niedziela, 7 sierpnia 2011

Kapitan Ameryka

Star Spangled Man – Alan Menken & David Zippel

Ależ bardzo cudnie dramatycznie ekstraordynaryjnie fantastycznie genialny… film. Kupa lekkiej, miodnej, niepretensjonalnej, odmóżdżającej, przaśnej, rubasznej rozrywki. Dobra dość alfabetu. Kapitan Ameryka był po prostu świetny i z filmów „przygotowujących” widownię do Avengersów jest tuż za albo obok Iron Mana.

Przypomniał mi się właśnie Kick-Ass. W jednej scenie wyśmiewa motywacje superbohaterów, z umierającymi rodzicami na czele. Główny urok Kapitana Ameryki tkwi w tym, że (choć jego rodzice nie żyją) nie ma takiej motywacji. To po prostu good guy. Ten facet jest bardziej nieskazitelny od Supermana i jednocześnie nawet w jednej dziesiątej nie jest tak irytujący. Steve Rogers to drobny astmatyk, który nigdy się nie poddaje. Z całych sił pragnie zaciągnąć się do armii, niestety bezskutecznie. Wtedy to odnajduje go niemiecki naukowiec, który przeszedł na stronę aliantów. Wybiera go jako kandydata do testu serum super-żołnierza. I tak powstaje „pierwszy superbohater”.

Trudno wyrazić jak fajnie Joe Johnston obrzuca nas urokliwymi kliszami w czasie dwugodzinnego seansu. Źli niby-naziści z Hydry zasłonięci są bajeranckimi maskami, twarz ma jedynie drobny, przygarbiony naukowiec w okularach i (w pewnym sensie) Czerwona Czaszka. Mają też dieselpunkowy sprzęt pizgający magicznymi pociskami, szpanerskie samochody i coś co wygląda na pradziadka B-2 prosto z piekła. Wspominałem o „nawróconym” niemieckim naukowcu i złym pokurczonym nazistowskim doktorku. Jest też dziarska action girl, jest irlandzki napierdzielacz w meloniku, no i zrzędliwy generał. Tu wypada mi dodać, że Tommy Lee Jones zaprezentował się fajnie, choć w zwiastunach robił wrażenie jakby odwalał pańszczyznę. Źle go oceniłem.

Jadąc do kina wymyśliłem sobie zgryźliwostkę na temat 3D (brak seansów w starożytnym 2D). Jako, że film był kręcony klasycznie, planowałem napisać, że zaserwowano widzowi 2.5D w ramach kampanii zniechęcania widowni do natywnej stereoskopii. A tu niespodzianka, bo to najlepsza konwersja jaką widziałem. 3D jest tu tylko drobną polewką, uatrakcyjniającą niektóre scenki, ale wykonaną idealnie, w przeciwieństwie chociażby do paskudnego Thora.

A to nie wszystko. Istotnym elementem filmu jest amerykańska propaganda, której zawdzięczamy rewelacyjną piosenkę „Star Spangled Man”. Jest rozróba w płonącej fabryce, rozróba z udziałem motocykli, pościg bosego Kapitana Ameryki za uciekającym samochodem Podłym-Zasłaniającym-Się-Dziećmi-Mordercą, jest rozróba w pociągu i rozróba w wielgachnym samolocie. Dużo strzelania, wybuchów i rzucania tarczą.

Żeby nie przedłużać nadmiernie pochwalę jeszcze dwie osoby. Alana Silvestri, który stworzył pełen animuszu soundtrack, oraz Chrisa Evansa za rolę Kapitana. Jest świetny jako cherlawy bubek i kapitalny jako napakowany superbohater. Raz jeszcze przekonałem się, że to bodaj jedyny z nowej generacji młodych i pięknych Hollywood, który nie tylko mnie nie drażni, ale wręcz świetnie mi się go ogląda. Jeśli czujecie, że napisałem mało o Hugo Weavingu to wynika to z tego, że jest go mało w filmie i nie robi specjalnego wrażenia.

Dość czczej pisaniny… śpiewamy!

Who's strong and brave here to save the American Way?
Who vows to fight like a man for what's right, night and day?
Who will campaign door to door for America?
Carry the flag shore to shore for America?
From Hoboken to Spokane?

The Star Spangled Man with a plan!

We can't ignore there's a threat and a war we must win!
Who'll hang a noose on the goose-stepping goons from Berlin?
Who will indeed lead the call for America?
Who'll rise or fall, give his all, for America?
Who's here to prove that we can?

The Star Spangled Man with a plan!

Stalwart and steady and true!
(See how this guy can shoot! We tell you, there's no substitute!)
Forceful and ready to defend the red, white, and blue!
(The red, white and blue!)

Who'll give the Axis the sack and is smart as a fox?
(Sure as an Eagle will soar!)
Who's makin' Adolf afraid to step out of his bunks?
(He's knows what we're fighting for!)

Who'll whip the giant attacking America?
We know it's no one but Captain America!
Who'll finish what they began?
Who'll kick the Krauts to Japan?

The Star Spangled Man with a Plan!

2 komentarze:

  1. Oj tak, Cap jest naprawdę świetny i plasuje się (przynajmniej u mnie) tuż za Tonym Starkiem. 3D nie przeszkadza, choć śmieszne jest to, że najlepiej sprawdza się na napisach końcowych (zresztą bardzo fajnych). Muzyka rewelacyjna, choć niekiedy kapkę trąciła auto-plagiatem z Van Helsinga.

    No a rewia i piosenka to rewelacyjna polewka z samych siebie, ideał absurdu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie mi uświadomiłeś, że zapomniałem jeszcze pochwalić, że Dominic Cooper wypadł świetnie jako protoplasta młodego Starka.

    OdpowiedzUsuń