środa, 25 kwietnia 2012

Planetary Resources

Najlepsze wykonanie ever:
My Funny Valentine




Shit just got real. Wczoraj odbyła się konferencja Planetary Resources. Nie była tak podniosła ani tak poetycka jak przemówienie JFK z 1962, ale jej waga może okazać się podobna. Tydzień temu, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o firmie planującej wydobywać surowce z asteroid, w którą zaangażowani mieli być giganci tacy jak Larry Page, James Cameron, Peter Diamandis, zapanowała „lekka” konsternacja. Informacje nie były oficjalne, a pomysł wydawał się tak szalony, że nie wiadomo było czy to viralowa reklama nowego filmu, wybieg promujący nową książkę Diamandisa czy przeciek ze scenariusza prequela Avatara.

Tymczasem to prawda. Po konferencji mogę powiedzieć, że perspektywa eksploatacji asteroid jest równie ambitna co realna. Tak bardzo realna, że pierwsze starty odbędą się w ciągu 24 miesięcy. Będzie to pierwszy krok wieloletniego procesu. Flota niewielkich prywatnych teleskopów Arkyd Series 100 będzie oceniać zasoby i przydatność ponad 9000 asteroid w pobliżu Ziemi o rozmiarach ponad 30 metrów (981 mierzy ponad kilometr). Dodatkowo teleskopy te mają być również dostępne w przystępnych cenach dla firm, placówek naukowych a nawet w zasięgu prywatnych osób. Potem przyjdzie czas na Arkyd Series 200 - seria będzie mieć ograniczony napęd oraz dodatkowe instrumenty, pozwalające lepiej zbadać potencjalne cele podczas ich przelotów między Ziemią a Księżycem. Akryd Series 300 będą wchodzić na orbity poszczególnych asteroid, dokonywać dokładnych pomiarów i przygotowywać misje wydobywcze. 

Pierwsze w kolejce będą obiekty bogate w lód. Na jednym z nich ma powstać stacja paliw. Woda rozbita na tlen i wodór stanowi idealne paliwo, nie tylko dla misji wydobywczych – można by dzięki niej zaopatrywać w wodę i paliwo misje naukowe, chociażby na Marsa oraz obecną i przyszłe stacje kosmiczne. Pojedyncza 500-metrowa asteroida bogata w wodę może zapewnić dwustukrotną ilość paliwa potrzebną by zatankować wszystkie rakiety odpalone w historii ludzkości. Warto dodać, że taka stacja oznaczałaby możliwości niemal swobodnej podróży po Układzie Słonecznym - jak tylko opuścimy powierzchnię Ziemi, nie będzie już wielkiej różnicy między kosztem lotu na Marsa, Europę czy Neptuna.

Podobnej wielkości obiekt bogaty w platynowce (np. pallad, osm, iryd, platyna) zawiera 150% całych zasobów tych metali na powierzchni Ziemi. Tak naprawdę to już dzisiaj wydobywamy te metale z asteroid – rzadkie, ciężkie metale w czasie formacji planety zstąpiły do jądra (sic!). To co wydobywamy na powierzchni to pozostałości po bombardowaniu meteorytów w ciągu miliardów lat. Nie bez powodu Peter Diamandis wspomniał, że „garniec złota na końcu tej tęczy, będzie naprawdę duży”. 

Bardzo sensownie wygląda też planowane podejście do pojazdów Planetary Resources. Eric Anderson kilkukrotnie porównywał je do szwajcarskich scyzoryków. Seria Akryd będzie tania i wzbogacana o kolejne funkcjonalności. Nawet jako teleskopy będą gotowe do obserwacji zarówno obiektów pozaziemskich jak i powierzchni Ziemi. Następnie będą samobieżnymi pojazdami, które docelowo przygotują asteroidy do misji wydobywczych. Ma ich być dużo, by awaria jednego czy dwóch nie uniemożliwiała dalszych działań.

Nie ujawniono na razie jak miałoby wyglądać samo wydobycie. Trudno się dziwić, skoro pewnie minie dekada zanim do tego dojdzie. Anderson w czasie wypowiedzi jednak wspomniał o planetoidzie Itokawa, opisując ją jako „kruchą” (crunchy), nie będącą pojedynczą bryłą. 

Chętnych na fuchę kosmicznego górnika zmartwię – miliarderzy i multimilionerzy tworzący i wspierający Planetary Resources są rozsądni i obecnie będą się koncentrować na robotyce. Nie wiem czy to kwestia problemów z utrzymaniem astronauty przy życiu, czy strach przed związkami zawodowymi.


Linki:

www.planetaryresources.com - oficjalna strona

6 komentarzy:

  1. Zapomniałem podkreślić w notce jedną rzecz.

    Taka stacja paliw oznacza niemal zupełnie swobodne hasanie po Układzie Słonecznym. Jeśli tylko opuścisz powierzchnię Ziemi, to nie ma już wielkiej różnicy w kosztach lotu na Marsa, Europę czy Neptuna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczyłam, że wczoraj na konferencji prasowej chłopaki coś wspomną o windzie grawitacyjnej. No ale nie można mieć wszystkiego na raz ;)

      Usuń
    2. Znaczy space elevator? No niestety na to jeszcze sobie poczekamy. Nawet jeśli w teorii najsensowniejsze ekonomiczne i technicznie możliwe, to jest tona problemów, od politycznych zaczynając.

      Usuń
    3. Pardon za nekrofilię internetową, ale dopiero teraz namierzyłem tern post (błąd naprawiony, blog poszedł do subskrypcji).

      Co do windy przynajmniej w teorii znaleziono już materiały do jej budowy, bo 20 lat temu w zasadzie tylko dywagowano o możliwości konstrukcji.

      Co do politycznych problemów, jakie są? Mi do głowy przychodzi przede wszystkim problem z ochroną takiej instalacji. Wspaniały cel dla terrorystów.

      Drugi to zdaje się miejsce budowy, tak?

      Usuń
    4. Politycznie to ochrona, przestrzeń powietrza, teorie o tym jakto gdyby się zerwała to by kilkukrotnie okręciła ziemię i narobiła szkód itd :)

      Nie mam przekonania co do materiałów - nanorurki spełniają wymogi wytrzymałości, ale to afaik dla idealnego przypadku jednolitej długiej rurki, nie mam pojęcia czy i jak można je "spawać" ze sobą tak żeby dostać kabel na 65,000km o wymaganej wytrzymałości.

      Usuń
  2. http://pichars.org/store/3522_original_1304835379476.jpg

    OdpowiedzUsuń