punkcie Langrange L2, w cieniu planety, za pięcioma warstwami osłony termicznej. Aparatura powinna działać w temperaturze -220’C. Dla porównania Hubble znajduje się 550 kilometrów od Ziemi, a Księżyc 380 000 kilometrów.

James Webb pozwoli na obserwację początków Wszechświata i bezpośrednią obserwację planet pozasłonecznych. Konkurencję najwcześniej stworzy mu Ekstremalnie Wielki Teleskop w 2024, gigant o powierzchni niemal 1000 metrów kwadratowych (średnica 39m).


Falcon Heavy

To też długo odwlekany projekt. Nie będzie z niego takiego pożytku jak z JWST, ale to wciąż interesująca historia. Falcon Heavy planowany był w roku 2011 na rok 2013. Można się nabijać z opóźnień, ale biorąc pod uwagę, że SpaceX założono raptem w 2002 roku, że zaczynali od zera, że w 2008 dokonali pierwszego komercyjnego lotu, to raczej należy być pod wrażeniem.

Ciekawe w tym wszystkim jest to, że Falcon Heavy w momencie startu będzie niejako przeterminowanym projektem. Obecnie ich celem jest BFR - zupełnie nowy projekt wielkiej pieprzonej rakiety. Idea była prosta - połączyć trzy Falcony w jedną potężną rakietę. Bardzo niezawodny, wielokrotnie sprawdzony Falcon 9, spiąć trzy i jazda. Jednak nie bez powodu “rocket science” to coś przysłowiowo trudnego i skomplikowanego.

Świetny rzut oka na to jakie wyzwania wynikają z połączenia trzech rakiet w jedną daje krótki tekst Florydziaka.


Czarna Dziura

Osiem radioteleskopów na czterech kontynentach w kwietniu tego roku połączyło siły by stworzyć radioteleskop o średnicy naszej planety. Przez chwilę trąbiły o tym media, a potem cisza. Czemu? Gdzie jest “fotka czarnej dziury” znajdującej się w centrum naszej galaktyki? Są dwa zasadnicze powody, dla których to musiało trochę potrwać.

Po pierwsze, jednym z ośmiu teleskopów jest South Pole Telescope zbudowany na biegunie południowym. W kwietniu nadchodziła tam zima. Podobnie jak w przypadku pozostałych teleskopów, w ciągu kilku dni pozyskano tam petabajty danych. Takie ilości zer i jedynek nie nadają się do bezprzewodowego przesyłu. Trzeba było fizycznie przetransportować twarde dyski. A to nie wchodziło w grę przed nastaniem wiosny na południowej półkuli. Na szczęście samoloty poleciały, ciężarówki pojechały i dane trafiły już tam gdzie trzeba - do MIT oraz Instytutu Maxa Plancka.

Po drugie, te obłędne ilości danych trzeba jeszcze obrobić. Sporą część tego roku wiele tęgich umysłów znęcało się nad wstępnymi danymi z EHT (Event Horizon Telescope) by być jak najlepiej przygotowanymi na komplet danych. W 2018 powinniśmy się przekonać jak dobrze im poszło. Więcej.


Mięsko in vitro

Coraz więcej startupów i laboratoriów wszelkiej maści pracuje nad komercyjną technologią produkcji mięsa bez hodowania całego zwierzaka. Cena burgera, która w 2008 była szacowana na 250 tysięcy euro, już w 2015 spadła do 8 euro. Niektórzy zapowiadają komercyjne mięsko już na 2018 rok, stąd wpis na tej liście. Czy tak będzie? Wątpię. Technologicznie - myślę, że będziemy gotowi, ale pewnie właśnie w 2018 roku rozpocznie się legislacyjne piekło.

Świetnie jednak byłoby spróbować tego w 2018; jeśli znacie kogoś kto chciałby mnie poczęstować tym w tym roku, to chętnie przygotuję na tej podstawie pyszny wpis na blogu. Nie ma co ukrywać, że to nie jest jeszcze dojrzała technologia. Nic dziwnego, jeśli na początku będzie droższa od tego co dziś znajdujemy w sklepach, docelowo jednak siłą rzeczy, będzie ono tańsze i nieporównywalnie bardziej ekologiczne niż tradycyjne. Myślę, że doczekamy czasu, gdy tradycyjna hodowla będzie nie tylko droga ale i szeroko potępiana.


Dziewiąta Planeta

To taki dodatkowy punkt. Pobożne życzenie. W sumie niewiele się zmieniło od czasu tej notki w 2016. Wciąż nie ma pewności, że gdzieś tam jest planeta dziesięć razy większa niż Ziemia. Może jednak, podobnie jak w przypadku odkrycia Neptuna, uda nam się przewidzieć jej pozycję i dokonać obserwacji, choć wyzwanie jest o całe rzędy wielkości trudniejsze.

Choć wykrywamy planety pozasłoneczne, odległe o tysiące lat świetlnych od Ziemi, niektóre mniejsze niż Ziemia, niektóre orbitujące swoje gwiazdy w odległości większej niż Pluton, wszystkie one są na korzystnych orbitach lub w specyficznej orientacji, która pozwala na obserwację. Planeta X to zupełnie inne zagadnienie.


Na co Wy czekacie?

Podoba się Wam to co robię? Możecie wpłynąć na rozwój strony i zostać patronami Węglowego. Liczę, że przełoży się to na powrót do dawnej aktywności bloga.


poniedziałek, 18 grudnia 2017

Między planetą a pierścieniami

W tym roku Cassini wykonał dwadzieścia dwa przeloty pomiędzy pierścieniami Saturna a jego atmosferą zanim dokonał samobójczego nurkowania w gazowego giganta. Dane, które pozyskaliśmy w czasie tych przelotów, będą podstawą do wielu naukowych odkryć w najbliższych latach. Jedno z nich już nabiera kształtów.

Urządzenie zwane sondą Langmuira mierzy gęstość, temperaturę i prędkość naładowanego elektrycznie gazu. A górne warstwy atmosfery Saturna są naładowane i składają się głównie z wodoru i jego jonów. Wyniki wskazują na to, że choć wierzch atmosfery i wewnętrzną krawędź pierścieni dzieli dystans około sześciu i pół tysiąca kilometrów, to zachodzą między nimi wyraźne interakcje.

Cząsteczki lodu w pierścieniach, podobnie jak wodór z górnych warstw atmosfery, są elektrycznie naładowane. Naukowcy podejrzewają, że te drobiny lodu wyciągają elektrony z jonosfery planety w ramach “elektrycznego i chemicznego sprzęgnięcia” planety i jej pierścieni. W efekcie strugi naładowanego gazu płyną między atmosferą a lodowymi pierścieniami, ścieżkami wytyczonymi przez pole magnetyczne Saturna.


Źródło: https://www.sciencedaily.com/releases/2017/12/171212141748.htm